Tomasz L.

Tomasz L. informatyk

Temat: Czy zakończyć związek, czy trwać w nim w niepewności ...

Izabela K.:
wiesz, co myśle , ze on zwyczajnie ma ochotę bawić sie życiem,
to, że ludzie wolą czerpać przyjemności z życia niż trudności to chyba jakoś specjalne nie jest
taki typowy hedonista
może adrenaliny brak i wystarczyłoby poskakać ze spadochronu:)
myślisz ze taki gość chciałby terapii? wydaje mi sie , ze jemu jest tak
po prostu dobrze, ale chciałabym sie mylić
gdybyś mogła mieć wszystko co chcesz, to chciałabyś to zmienić?:)
musi być impuls 'rybki albo akwarium'
a jeśli akwarium, to Pan badający głębokość wody i badający dlaczego komuś zbyt płytko
Tomasz L.

Tomasz L. informatyk

Temat: Czy zakończyć związek, czy trwać w nim w niepewności ...

Marzena M.:
'Czystą krew' oglądasz? ;)

nie pytaj do której grupy należę ;-)
domyślam się, ale nie zamierzam Cię wydać:)))

konto usunięte

Temat: Czy zakończyć związek, czy trwać w nim w niepewności ...

Leszek N.:
hmmm.. ale do tego potrzebniejszy jest - mediator
mediator jest dla par, które (razem) decydują o potrzebie naprawy. a to oznacza, że pogadały, powrzeszczały, popłakały, potłukły trochę garów, a potem zdecydowały, że warto powalczyć i poszły po pomoc.

szkolenie czy coaching to zwykle działanie solo. nie powiem, że niesłuszne, ale ma inny cel. i dlatego trzeba bardzo uważać żeby nie podgrzewać w szkolonym poczucia krzywdy i nie pomagać mu hodować własnych racji. chociaż właśnie takie podgrzewanie i hodowanie daje większą gwarancję wysokich not w ocenie szkolenia. :)

co do zasady człowiek chodzi na szkolenie żeby się uczyć, a nie po to żeby się upewnić że inni nie mają racji.

jest sporo ludzi poniszczonych przez nieprzemyślane szkolenia i porady psychologiczne. bo chodzą na nie często ludzie bardzo potrzebujący pogłaskania po głowie i przyznania im racji. często nie szukają racjonalnej i wyważonej rady czy krytycznej oceny sytuacji tylko skutecznej broni do wojen domowych. i dostają instruktaż "jak postawić na swoim i osiągać własne cele". :)

konto usunięte

Temat: Czy zakończyć związek, czy trwać w nim w niepewności ...

Tomasz L.:
Izabela K.:
wiesz, co myśle , ze on zwyczajnie ma ochotę bawić sie życiem,
to, że ludzie wolą czerpać przyjemności z życia niż trudności to chyba jakoś specjalne nie jest
tak, tak funkcjonujemy,
ale granica powinna być czyjąś krzywda
taki typowy hedonista
może adrenaliny brak i wystarczyłoby poskakać ze spadochronu:)
myśle , ze w tym właśnie tkwi problem - w emocjach!
ciekawe czy skoki spadochronowe wyciszylyby trochę sferę seksualna
myślisz ze taki gość chciałby terapii? wydaje mi sie , ze jemu jest tak
po prostu dobrze, ale chciałabym sie mylić
gdybyś mogła mieć wszystko co chcesz, to chciałabyś to zmienić?:)
pewnie,ze nie i właśnie dlatego on nie ma motywacji do zmiany
wciskam jej to od lat
musi być impuls 'rybki albo akwarium'
i tu tkwi kolejny problem - brak stanowczosci z jej strony,
on wie, ze wszystko ujdzie mu płaczem, bo ona jest zbyt słaba i
nawet gdy mówi o rozstanie to i tak sie w końcu łamie
a jeśli akwarium, to Pan badający głębokość wody i badający dlaczego komuś zbyt płytko

konto usunięte

Temat: Czy zakończyć związek, czy trwać w nim w niepewności ...

