Temat: Czy zakończyć związek, czy trwać w nim w niepewności ...
Katarzyna B.:
romans i zadała mi pytanie, czy ma się rozwieść.
skoro pyta to znaczy, że nie chce go zakończyć. raczej pyta żeby wybadać co otoczenie na to.
skoro żona określa zdradzającego męża "czuły i dobry mąż", to znaczy że zdrada nie jest czynnikiem decydującym. i nie nam oceniać czy ma do tego prawo.
uważam tak jak Ty , dlatego na jej pytanie nigdy nie odpowiadam
twierdzący, ani przeczucie
tylko, ze to ona sama musi wybrać, co jest dla niej dobre,
być moze jest w stanie znosić te zdrady za cenę bycia z nim
to jej wybór i decyzja, ja nie mam prawa tu oceniać
takie jest moje stanowisko, ktore często jej powtarzam
Oczywiście nie udzieliłam jej na to odpowiedzi.
nawet gdybyś udzieliła i tak by przy nim została. :) może tylko przestałaby rozmawiać z kimkolwiek o problemie żeby się nie narazić na negatywne oceny i komentarze "ja to bym takiego rzuciła"
No właśnie, większość ludzi tak mówi .
Osobiście myślę, że to małżeństwo nie ma sensu,
widocznie ma, skoro są razem po tylu zdradach. widocznie to nie jest czynnik definitywnie kończący związek. i on to wie. z każdym romansem się upewnia, że "pogada, popłacze i się uspokoi".
jeżeli ona jest w stanie znosić te romanse i nauczyć sie z tym żyć to ma sens, ale
jeżeli nie na co wskazują jej reakcje po odkryciu kolejnej zdrady...
niemniej jednak moze być tez tak, ze to presja otoczenia każe jej sie przeciwko
temu buntować,
to już wie tylko ona sama i dlatego nie chce wpływać na jej decyzje
W dodatku nie odczuwa żadnej skruchy i nie wyraża chęci trwania w wierności.
skoro kończy romanse po awanturach to jednak jakaś chęć jest. on się stara. na miarę wymagań.
No właśnie sek w tym ze on ich nie kończy po awanturach, tylko one
z czase, z innych powodów sie kończą, choć on oczywiście mówi inaczej
On nawet nad sobą nie pracuje!
sory, ale jak na razie to mu się nie opłaca pracować. pomijam aspekt moralny. :)
pewnie, tez jej to powtarzam:)
Tymczasem kobieta naiwnie wierzy, że on w końcu odnajdzie sens w byciu wiernym mężem.
guzik tam wierzy. :) może ma nadzieję, że mu wreszcie przejdzie. ale raczej samo, a nie z powodu konsekwencji. bo tych właściwie nie ma. Myślę, że boi się samotności i nie widzi dla siebie szans na lepsze, bardziej satysfakcjonujące życie, finansowo jest samowystarczalna.
no i masz odpowiedź. zrobiła analizę korzyści i strat i woli się wkurzać z powodu okresowej niewierności niż zostać sama. i on to wie. i ona wie, że on wie. i on wie, że ona wie, że... :)
i my tez to wiemy :)
A może jest jakiś sens w przymykaniu oka na małe słabostki męża, jeżeli wszystko inne dobrze funkcjonuje?
najwidoczniej jest.
j.w. :)
Napiszcie proszę jak odbieracie tę relację, a być może pomożecie mi zobaczyć to wszystko
w innym świetle, zwłaszcza, że zapewne niejedni z Was mają podobne doświadczenia.
czysto hipotetycznie widzę to tak:
- zdradza i będzie zdradzał, bo traktuje to jak czasowe, niegroźne szaleństwo. może w jego oczach żona się wścieka, bo każda się wścieka kiedy wracają na przykład, podpici.
- ona będzie się wściekać i zostanie przy nim mimo kolejnych zdrad, bo poza tym jest "dobrym ojcem i mężem". tu chyba nie chodzi o łóżko, a o raczej o deptanie ambicji i trochę pewnie o oceny osób trzecich. takie wiesz: "ona się nie szanuje, bo on się puszcza a ona przy nim trwa".
- spore "niebezpieczeństwo czyhające" to romans z kimś kogo zostawić nie będzie chciał. wtedy zostawi żonę z rozczarowaniem, złością, poczuciem krzywdy i zmarnowanego czasu. ale to się może zdarzyć i w związku bez wcześniejszych zdrad.
No i znowu widzę to dokładnie tak samo:)
Ale czasem przychodzi mi do głowy, ze moja zachowawcza postawa
wcale nie jest dobra, bo patrzę spokojnie jak moja
siostra być moze marnuje swoje życie u boku kogos tak mało wartościowego
ale z drugiej strony moze to wcale nie jest dla niej marnowanie życia?!
Nie mnie oceniać ! Każdy musi przeżyć swoje życie po swojemu:)