Temat: czy mężczyżni boją się "silnych"kobiet , jakie K wam...
gdybys zaprosil mnie do kina i oczekiwal ze siegnę po portfel
stwierdziłabym że jesteś nietaktowny i bez klasy.
gdybym zaprosił Cię do kina :-)
fajnie byłoby, gdybyś zaproponowała zapłacenie za siebie. Powiedziałbym wtedy, że dzisiaj ja, następnym razem Ty wybierasz film :-) i nie powiesz mi, że to nie jest bon ton :-)
tak się jakoś składało w moim życiu, że do kina albo umawiałem sie z koleżankami, które same zawsze płaciły za siebie, albo wybierałem się z dziewczyna, ktora znałem już jakiś czas. Trzy lata byłem z dziewczyną, która nigdy nie zaproponowała, że pokryje cenę swojego biletu. Zresztą ona nigdy nie płaciła, jak byliśmy razem. Zdarzyło mi się tez kiedyś, że spotkałem się z dziewczyną na jakiejś spacerowej randce. w pewnym momencie ona mówi, że chętnie poszłaby do kina. ja mówię ok fajny pomyśł. Przy kasie nawet jej powieka nie mrugnęła jak płaciłem za bilety. Innym razem spotkałem się z dziewczyną, rozmawialiśmy o filmach i ona mówi, że idzie na jakiś fajny film. Spodobał mi się pomysł, więc umówiliśmy sie, że pójdziemy na niego razem. Przy kasach widząc brak reakcji z jej strony zapytałem się jak się umawiamy płacę ja, a późnej Ty, czy robimy zrzutę. najfajniejsze bylo to, że jej się spodobało, ze nie czaiłem się i nie szastałem kasa na osobe, kórej kompletnie nie znałem i ze nie wstydziłem się otwarcie mówić o pieniadzach i dzieleniu rachunków.
Na całe szczęscie jest wiele kobiet ceniących swoja własna niezależność. Moje kochanie też takie jest. Na pierwszej randce nie dała mi zapłacić za siebie. Właściwie, przez pierwszy rok naszego spotykania się zawsze dzieliliśmy sie rachunkami, albo raz płaciło jedno, a raz drugie. Jej daje to poczucie niezależności, a ja kocham ją właśnie taka nieżalzną.
jesli ,mezczyzna zaprasza kobiete do kina, mezcyzzna placi.
a jeśli mężczyzna porponuje wspolne wyjście do kina - nie jest to bynajmniej zaproszenie:-)
(chyba ze
jest to kolega). i nie ma to nic wspolnego z naciaganiem.
nie twierdzę, ze ma to coś wspołnego z naciaganiem, ale z godnością i dumą. Nie sztuką jest wydawać pieniądze na kobiety.
Nie sztuką jest kupować kobietę...
czasami chodzi o pozory. jasne. moge zapłacić i zrobię to z przyjemnością, ale niech z drugiej strony choć padnie propozycja.
zupełnie nie widzi mi się rola sponsora i utrzymanki. moze gdyby chodzilo o szybki seks.
jesli ja mowie kolezance, że zapraszam ją na obiad do restauracji jest to dla mnie oczywiste ze ja place. Jest to kwestia wyczucia i dobrego tonu.
pewnie. zapraszasz, płacisz. ale w dobrym tonie jest zaproponować zapłacenie rachunku. od dziecka uczestniczyłem w spotkaniach biznesowych mojego Taty. Zawsze ten sam schemat. Tato prosi o rachunek, na co zapraszający mówi, że nie trzeba, wstaje i idzie uregulować rachunek, albo prosi o dopisanie go do rachunku. druga strona ani nie widzi kwoty na rachunku, ani tym bardziej gotówki. jednocześnie jest nadal niezależna, a i płacący czuje się połechtany.