Izabela K.:
Od lat obserwuję pewien związek. Są ze sobą 22 lata, mają dwie nastoletnie córki. On ma romans za romansem, których się wypiera, pomimo oczywistych dowodów. Ponadto jest bardzo dobrym ojcem, dbającym o dom, raczej czułym i dobrym mężem i gdyby nie te zdrady, to niemal wszystko byłoby jak należy. Kobieta przechodzi wciąż ten sam cykl: przykładna rodzinka, wykrycie zdrady: rozczarowanie, ból, złość, chęć zakończenia związku, i znowu wszystko łagodnieje, bo on kończy romans. Takie "szczęście seryjne". Niedawno znowu wykryła kolejny romans i zadała mi pytanie, czy ma się rozwieść.
skoro pyta to znaczy, że nie chce go zakończyć. raczej pyta żeby wybadać co otoczenie na to.
skoro żona określa zdradzającego męża "czuły i dobry mąż", to znaczy że zdrada nie jest czynnikiem decydującym. i nie nam oceniać czy ma do tego prawo.
Oczywiście nie udzieliłam jej na to odpowiedzi.
nawet gdybyś udzieliła i tak by przy nim została. :) może tylko przestałaby rozmawiać z kimkolwiek o problemie żeby się nie narazić na negatywne oceny i komentarze "ja to bym takiego rzuciła".
Osobiście myślę, że to małżeństwo nie ma sensu,
widocznie ma, skoro są razem po tylu zdradach. widocznie to nie jest czynnik definitywnie kończący związek. i on to wie. z każdym romansem się upewnia, że "pogada, popłacze i się uspokoi".
bo mężczyzna nie ma ochoty na zmianę (przynajmniej dopóki hormony buzują) swojej postawy. On zwyczajnie chce tak funkcjonować i
jest mu z tym dobrze, myśli, że i tak wszystko zostanie mu wybaczone.
myśli, że zostanie wybaczone, bo jest wybaczane.
W dodatku nie odczuwa żadnej skruchy i nie wyraża chęci trwania w wierności.
skoro kończy romanse po awanturach to jednak jakaś chęć jest. on się stara. na miarę wymagań.
On nawet nad sobą nie pracuje!
sory, ale jak na razie to mu się nie opłaca pracować. pomijam aspekt moralny. :)
Tymczasem kobieta naiwnie wierzy, że on w końcu odnajdzie sens w byciu wiernym mężem.
guzik tam wierzy. :) może ma nadzieję, że mu wreszcie przejdzie. ale raczej samo, a nie z powodu konsekwencji. bo tych właściwie nie ma.
Myślę, że boi się samotności i nie widzi dla siebie szans na lepsze, bardziej satysfakcjonujące życie, finansowo jest samowystarczalna.
no i masz odpowiedź. zrobiła analizę korzyści i strat i woli się wkurzać z powodu okresowej niewierności niż zostać sama. i on to wie. i ona wie, że on wie. i on wie, że ona wie, że... :)
A może jest jakiś sens w przymykaniu oka na małe słabostki męża, jeżeli wszystko inne dobrze funkcjonuje?
najwidoczniej jest.
Napiszcie proszę jak odbieracie tę relację, a być może pomożecie mi zobaczyć to wszystko
w innym świetle, zwłaszcza, że zapewne niejedni z Was mają podobne doświadczenia.
czysto hipotetycznie widzę to tak:
- zdradza i będzie zdradzał, bo traktuje to jak czasowe, niegroźne szaleństwo. może w jego oczach żona się wścieka, bo każda się wścieka kiedy wracają na przykład, podpici.
- ona będzie się wściekać i zostanie przy nim mimo kolejnych zdrad, bo poza tym jest "dobrym ojcem i mężem". tu chyba nie chodzi o łóżko, a o raczej o deptanie ambicji i trochę pewnie o oceny osób trzecich. takie wiesz: "ona się nie szanuje, bo on się puszcza a ona przy nim trwa".
- spore "niebezpieczeństwo czyhające" to romans z kimś kogo zostawić nie będzie chciał. wtedy zostawi żonę z rozczarowaniem, złością, poczuciem krzywdy i zmarnowanego czasu. ale to się może zdarzyć i w związku bez wcześniejszych zdrad.

konto usunięte

Temat: Czy zakończyć związek, czy trwać w nim w niepewności ...

