Temat: czy mężczyżni boją się "silnych"kobiet , jakie K wam...
Po przeczytaniu wypowiedzi mojej przedmówczyni Małgosi, zacząłem
sie zastanawiać. Co właściwie znaczy wyrazenie silna kobieta? Jak
mam to rozumieć?
Znam wiele kobiet, ale nie jestem w stanie odpowiedzieć sobie na
pytanie, jak dokonałbym podziału między nimi. Zresztą wolę konkretne osoby i konkretne przypadki, a raczej trudno wyrażać mi się i pisać o jakiejś wielkiej grupie "silnych kobiet", których
to boja się mężczyźni.
Wszystkie znane mi kobiety mają w sobie potwornie wielkie i wydawałoby się nieskończone pokłady sił życiowych i energii. Walczą, drapią, zagryzają zęby i idą przez życie przez siebie, a nawet, gdy już jest na prawdę kiepsko, sa w stanie wykrzesać z siebie jeszcze więcej. Mam wrażenie, ze kobiety takie zawsze były. Może bardziej kruche fizycznie od mężczyzn, nie dominowały siłą zewnętrzną, ale zawsze nosiły tą siłę głęboko w sobie.
Inna sprawa, że odnosze wrażenie, że kobiety, które znam umieją doskonale ukrywać swoje słabości. Im bardziej czują się niepewnie, tym mociej okazują namiastkę siły. Dopiero przed kimś bliskim potrafią się czasami, ale i to wyjątkowo rzadko odsłonić.
Prawdziwa siła nie wymaga ciągłej prezentacji, ani nie lęka się okazywania słabości i omylności. Prawdziwa siła nie lezy w agresji, czy w źle pojętej asertywnosci, nie leży też w nieomylności i forsowaniu swojego zdania. Silniejszy nie zawsze wygrywa, ale też nie zawsze nawet podejmuje walkę. silny wie, że jest silny i nie czuje zagrożenia zewsząd.
Myślę, że wiele kobiet wpadło w błędne koło. Pokazują całemu światu jak bardzo są silne i udowadniają, szczególnie mężczyznom, że sa silniejsze od nich i ich nie potrzebują. Nic dziwnego, że wielu mężczyzn nawet nie próbuje. Myślę, że moga być przynajmniej dwie przyczyny takiego zachowania. Pierwsza to taka, że mężczyzna, który widzi, że to tylko gra, zwyczajnie nie ma ochoty, być z kimś, kto buduje nie prawdziwego siebie i takie coś sprzedaje ludziom dookoła siebie. Druga, to rzeczywiście lęk przed byciem niepotrzebnym, przed wymogami, wysoka poprzeczką itd...
Inna zupełnie sprawa, że bardzo często spotykam się z kobietami, które za punkt honoru stawiają sobie pokonanie mnie. Nie czuję zagrożenia, ale nie lubię gdy ktos konkuruje ze mną i stara się udowodnić mi za wszelką siłę swoją wyższość. W takich sytuacjach czuję dziwny rodzaj zażenowania, połączony ze zniesmaczeniem. Nie lubie konkurować, bo cenię sobie mocniej współpracę, niz współzawodnictwo, partnerstwo, niż przewodzenie bądź podporządkowanie się. Zdażało mi się być nawet w relacjach, w których nagle pojawiała się taka niezdrowa konkurencja i udowadnianie bycia lepszym za wszelką cenę. Do czego to miało prowadzić. Sam nie czuję potrzeby zewnętrznego udowadniania sobie, ani komukolwiek niczego. Zresztą, dlaczego miałbym konkurować z osobą, którą kocham?
Wielu mężczyzn odczuwa zagrożenie ze strony kobiet. Kobiety wdzierają się z łokciami na ich dotychczasowe terytoria, nie zawachają się użycia ciosów poniżej pasa i nie biora jeńcow w przegranej bitwie. Zostawiają jedynie zgliszcza a poddających się dobijają. Stąd też i wyjątkowo silny lęk, przed kobietami z agresją wyrysowaną na czole. Kobiety mierzą wysoko i nie zawachają się. Dziei temu osiągają wymierne sukcesy w dzisiejszym świecie, a niektórzy mężczyźni czują, że kurczy się w tym bezwzglednym swiecie miejsce dla nich.
Czy nie jest tak, że często gramy silniejszych, niż w rzeczywistości jesteśmy??? jak widzę osoby okazujące swoją siłę wszystkim dookoła, to wiem, że ta osoba ma jakiś problem ze sobą. to tak jak dog arlekin i skaczący koło niego ratlerek. który z nich robi więcej hałasu, jak jest reakcja tego silniejszego?
Drogie Panie bądźcie sobą - to jest największa siła.
dajcie się poznawac takimi jakimi jesteście, a mężczyźni was będą kochac takimi jakie jesteście, a nie takimi, jakimi chciałybyście być widziane.
Karol Ciupa edytował(a) ten post dnia 09.01.08 o godzinie 13:47