Temat: Grażyna Jagielska
Witold S.:
a w to nie wątpię, jednak wykształcenie, pochodzenie czy świadomość społeczna tych dwóch kobiet jest skrajnie różna.
Zastanawia mnie jednak po co Jagielski tak epatował grozą swoją żonę? Chciał się dowartościować? zabłysnąć bohaterstwem? wzbudzić podziw? Podejrzewam, że i bez tych opowieści drżałaby przy każdym wyjeździe, a tak skończyła w psychiatryku ...
ja to widzę tak... on nie wiedział. nie pomyślał, że to dla niej takie obciążenie. a ona nigdy mu pewnie nie powiedziała, że dość, że nie wytrzyma, że zwariuje...
on po powrocie musiał się pozbyć stresu, wygadać, podzielić tym co przeżył... a ona słuchała, bo chcemy wiedzieć co się działo z naszymi bliskimi, co przeżyli... bierz pod uwagę, że to ich wspólna pasja.
znasz mechanizm - wracasz z ważnego spotkania w pracy i opowiadasz bliskiej osobie o wątpliwościach, problemach, co kto powiedział, co dalej... wracasz z wyprawy w góry gdzie złapał cię deszcz i opowiadasz dlaczego nie wszedłeś na szczyt i jak było groźnie... musisz tę adrenalinę, ten stres przegadać. trochę zrzucić stres, a trochę pochwalić się tym że coś przeżyłeś, coś się udało mimo trudnych warunków. na spotkaniu/w pracy/w Czeczenii jesteś profi. nie możesz pokazać emocji, musisz być skupiony na zadaniu. po powrocie w bezpieczne miejsce zaczynasz wyrzucać skumulowany gniew, strach, irytację, ekscytację... tyle, że Ty to już przeżyłeś - "czyścisz sobie dysk" taką rozmową i łapiesz oddech przed kolejnym starciem. a komu jak nie najbliższej osobie zwierzyć się ze strachu, emocji, smutków...?
ona słuchając przeżywa po raz pierwszy. nie była, nie widziała.. ale czuje jego napięcie. słucha, bo słucha się kochanej osoby. słucha, bo dla niej to też przeżycia i chce wiedzieć jak było... bierze na siebie część tej historii, bo pomaga się kochanej osobie... przeżywa stresy, bo przeżywa się stres kochanej osoby... czasami bardziej niż ona sama.
i dopóki są razem jest ok. razem przeżywają, wspierają się, cieszą kolejnym dobrze skończonym wypadem...
ale potem jest znowu czas kiedy ona zostaje z tym bagażem sam na sam. dochodzi projekcja tego co teraz może się stać.. permanentny lęk o bliską osobę i brak możliwości działania, pomocy, ochrony... bierne czekanie w stresie. bierne czekanie na to czy odstrzelą mężowi głowę...
i ja tego biernego czekania bałabym się najbardziej.