Temat: Dlaczego ludzie UNIKAJA kontaktu, okazji (ktorych i tak...
Leszek N.:
Katarzyna B.:
Leszek N.:
ale zmienił
i nie powiedziałbym - że nie wiele
Leszek... ja to traktuję jak cholernie wygodną wymówkę.
możesz - i często tak bywa, że jest to wymówka - ale czy zawsze?
ale tu nie ma sytuacji 0% i 100%. :)
"kiedyś to mieli łatwo, a my to żyjemy w strasznym świecie...". a prawda jest taka, że ludzie zawsze byli tacy sami. niektórzy potrafią się odsłonić i zaufać, a inni mają cykora że ich ktoś skaleczy i siedzą w skorupie.
... a nie było kiedyś łatwiej w wielu kwestiach?
a teraz nie jest?
... nie było kiedyś łatwiej dostać pracę ludziom po studiach?
a teraz nie jest łatwiej pracować poza Polską? czy to, że kiedyś każdy miał pracę z rozdzielnika i opierał się pół życia o łopatę to było lepiej?
.....nie było łatwiej jeździć po Warszawie??
ale o ile trudniej do Sulejówka!
....... nie było łatwiej nawet przejść przez ulicę marszałkowską pieszemu po jezdni???
absolutnie! nie było przejść podziemnych. a przejście z Marszałkowskiej na Bankowy trwało dłużej niż dzisiaj przejazd dobrym tramwajem.
........ nie było łatwiej znaleźć cichy zakątek - gdzie nie byłoby dźwięku komórek, szumu silników, zapachu asfaltu itd??
a o ile trudniej było wezwać pomoc do umierającego kiedy jedyna budka telefoniczna w mieście miała urwaną słuchawkę. o ile trudniej było dojechać do Ogrodu Botanicznego kiedy nie było własnego samochodu. o ile trudniej było odwiedzić Rodziców kiedy dojazd do Warszawy trwał 1,5 godziny a nie 35 minut - dzięki nowoczesnej komunikacji.
.......... a może dziś jest łatwiej zrobić wrażenie na obcej, pięknej kobiecie w wielkim mieście?
żeby zrobić wrażenie od zawsze trzeba mieć czym. mimo opakowania i gadżetów część tego "czym" się nie zmieniła.
wiele się zmieniło
nawet nasza natura się zmienia
ale nie mów, że kiedyś było bez problemów a teraz jest trudniej. bo jest i trudniej, i łatwiej. zmiana natury spowodowana jest środowiskiem - trzeba umieć to wykorzystać zamiast płakać, że w wieku XIX to byśmy byli hiroły, a teraz to świat nas niszczy.
dziś nikomu praktycznie nie przyszłoby do głowy na piechotę iść na tańce do drugiego - oddalonego o 15 km miasta czy wsi...
bo po co? skoro może pojechać autobusem :)))
wydaje się Wam, że sto lat temu słowo sukces było nie znane? że ludzie nie wykorzystywali znajomych i partnerów?
tak - wykorzystywali
ale w jakim odsetku?
a skąd wiesz, że w mniejszym? wiesz co się zmieniło? kiedyś ludzie nie robili atutu z problemów. a teraz problemami się chwalą... i nagle wiemy o obcych kto ich rzucił, oszukał, okradł... wszystko wywalamy na stół jak w kiepskim reality show. i stąd masz wrażenie, że świat to same problemy.
ile osób pisze na forum, że jest szczęśliwe, że im się coś udało? ile jest wpisów "co mnie ciesz", a ile "co mnie poirytowało" :))) zobacz jaka jest integracja i potakiwanie jak ktoś napisze "świat jest do dupy", a jakie ataki i niedowierzanie jak napiszesz, że świat jest piekny. Leszek, to nie świat. to wymówka! :)
- powiesz - bo wtedy mieli mniej możliwości - ale to właśnie o to chodzi ! ... dziś świat takim wykorzystywaniem stoi! (no... może trochę mnie poniosło)...
nie zgadłeś. nie powiem! :)
absolutnie nie mieli mniej. mieli inne. i wykorzystywali to bez mrugnięcia okiem. kradli, mordowali, oszukiwali, zdradzali... nieprawda? :))
mniej oskarżania "świata", a więcej otwartości i okazuje się, że można znaleźć prawdziwych przyjaciół. chociaż to droga pełna pułapek.
Rozmawiamy czasem ze sobą - uważasz, że często "oskarżam świat"?
dlatego się dzisiaj dziwię :)
ale jednak widzę różnice między "kiedyś" a "dziś" w naprawdę wielu kwestiach
jest róznica. ale świat nie jest winny naszym błędom. nie bardziej niż kiedyś :)
... nawet to, że kiedyś w piątek wieczorem siedziało grono sąsiadów pod klatką schodową w "familokach" i bawiło się fajnie - a dziś?... a dziś na klatce schodowej nawet często nie poznajemy sąsiadów
Leszek, ale nie szukajmy dziury w całym. Kiedyś taki kontakt nam wystarczał. a teraz szukamy innego. wolę pogadać z Tobą niż z Kowalską co ploty rozsiewa. kiedyś nie miałabym takiego wyboru :)
ale na Boga, nie zaczynajmy oskarżycielsko od pokazywania palcem na "świat" tylko dajmy dobry przykład. :)
jestem za (bo oczywiste, że nie mam ochot oskarżać ni świata ni innych) ale napisz - jak Ty widzisz przykładowo takie - dawanie dobrego przykładu? :)
ja ryzykuję. być może stać mnie na to ryzyko, bo mam bezpieczną przytań... może. :)
poznaję ludzi, ufam, często się paskudnie sparzę, czasami zdobywam kontakt o jakim marzyłam. jasne, że większośc to przelotne znajomości, inna część się nie sprawdza, jeszcze inna część stwierdza, że ja się nie sprawdzam.. i zostają tylko najlepsze. jeśli zawaliłam, jeśli się nie sprawdziłam, zawiodłam, źle wybrałam... to ja, a nie "świat sukcesu". nie mam ambicji mieć 1000 znajomych "na szybko" i byle jak.