Temat: Ciesz się życiem. Powiedz STOP narzekaniu.
tomasz L.:
Katarzyna B.:
nie umiem sztucznie, "jarzę" się naturalnie. :)
czapkę z daszkiem czasami zakładam z tego jarzenia;)
daszkiem do tyłu... :)
między innymi dlatego, że jak jest rozpacz to rozpaczam zamiast ściemniać, że mi w tej rozpaczy dobrze albo że jej wcale nie ma. emocje są różne i nie ma co ich oszukiwać.
czyli co? puścić samopas bez hamulców?:)
nie. ale bez oszukiwania się. tym sterowaniem endorfinami, technikami nie pozwalamy sobie na wyrzucenie "śmieci". udajemy, że kosz jest pusty. na początku uderzony palec -> "uśmiech", autobus uciekł -> "uśmiech"... a jak kota samochód przejechał, zmarła koleżanka... ten sam "uśmiech"?
radzenie sobie z małą negatywną emocją może pomóc kiedyś poradzić sobie z dużą. a sztuczny uśmiech może i pomaga czasem na szafkę, ale już przy większym problemie... wali się kraina uśmiechu i robi się nam "Upadek".
nie ufam ludziom, którzy nie potrafią szczerze pokazywać emocji tylko grają na wyuczonych schematach. jedzą sztuczne endorfiny oszukując świat, że są happy. co tam, świat. siebie!
jak boli nas po uderzeniu to po coś, nie dlatego że palec jest złośliwy. :)
czasami boli, bo dawno nie bolało:)
bo ciągle się oszukujemy tym "hamerykańskim" uśmiechem. a jak się trafi większy ból to nagle.. szok! "piguła szczęścia" nie działa... i zamiast sobie zakląć ładujemy się w deprechę! :)
te wszystkie techniki pozbawiają nas "naturalnej odporności", którą się wyrabia małymi potknięciami i problemami.
życie nie polega na łażeniu od rana do nocy ze sztucznie wywołanym uśmiechem.
podobno o to chodzi żeby nie okazywać. nawet sobie.
jest taka tendencja, tylko później trudno znaleźć tego komu mogloby się coś okazać:)
o to mi chodzi. :) ulice pełne bezemocjonalnych, uśmiechniętych sztucznie ludzi... powszechny "luz". aż do osiągnięcia granicy przełamania efektów "techniki" samomanipulacji.
tu też były już takie "przełamania szczęśliwych". i wyszła marnie zaszpachlowana, duszona frustracja i złość.