Temat: babska kłótnia. co zrobić? jak sie zachiować? czy dobrze...
Artur Królica:
Może i Twoja mama nie miała merytorycznych podstaw, by oskarżać przyszłą synową,
Moja kobieta uwaza ze nie miała, dlatego tak przezywa. Ja łumacze ze poniosły ją nerwy bo bała sie ze przez nieobecnosc przeniesiemy ksiażki z kuchni i kubki, a wstawimy rzeczy o które pytała moją mame czy mozeby tak zrobic? A pretencje mamy okazały sie nieprawdziwe, moja kobieta sama nie wiedziala o co chodzi ale mowila i tłmaczyla ze takie rzeczy to ona nie robi, i ze pewnie da sieinaczej wyajasnic. Wtedy mama zaczeła kolejne pretensje, tym razem o rządzenie sie, o to że powinna po mnie sprzątać, że ma gadane.
ale Twoja kobieta mogłaby zachować trochę więcej taktu. Z tego, > co piszesz, wnioskuję, że narzeczona jest osobą dość despotyczną
Ma charakter, fakt. Ale nie zachowywała sie do tej pory niewlasciwie. Zgerzyt jest dopiero po tej kłótni. I poprzedniej, jak moją kobiete zdenerwowało, że mama wszystkim na około, i sąsiadom, rodzinie, i przez telefon opowiada, jak to ona sie męczy, pracuje, jest zmęczona i robi po nas, a faktycznie 2 razy umyła naczynia bo nie zdąrzylismy przed jej powrotem, i zrobiła to z własnej woli. Pozniej robiła przytyki mojej narzeczonej, że ona nic nie powinna robić. Wiec narzeczona powiedziała ze ona nie jest tu gosposią, to nawet nie jest jej, a ile może to pomaga i angażuje sie, a każdy ma jakieś obowiązki. Na co mama sie obraziła.
Mama wtrąciła sie jeszcze że ja "Damian tez przeciez Ci pomaga", co nie do konca jest prawdą, bo ja na jej sprawach prawie sie nie znam, niewiele moge i to od niej mam więcej pomocy niż ona ode mnie. Moja kobieta tak jej odpowiedziała i powiedziała jej że jak nie wie to niech sie zapyta, a nie wtrąca sie i podaje swoje wnioski jakby było tak naprawde, bo nie jest. Moja kobieta na tym skonczyła, bo juz miała dość i przyszła do mnie zapłąkana i opowiedziała to, a sprawa sie rozeszła po kosciach i tez nic nie robiłem w tamtej sprawie. Mama to też krzyczłą w tej kłótni, ale znowu inaczej niż było wg mojej kobiety. Ta sprostowywała i mówiła jak było, mama krzyczała, moja krzyczała ze ma do niej przestać krzyczeć i tak cały czas. Pozniej mama przyznała że moja powiedziała tak jak mówiła, czyli że "każdy ma jakieś obowiązki", a nie inaczej jak sugerowała mama, bo dla niej to to samoa dla mojej kobiety nie.
decyduje o sposobie wydawania pieniędzy, dużo mówi (próbuje "ustawić" otoczenie?),
Wiesz, mama ma emeryture, ale nie dokłada sie nawet do jedzenia. Uznałem, że niech tak bedzie, chociaz teraz jak jestem z moją kobietą to jej sie to nie podoba. Moja kobieta uważa, że skoro to my utrzymujemy dom, remontujemy, kupujemy wyposażenie, jedzenia, a mama z tego korzysta to uwaza, że też ma prawo do decydowania wspolnie z mamą, a nie tylko kupować, gotować, remontować, a nie mieć prawa do decyzji co sie dzieje w kuchni, gdzie to potem poukładać, itd.
Denerwuje ją też, że każdemu w koło mówi jak to ona pomaga dzieciom, a nie rozliczala sie ze mną z wielu rachunków za jakie dostawała pieniadze od siostry i je przerzymywała. Ja nic nie mowiłem, bo to nie az tak duze pieniadze, ale jednak zawsze cos i z moją kobieta wreszcie sie za to zabralismy. Nawet siostra sie zdziwiła ze te pieniadze mamie wysyłała, a ona sie nie rozliczała ze mną. Mozliwe ze te rozliczenia mamie sie tez nie spodobały.
Inna sprawa że moja kobieta ma dobrą reke i gust. Ja sie nie znam, jak facet :-) Oddałem jej pałeczke w tych tematach, bo sie zna i dobo to dobrze. Razem ustalamy, zawsze pyta mnie o zdanie, kupujemy razem, ale ona ma decydujący głos, chyba ze ja jestem na nie albo mamy inne plany finansowe.
anektuje kuchnię Twojej matki ( której pozostała tylko ta kuchnia i jeden pokój).
Prawda jest taka ze moj ojciec zaniedbał dom. Mama w sumie też, bo wróciła tu wiele lat temu a nic nie zmieniała. Po śmierci taty, rok temu robie wszystko pomału, zeby było jak nalezy (na wiele rzeczy nie pozwalał, mimo ze to od wielu lat jes na mnie).