Izabela K.:
i tu tkwi kolejny problem - brak stanowczosci z jej strony,

a ja nie widzę jej słabości i braku stanowczości. ona sama nie chce zakończyć związku i tyle. :)

nadal jej pytania i rozmowy z osobami trzecimi (Ty) widzę jak chęć wybadania czy jej otoczenie "przebaczy", że łamie schemat i trwa przy puszczalskim.

konto usunięte

Temat: Czy zakończyć związek, czy trwać w nim w niepewności ...

Izabela K.:
myślisz ze taki gość chciałby terapii? wydaje mi sie , ze jemu jest tak
po prostu dobrze, ale chciałabym sie mylić
Iza, on nie musi wybierać. a żeby musiał, ona musiałaby podjąć decyzje, że jeśli nie terapia to koniec. czyli musiałaby się odważyć położyć wszystko na jednej szali... licząc się z tym, że on na ultimatum powie "pa". ona nie jest na to "pa" gotowa. a jeśli nie jest, to słusznie robi nie stawiając ultimatum.

nie ma nic gorszego jak powiedzieć "albo ja, albo one", a potem się wycofać rakiem.

konto usunięte

Temat: Czy zakończyć związek, czy trwać w nim w niepewności ...

Tomasz L.:
może adrenaliny brak i wystarczyłoby poskakać ze spadochronu:)
z instruktorką? :)

Temat: Czy zakończyć związek, czy trwać w nim w niepewności ...

Katarzyna B.:
Leszek N.:
hmmm.. ale do tego potrzebniejszy jest - mediator
mediator jest dla par, które (razem) decydują o potrzebie naprawy. a to oznacza, że pogadały, powrzeszczały, popłakały, potłukły trochę garów, a potem zdecydowały, że warto powalczyć i poszły po pomoc.
bywa, że wcale razem nie decydują o "naprawie" - a jednak z powodów bardzo różnych - idą na mediacje.
Mediator wcale nie musi namawiać do ciągnięcia związku. Jeśli w jego ocenie - związek nie ma szans na przetrwanie (ale ma ogląd z dwu stron - trzeźwy umysł i chłodne spojrzenie) - może (i moim zdaniem powinien) pomóc wypracować drogę do "ludzkiego" rozstania się... świadomego zakończenia związku.

szkolenie czy coaching to zwykle działanie solo. nie powiem, że niesłuszne, ale ma inny cel. i dlatego trzeba bardzo uważać żeby nie podgrzewać w szkolonym poczucia krzywdy i nie pomagać mu hodować własnych racji. chociaż właśnie takie podgrzewanie i hodowanie daje większą gwarancję wysokich not w ocenie szkolenia. :)
tyle tylko... że - co to ma do kwestii "coś mi szwankuje w związku" ????
Tego nie pojmuję... po kiego grzyba ktoś idzie do COACHA z problemem "czy mam jeszcze być w związku? czy już może niee..."
Pewnie coach - wyjaśni mi kim jestem.... i po szkoleniu powie - teraz jesteś oświecony - wiesz co robić :)
... nie, moim zdaniem (tak jak napisałaś ) idzie po broń
decyzja - zapadła już wcześniej

konto usunięte

Temat: Czy zakończyć związek, czy trwać w nim w niepewności ...

