Temat: Czystosc w związku...:)
woda... i wystarczy
Jako że mam gospodarstwo i lubię grzebać w silnikach, to często jedzie ode mnie smarami,olejem,benzyną, i zmęczeniem.
Potem też, ale świeżym i to zaraz po pracy.
Ale gacie i onuce ( skarpetki znaczy się )należy zzuwać codziennie , co czynię ku radości moich kobiet.
Ciało obmywam wodą, mydłem szarym dezynfekuję .... i gra gitarrrra.
Mam 1 ( jeden ) kosmetyk z zapachem - koloński to smrodek, ale podobno nie śmierdzi jak te mirrą i ambrą cuchnące mazidła dla metromenów.
w butach z noskami.
Czuć mnie mną... ale nie wali ode mnie jak ze stajni wielbłądów.
Bo facet ma pachnąć piwskiem, machorą, żelastwem ,bronią i testosteronem , a nie starymi gaciami, potem z 3 dni i francuskimi pachnidłami.
Tak przynajmniej twierdzą znane mi samiczki.
Tylko,że nie robię tego aby się przypodobać... ja po prostu się myję...
A nie pacykuję :)
PS. Panienka oblana perfumami z Paryża i waląca potem...bleeeee... patykiem nie dotknę , o wychędożeniu nie wspomnę :)
Cudna ... ale brudna .... fujjjjjjjj
A klapa od kibelka ??? Jak się chowa końcowkę sikalną to się klapę zamyka.
Chyba,że ktoś ma pół metra i zwija instrument... wtedy tylko współczuć...