W tym domu gdyby nie moja kobieta, dalej nie byłoby nawet kominka, bo ja sobie bez niego jakoś dawałem rade, załozyłem go dla niej. Piec był i jest tylko u mamy w pokoju. Reszta domu jest nieogrzewana, remont bedzie konczony od marca. Tak było od wielu lat, kazdy sie przyzwyczaił. Ale moja kobieta, wiadomo. Raz że ja sie wstydziłem, dwa że ona mnie potrząsa i mówi, że planujemy przecież dzieci, a tu tyle wydatków, roboty, remontów.
I jakoś pomału, pomału sobie radzimy i juz po 3 miesiącach jak odwiedziła nas siostra, od razu zauważłyła zmiany.
Może z punktu widzenia Twojej mamy sytuacja wygląda tak: "Już teraz tak się rządzi! Co będzie po ślubie? Dzisiaj próbuje wypchnąć mnie z kuchni, potem wyrzuci z pokoju.
Moja kobieta jak kupowalismy jakąkolwiek rzecz do kuchni, zawsze z je rozpakowywała i informowała o niej mame. Cos pogadają, moja cos mamie opowie co z czym sie je, jak używać, żeby wiedziała ze moze korzystać i było ok. Tylko moja kobieta zaczeła sie martwic ze ona chyba mysli ze to kupujemy dla mamy, bo np. kupilismy mikser, a mama bez jej wiedzy chowa te i inne rzeczy po szafkach, do których moja kobieta nawet nie zagląda ani nie szpera po kontach.
Uzywa tylko 2 szafek i naszej nowej lodówki, bo tego też w tym domu nigdy nawet nie było.
Kuchnia zresztą tak wyglądała od lat. Miała byc tymczasowa ale juz tak zostało. Bez wody, lodówki, troche rzeczy z mamy pokoju, troche z kuchni i kuchenka z gazem z butli.
Mojej kobiecie to sie nie podpoba, że ja mame utrzymuje. Mama płaci 1 rachunek, opłaca swoje mieszkanie w innym miescie i wypomina wiele pieniadzy. Np. ostatnio powiedziała że pożyczy nam na nowe okno w sypialni, co zbulwersowało moją kobiete, bo wymienilismy drzwi wejsciowe, zrobilsimy remont korytarza, kupilismy lodówke i inne sprzeta, mama nie dołozyła sie ani złotówki. Kazała jeszcze mojej kobiecie wyłozyc nasze wieksze zakupy z zamrazarki i dać jej, bo na 2 tyg. przyjezdza siostra.
Moja kobieta próbowała jej zasugerować, że jestem do dyspozycji i pewnie, jak trzeba to przeciez może mama i ja, albo siostra jak przyjedzie pojechac po zakupy i sobie wsadzą zakupy swoje do lodówki, bo zostawimy ją do ich dyspozycji na czas przyjazdu.
Czy wstawianie tych wszystkich dupereli do kuchni Twojej matki nie mogło poczekać? A może Twoja przyszła żona zrobiła to specjalnie, żeby pokazać teściowej, kto tu teraz rządzi?
Nie wiem. Wiem że nie odpowiadały i nie odpowiadają jej warunki, ich brak. I raczej o to chodziło. Żeby bylo ładniej, przytulniej, i dla nas i dla mamy. Tak przynajmniej mówi. Dlatego tak ją zdenerwowało zachowanie mamy W naszej rozmowie nazwała to niewdziecznością, bo wychodzi na to że najlepiej jakby ona pracowała, kupowała itd., chociaz to nie jess jej, a nie może nawet decydowac co i jak w kuchni. Kuchnia jest mamy ale do pokoju moja narzeczona jej bez pytania nie wchodzi (moja zarzuca mi ze nie reaguje kiedy mama tak robi do naszej sypialni, bez pukania i pytania).
A kuchnia jest na mame, ale tylko tymczasowa i innej narazie nie ma. Stąd ich konflikt. Korzystamy wszyscy a moja mama sobie nie zyczy zeby moja cokolwiek tam robiła.
Zarzuca jej też że przez tyle czasu ani razu mama nie zwróciła sie do niej nawet po imieniu, ylko "weź", "zrób", "widze że masz wolny cza, to zrób to i to".
Mówi też że tojest chora sytuacja i ma dość, bo nie zamierza utrzymywać mojej matki ani patrzeć jak ja to robie. Bo nie po to odkładamy inne wydatki, a mamy ich sporo, żeby mama korzystała, a nie dokładała sie chociaz na jedzenie. Nie podoba jej sie też że od kilku lat uważa, że moja mama robi ze mnie nieudacznika, bo ja przez cały rok ją utrzymuje i nie licze, i tego nie widze, a jak sa nagłe wydatki o mama pozniej wypomina że pozycza mi np. 3 tysiące rocznie. Moja kobieta uważa że mama powinna sie wsydzic ak mówic i stawiac sprawy, bo jakby nawet minimum liczyc ile korzysta z naszych rzeczy, je, itd. to byłbym jeszcze do przodu i nie ma prawa wypominać jakiś porzyczonych pieniedzy. O to tez sie wtedy kłóciły i po tym mama powiedziała że mamy w takim razie wszystko z kuchni zabierać i moja kobieta mam jej sie nie pokazywać na oczy. Moja powiedziała dobrze, dodała że i co wtedy zostanie? i wyszła.