Leszek N.:
bywa, że wcale razem nie decydują o "naprawie" - a jednak z powodów bardzo różnych - idą na mediacje.
naprawa to też naprawa sposobu rozstania, podziału majątku, sposobu rozmowy... :)
Mediator wcale nie musi namawiać do ciągnięcia związku. Jeśli w jego ocenie - związek nie ma szans na przetrwanie (ale ma ogląd z dwu stron - trzeźwy umysł i chłodne spojrzenie) - może (i moim zdaniem powinien) pomóc wypracować drogę do "ludzkiego" rozstania się... świadomego zakończenia związku.
masz rację. ja to zawsze do ratowania ruszam. :)))
tyle tylko... że - co to ma do kwestii "coś mi szwankuje w związku" ????
"coś mi szwankuje i się nauczę jak SOBIE z tym radzić". mój świat, mój problem, moje rozwiązanie.... i tylko wina jest partnera.
Tego nie pojmuję... po kiego grzyba ktoś idzie do COACHA z problemem "czy mam jeszcze być w związku? czy już może niee..."
Pewnie coach - wyjaśni mi kim jestem.... i po szkoleniu powie - teraz jesteś oświecony - wiesz co robić :)
nie. :) ideą coacha jest pomoc bez dawania rad. i to jest cały cymes tej bajki.
... nie, moim zdaniem (tak jak napisałaś ) idzie po broń
decyzja - zapadła już wcześniej
Leszek, a po co ludzie pytają na forum co zrobić jak żona zła a mąż okropny? i dlaczego chętnie chłoną wpisy w stylu "ty biedaku krzywdzony / ty kariatydo nieszczęsna". żeby w trakcie następnej awantury użyć tekstu "WSZYSCY MI MÓWIĄ, ŻE NA MNIE NIE ZASŁUGUJESZ".

no dobra, są też szkolenia z radzenia sobie ze stresem, poprawą komunikacji czy kontrolą emocji. ale żeby iść na takie trzeba się przed sobą przyznać, że się ma kłopot ze stresem, komunikacją czy emocjami, a nie z partnerem. :)

Temat: Czy zakończyć związek, czy trwać w nim w niepewności ...

Izabela K.:
Leszek N.:
Z mojego punktu widzenia...
Jeśli facet ta się zachowuje od dawna - i zmienia sobie "rękawiczki" wręcz jawnie... a w zasadzie chodzi mi o to, że żona o tym po prostu wie...
... to mam mieszane uczucia... i cisną mi się sprzeczne opinie do łba.
Jakie? napisz szczerze? brak honoru? ponizenie?
on nie robi tego jawnie, cały czas udaje uczciwego
to trwa jakieś 10 lat
nie. żadne poniżenie itd...
Nie znam ani tych ludzi ani ich relacji - ale wiem co czasami (podkreślam CZASAMI) powoduje, że ludzie zachowują się tak a nie inaczej... i bywa, że powody bywają piorunująco zaskakujące dla nawet najbliższych członków rodzin czy przyjaciół.
Z tego co napisałaś - te związek ma swoje "ustalone" zasady istnienia.
(Kaśka napisała o tym bardzo fajnie :) )
Nie ma znaczenia - co ja myślę - tak o nim jak i o niej...
Jedyne co mogę napisać - to to, że ....... nie ma dymu bez ognia.

Zastanowił mnie jednak Twój wpis pod innym kątem...
Twoja "ocena" tego faceta - jest jasna, czysta i klarowna... nawet tego co on czuje itd...
Opis jego punktu widzenia - to stwierdzenia.
Opis jej punktu widzenia - to praktycznie tylko domniemania...

... to jedynie przypadek? (nie pytam, czy lepiej znasz tego faceta czy kobietę)
ja znam od urodzenia, wiezy krwi
jego znam 25 lat i rozmawiałam z nim niejednokrotnie i to oraz jego
postępowanie pozwala mi mieć taka "wizj" jego osoby,
ehe :) rozumiem
bez wątpienia w
jakimś stopniu stronniczą:)
tego nie unikniesz :)
choć mogłeś odnieś inne wrażenie, to ją wyczuwam i rozumiem lepiej ,
pewnie dlatego - o niej napisałaś o niebo mniej i wręcz lakonicznie.... choć jednoznacznie ukierunkowując czytelnika by pozostał w poczuciu, iż to ona jest skrzywdzoną ... a on - notorycznym zdradzającym ucieleśnienie wszelkiej dobroci, powabu, czaru i sexu...
:)
A przecież tego nikt tak na serio nie wie - prócz nich dwojga....

