Temat: A po czym poznać, że mężczyźnie się zakochał, że mu zależy?
Ja tam do Wawy nic nie mam.
Mam tam znajomych rodowitych, nierodowitych. Samo miasto lubię tak sobie.
In plus to że nie jest na jedno kopyto jak Poznań, Wrocław i Kraków ulokowane na prawie magdeburskim.
Lubię też PKiN.
Na minus zaniedbana tzw mała architektura w licznych miejscach.
Krakowskie PRzedmieście po renowacji wygląda dość elegancko, choć widziałem niedociągnięcia np urwana kostka i nagle asfalt, "wsunięte" latarnie, czy ławki, które nie współgrają z latarniami.
Widać, że jest to miasto/stolica wschodnioeuropejska. Od razu zaznaczam że nie znaczy to gorsza, czy brzydsza - po prostu inna. Nie tylko po architekturze, ale ogólnie po sposobie ubierania się mieszkańców (niewykluczone, ze część to przyjezdni). Także po estetyce przestrzeni publicznej na poziomie zerowym i pierwszym.
Niemniej posiadam czasem uczulenia na tzw warszawkę. ;-)
Pamiętam jak wracałem kiedyś znad morza jadąc Gierkówką ( to już było po 8h jazdy!) Spokojnie i powoli wyprzedzałem (mając i tak przekroczoną dopuszczalną o 20), a kilka razy jakieś auta poganiały (przekraczając na oko +50) jadąc blisko i mrugając długimi po oczach. Wszystkie miały blachy warszawskie :-)
Jeden nawet potem na awaryjnych ze strzaskanym przodem stał bo doprowadził do wypadku.
Albo na nartach wszyscy stoją w kolejce, a ktoś się wpycha a potem można usłyszeć w rozmowie ze z W. przyjechał ;-)
wiem, wiem - z wielu miast znajdą sie tacy, ale jakoś najczęsciej stamtąd ;-)
Przypomniała mi się anegdota mazurska (tj na mazurach usłyszałem ją):
W fast foodzie:
-Dzień dobry, jestem z Warszawy, poproszę dwa razy udka z frytkami.
-Dzień dobry, jestem z Szczybałów Giżyckich, 20 złotych proszę.
;-)
Paweł Niewiadomski edytował(a) ten post dnia 10.07.08 o godzinie 20:26