Temat: Co wkurza Was w innych osobach?
wolą się kłócić i nie słuchać niż rozmawiać na poziomie i na temat
brak argumentów merytorycznych i wytykanie kim to drugi człowiek nie jest
i to, że wszędzie człowiek się z tym spotyka
"6. Inwektywy zamiast odpowiedzi
Na powyższe zarzuty nigdy nie otrzymałem odpowiedzi. Dopiero niedawno, w "Rzeczpospolitej", Gross przywołał moje nazwisko, twierdząc: "Gontarczyk ze Strzemboszem nie usiłują dociec prawdy o Jedwabnem, tylko próbują wtłoczyć całą sprawę z powrotem w fałszywe stereotypy na temat wojny i okupacji". Wypada jedynie żałować, że ta opinia - w przeciwieństwie do moich zarzutów - nie została poparta żadnymi rzeczowymi argumentami. Zamiast nich autor "Sąsiadów" sięgnął po inwektywy i insynuacje, a o mnie pisze: "młodociany historyk". Jedyna dziedzina nauki, w której udało mi się odnaleźć termin "młodociany", to teoria prawa karnego. Słowem tym są określane osoby, którzy dopuszczają się czynów przestępczych przed ukończeniem 21 lat. Mogę zrozumieć, że adwersarzowi nie podoba się to, co od czasu do czasu piszę na temat jego książek, ale w tym wypadku muszę zaprotestować. Przecież mam prawie dziesięć lat więcej i nijak się w tej kategorii nie zmieszczę. Znowu "przeoczenie"?
Samego faktu używania podobnych terminów w dyskusji naukowej nie komentuję. Nie muszę. Wystarczają mi, jak widać, argumenty merytoryczne, oparte na uważnej lekturze źródeł, na których napisał swą książkę Gross, podstawy historycznego rzemiosła, no i przydatna w tym wypadku umiejętność posługiwania się "Encyklopedią Powszechną PWN".
Głównym przesłaniem omawianego tekstu Grossa było twierdzenie, że artykuły prof. Tomasza Strzembosza i mój: "nie zawierają niczego, co mogłoby zmienić ogólną tezę przedstawioną w książce "Sąsiedzi", poszczególne ustalenia albo tok narracji". Konstatacja ta jest zupełnie zaskakująca.
A jeszcze bardziej zdumiewa, że odnosząc się do merytorycznej krytyki, historyk opowiada, co ostatnio czytał w gazetach i zobaczył w filmie Agnieszki Arnold. Na coś trzeba się zdecydować: albo zajmujemy się nauką, badamy źródła i dyskutujemy na poziomie dokumentów, na podstawie których powstali "Sąsiedzi", albo opowiadamy sobie, co kto ostatnio widział w telewizji. Ale skoro Gross naprawdę uważa, że jego książka jest bezbłędna, powinien był "pójść za ciosem" i merytorycznymi argumentami obalić zarzuty, które publicznie postawiłem "Sąsiadom". To przecież świetna okazja, by z kunsztem nowojorskiego profesora dać lekcję historycznego rzemiosła licznym oponentom. Podobna odpowiedź byłaby znacznie bardziej stosowna i pożądana niż ataki ad personam, którymi - zamiast merytorycznych argumentów - operuje do tej pory Jan Tomasz Gross.
Autor jest historykiem, laureatem Nagrody im. Jerzego Łojka. Ostatnio wydał: "Pogrom? Zajścia polsko-żydowskie w Przytyku 9 marca 1936 r. Mity, fakty, dokumenty". Jest doktorantem na wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW"
http://www.naszawitryna.pl/jedwabne_500.htmlMarcin Południkiewicz edytował(a) ten post dnia 19.07.10 o godzinie 15:44