Temat: Czy zakończyć związek, czy trwać w nim w niepewności ...

Katarzyna B.:
no dobra, ale żeby iść na takie trzeba się przed sobą przyznać, że się ma kłopot ze stresem, komunikacją czy emocjami, a nie z partnerem. :)
o!

Właśnie tak powinno się zaczynać (moim zdaniem) wszelkie naprawy, poprawy i wszelkie inne takie - i to wcale nawet nie w związkach :)

... bywa, że kiedy ludzie przyznają się przed samym sobą do własnych błędów.... wiele problemów jawi się już w zupeeeełnie innym świetle

a niektóre - problemami być - przestają

konto usunięte

Temat: Czy zakończyć związek, czy trwać w nim w niepewności ...

Leszek N.:
o!

Właśnie tak powinno się zaczynać (moim zdaniem) wszelkie naprawy, poprawy i wszelkie inne takie - i to wcale nawet nie w związkach :)

... bywa, że kiedy ludzie przyznają się przed samym sobą do własnych błędów.... wiele problemów jawi się już w zupeeeełnie innym świetle

a niektóre - problemami być - przestają

z drugiej strony przyznanie się do błędu czy problemu jest często traktowane jak porażka, okazanie słabości, zaproszenie do ataku. ostatnio "przepraszam" to sygnał do glanowania, a nie pojednania. bo skoro przepraszasz to znaczy, że czujesz się winny...

Temat: Czy zakończyć związek, czy trwać w nim w niepewności ...

Katarzyna B.:

z drugiej strony przyznanie się do błędu czy problemu jest często traktowane jak porażka, okazanie słabości, zaproszenie do ataku. ostatnio "przepraszam" to sygnał do glanowania, a nie pojednania. bo skoro przepraszasz to znaczy, że czujesz się winny...
Po pierwsze - nie mówiliśmy o przyznawaniu się do błędu - na forum - czy nawet przed partnerem/partnerką ... a przed sobą - bo to moim zdaniem jest najważniejsze, by świadomie i bez pruderii obnażyć się przed sobą.
A po drugie - jeśli tak nasz "Ktoś" zrozumie nasze "przyznanie racji" ... to TO - wg mnie - faktycznie jest już problem
... który może doprowadzić do rozpadu związku - wcale nie z winy osoby przyznającej się do winy

konto usunięte

Temat: Czy zakończyć związek, czy trwać w nim w niepewności ...

Leszek N.:
Po pierwsze - nie mówiliśmy o przyznawaniu się do błędu - na forum - czy nawet przed partnerem/partnerką ... a przed sobą - bo to moim zdaniem jest najważniejsze, by świadomie i bez pruderii obnażyć się przed sobą.
ale to prowadzi w konsekwencji do działań, z których wynika że widzimy problem także po swojej stronie. choćby takiego "przepraszam". partner się pewnie zorientuje, że zamiast atakować go bez pardonu bierzemy część "win" na własny grzbiet.
A po drugie - jeśli tak nasz "Ktoś" zrozumie nasze "przyznanie racji" ... to TO - wg mnie - faktycznie jest już problem
... który może doprowadzić do rozpadu związku - wcale nie z winy osoby przyznającej się do winy
napisałam, bo to jeden z mechanizmów hamujących szczerą ocenę własnej postawy. często przychodzimy z wyciągniętą ręką i mówimy "mamy problem, zrobiłem/am rachunek sumienia i wiem gdzie ja zwaliłem/am, przepraszam, naprawmy" licząc na podobną reakcję. jeśli w odpowiedzi słyszymy "tak, to twoja wina i ty masz to naprawić" ewentualnie "trzeba było nie podskakiwać, to byś teraz nie musiał się płaszczyć", to pewnie na drugi raz tydzień pomyślimy zanim powiemy "przepraszam". i to nie ma znaczenia czy to forum GL, biuro czy związek. jeśli nasza otwartość i chęć uspokojenia konfliktu kończy się wykorzystywaniem tego do ataku na nas, to damy się tak zrobić dwa razy. pierwszy i ostatni.

konto usunięte

Temat: Czy zakończyć związek, czy trwać w nim w niepewności ...

Katarzyna B.:
romans i zadała mi pytanie, czy ma się rozwieść.
skoro pyta to znaczy, że nie chce go zakończyć. raczej pyta żeby wybadać co otoczenie na to.
skoro żona określa zdradzającego męża "czuły i dobry mąż", to znaczy że zdrada nie jest czynnikiem decydującym. i nie nam oceniać czy ma do tego prawo.
uważam tak jak Ty , dlatego na jej pytanie nigdy nie odpowiadam
twierdzący, ani przeczucie
tylko, ze to ona sama musi wybrać, co jest dla niej dobre,
być moze jest w stanie znosić te zdrady za cenę bycia z nim
to jej wybór i decyzja, ja nie mam prawa tu oceniać
takie jest moje stanowisko, ktore często jej powtarzam
Oczywiście nie udzieliłam jej na to odpowiedzi.
nawet gdybyś udzieliła i tak by przy nim została. :) może tylko przestałaby rozmawiać z kimkolwiek o problemie żeby się nie narazić na negatywne oceny i komentarze "ja to bym takiego rzuciła"
No właśnie, większość ludzi tak mówi .
Osobiście myślę, że to małżeństwo nie ma sensu,
widocznie ma, skoro są razem po tylu zdradach. widocznie to nie jest czynnik definitywnie kończący związek. i on to wie. z każdym romansem się upewnia, że "pogada, popłacze i się uspokoi".
jeżeli ona jest w stanie znosić te romanse i nauczyć sie z tym żyć to ma sens, ale
jeżeli nie na co wskazują jej reakcje po odkryciu kolejnej zdrady...
niemniej jednak moze być tez tak, ze to presja otoczenia każe jej sie przeciwko
temu buntować,
to już wie tylko ona sama i dlatego nie chce wpływać na jej decyzje
W dodatku nie odczuwa żadnej skruchy i nie wyraża chęci trwania w wierności.
skoro kończy romanse po awanturach to jednak jakaś chęć jest. on się stara. na miarę wymagań.
No właśnie sek w tym ze on ich nie kończy po awanturach, tylko one
z czase, z innych powodów sie kończą, choć on oczywiście mówi inaczej
On nawet nad sobą nie pracuje!
sory, ale jak na razie to mu się nie opłaca pracować. pomijam aspekt moralny. :)
pewnie, tez jej to powtarzam:)
Tymczasem kobieta naiwnie wierzy, że on w końcu odnajdzie sens w byciu wiernym mężem.
guzik tam wierzy. :) może ma nadzieję, że mu wreszcie przejdzie. ale raczej samo, a nie z powodu konsekwencji. bo tych właściwie nie ma.
Myślę, że boi się samotności i nie widzi dla siebie szans na lepsze, bardziej satysfakcjonujące życie, finansowo jest samowystarczalna.
no i masz odpowiedź. zrobiła analizę korzyści i strat i woli się wkurzać z powodu okresowej niewierności niż zostać sama. i on to wie. i ona wie, że on wie. i on wie, że ona wie, że... :)
i my tez to wiemy :)
A może jest jakiś sens w przymykaniu oka na małe słabostki męża, jeżeli wszystko inne dobrze funkcjonuje?
najwidoczniej jest.
j.w. :)
Napiszcie proszę jak odbieracie tę relację, a być może pomożecie mi zobaczyć to wszystko
w innym świetle, zwłaszcza, że zapewne niejedni z Was mają podobne doświadczenia.
czysto hipotetycznie widzę to tak:
- zdradza i będzie zdradzał, bo traktuje to jak czasowe, niegroźne szaleństwo. może w jego oczach żona się wścieka, bo każda się wścieka kiedy wracają na przykład, podpici.
- ona będzie się wściekać i zostanie przy nim mimo kolejnych zdrad, bo poza tym jest "dobrym ojcem i mężem". tu chyba nie chodzi o łóżko, a o raczej o deptanie ambicji i trochę pewnie o oceny osób trzecich. takie wiesz: "ona się nie szanuje, bo on się puszcza a ona przy nim trwa".
- spore "niebezpieczeństwo czyhające" to romans z kimś kogo zostawić nie będzie chciał. wtedy zostawi żonę z rozczarowaniem, złością, poczuciem krzywdy i zmarnowanego czasu. ale to się może zdarzyć i w związku bez wcześniejszych zdrad.
No i znowu widzę to dokładnie tak samo:)
Ale czasem przychodzi mi do głowy, ze moja zachowawcza postawa
wcale nie jest dobra, bo patrzę spokojnie jak moja
siostra być moze marnuje swoje życie u boku kogos tak mało wartościowego
ale z drugiej strony moze to wcale nie jest dla niej marnowanie życia?!
Nie mnie oceniać ! Każdy musi przeżyć swoje życie po swojemu:)

konto usunięte

Temat: Czy zakończyć związek, czy trwać w nim w niepewności ...

Katarzyna B.:
Izabela K.:
i tu tkwi kolejny problem - brak stanowczosci z jej strony,

a ja nie widzę jej słabości i braku stanowczości. ona sama nie chce zakończyć związku i tyle. :)
a tu sie akurat nie zgodzę:)
wykazuje sie ciągłymi wahaniami i niestabilnoscia
niby stawia mu ultimatum, ale po czasie mieknie
nie ma siły na stanowczosc

nadal jej pytania i rozmowy z osobami trzecimi (Ty) widzę jak chęć wybadania czy jej otoczenie "przebaczy", że łamie schemat i trwa przy puszczalskim.
i to właśnie świadczy o jej slabosci

konto usunięte

Temat: Czy zakończyć związek, czy trwać w nim w niepewności ...

Katarzyna B.:
Izabela K.:
myślisz ze taki gość chciałby terapii? wydaje mi sie , ze jemu jest tak
po prostu dobrze, ale chciałabym sie mylić
Iza, on nie musi wybierać. a żeby musiał, ona musiałaby podjąć decyzje, że jeśli nie terapia to koniec. czyli musiałaby się odważyć położyć wszystko na jednej szali... licząc się z tym, że on na ultimatum powie "pa". ona nie jest na to "pa" gotowa. a jeśli nie jest, to słusznie robi nie stawiając ultimatum.
obawiam sie, ze nigdy nie będzie gotowa, zwłaszcza ze jego pa
jest dość prawdopodobne
nie ma nic gorszego jak powiedzieć "albo ja, albo one", a potem się wycofać rakiem.
tez to powtarzam, ale tam gdzie w grę wchodzą uczucia i emocje, rozum
często jest zagluszany
:)
Radosław Ryszard Bielecki

Radosław Ryszard Bielecki Coach, Ekonomista
ehawioralny,
Mediator sądowy,
Certyfiko...

Temat: Czy zakończyć związek, czy trwać w nim w niepewności ...

Pytanie
Co jest dla niej naprawdę ważne i jaki jest jej system wartości.
Spytaj ją jak chce żyć za miesiąc 3 miesiące pół roku rok 5 lat?
Jak chciała by aby było
Tomasz L.

Tomasz L. informatyk

Temat: Czy zakończyć związek, czy trwać w nim w niepewności ...

Katarzyna B.:
może adrenaliny brak i wystarczyłoby poskakać ze spadochronu:)
z instruktorką? :)
jakoś trzeba by go do tego zachęcić;)



Wyślij zaproszenie do