konto usunięte
Temat: a .. czy mozna zyc BEZ pojecia zdrada (??!)
"zdradzamy" glownie tam, gdzie zdradzilismy najpierw siebie. Idac na zbyt wielkie kompromisy. Z braku laku itdLepszym slowem niz poswiecenie, jest dobrowolne zaangazowanie, pasja
konto usunięte
Piotr
Jaczewski
Ciebie, Twoich
handlowców i resztę
pracowników
sprowokuję...
Piotr
Jaczewski
Ciebie, Twoich
handlowców i resztę
pracowników
sprowokuję...
Elżbieta J. Początek drogi
Czeslaw Kowalczyk:
"zdradzamy" glownie tam, gdzie zdradzilismy najpierw siebie. Idac na zbyt wielkie kompromisy. Z braku laku itd
Lepszym slowem niz poswiecenie, jest dobrowolne zaangazowanie, pasja
konto usunięte
Czeslaw Kowalczyk:dla mnie zdrada to zdrada i nie wyobrażam sobie tłumaczenia jej jakimiś wymyślonymi wymówkami, czy bądź też określania jej innymi wyrazami jak to np. chwila zapomnienia czy jak... TRAGEDIA
jest coraz wiecej par, gzie obie strony przymykaja przynajmniej jedno oko, na staroswieckie pojecia, jak "zdrada" itp.
Kiedy wreszcie bedzie jawnie, uczciwie/legalnie praktykowane: kademu/ej wg potrzebkto chce to praktykuje i raczej mało która z takich osób ma na względzie uczucia tej "zdradzanej"
i mozliowsci??
Piotr
Jaczewski
Ciebie, Twoich
handlowców i resztę
pracowników
sprowokuję...
Tamara
Marczewska
specjalista ds.
Marketingu i PR -
B2B: Qumak-Sekom SA
Piotr Jaczewski:
Myśląc sobie jak o egoiście - stawiasz pierwszą
pułapkę na siebie.
Od widzenia żywego człowieka sie zaczyna w dwie
strony, to jest budowanie intymności. A w
intymnośc wymaga elastycznosci w swojej koncepcji > ja, jest miejsce zarówno na "jestem perdzielonym
egoistą, wybieram co mnie cieszy",
zachowuję zdrowy egoizm"
jak i "jestem tobie totalnie odanny, jest tylko my"
Drugą pułapką jest kontrola swojego zachowania,
"tak by drugi człowiek czuł, że wzrok i serce go
ogarnia".
Nad tym nie mamy kontroli, co będzie gdy partner
będzie nie w sosie ? Dwie nieszczęśliwe osoby?
Po dłuższym okresie zaczynasz odruchowo próbować kontrolować tą osobę, a z raci że sie nie > daje - rośnie bezsilność i frustracja.
Nie dziękuję.
Po czym partner zmienia prace i rytuały idą w łeb, > zostaje pustka którą trzeba wypełniać jakoś i
czymś.
Albo co gorsza po 10 latach okazuje sie, że
partnerowi spora część tych rytuałów się nie
podobała i np. woli wstawać z osobna, spać gdzie indziej etc i świat się wali "on mnie nie
kocha, a ja się tak starałam".
partnerowi spora część tych rytuałów się nierzeczywiście, ale nie z powodu rytuałów - jak wspólne spanie, tylko z powodu tego, że przez dekadę żyłeś z nieuczciwym partnerem, który nie był uczciwy w relacji z tobą, i nie pokazywał ci prawdziwego siebie.przyznam - mnie by to chyba dosyć dobiło, że przez tyle czasu nie wyczułam tej popeliny
podobała i np. woli wstawać z osobna, spać gdzie indziej etc i świat się wali
Wybierz spacer kiedy naprawde wolisz tv, a rok
później sama będziesz taką "bohaterką", a pięć lat > później wyślesz cholerę z sąsiadka a nawet sąsiadem, byle mieć chwile dla siebie ;)
Nie tendy droga do intymności, nie tędy :)
Intymność to włączanie.
I to daje sie zrobić tak by obie strony były
zadowolone np. czytać i komentować razem.
Relacje nie wymagają wiele, po co ten wysiłek?
Ciągłe "staranie się i staranie" prowadzi do
wyczerpania..:-)
Nie lepiej być inspirującym, motywujacym,
atrakcyjnym dla siebie, po to by mieć czym
inspirować, motywować, pociągać?
To odrobine inne nastawienie. Patrz sytuacja wielu > dziewczyn: partner odchodzi i nagle ciach..
rozlatuje się motywacja, atrakcyjność, inspiracja.
Człowiek świadomy wie, że nie wszystko jest w nim > świadome i w partnerze czym bardziej. Celowość
działań jak najbardziej, ale jeszcze bardziej
potrzeba rozróżnienia między wpływem a kontrolą.
Jesli "poświecasz się" zaczynasz ten licznik
budować, gdy mija czas, skraca się ten czas
"oczekiwania" i pogarsza się "poczucie wartości" bo ciśnienie i frustracja rosną. Nie
lepiej od początku budować inne odruchy ?
konto usunięte
Piotr Jaczewski:wreszcie ktos samodzielnie myslacy ;) Witamy Mistrza nauk tejemnych :)
Kasia, wierność i monogamia są więc dla ciebie istotną wartością, super:)
Czesław zadał pytanie, czy można żyć bez pojęcia zdrada? Można i są tacy ludzie, a przynajmiej próbują :)
Elżbieta J. Początek drogi
Czeslaw Kowalczyk:Piotrze i Czesławie. Pytanie było do wszystkich. Dlaczego dziwi Was, że odpowiadają osoby które takich otwartych zwiąkach nie widzą dla siebie miejsca ?
Piotr Jaczewski:wreszcie ktos samodzielnie myslacy ;) Witamy Mistrza nauk tejemnych :)
Kasia, wierność i monogamia są więc dla ciebie istotną wartością, super:)
Czesław zadał pytanie, czy można żyć bez pojęcia zdrada? Można i są tacy ludzie, a przynajmiej próbują :)
Nasze panie niestety, nieomal jednoglosnie sa zdania, ze delikwent ma sie w pelni stosowac albo niech sie za jakim wielbladem, koza rozejrzy.
Ale poniewaz do niedawna jeszcze zadnych jakby praw nie mialy, wiec trzeba to i owo nadrobic ..
Czy taka zaborczosc nie idzie troche w kierunku panszczyzny
z czasow feudalnych? Ktorych podobno renesans zreszta obecnie przezywamy ..
Piotr
Jaczewski
Ciebie, Twoich
handlowców i resztę
pracowników
sprowokuję...
Tamara Marczewska:jeśli zamykasz się w jakiejś etykietce - to odmawiasz szansy wysłuchania siebie, jak chcesz budować intymność na zewnątrz, jeśli nie rozpoczynasz od siebie? A intymność jest taka wieloznaczna:) Jak postrzegasz siebie - w ten sposób bedziesz postrzegać drugą osobę.. i tu mamy sprzężenie zwrotne, naklejając łatki - powstrzymujesz to sprzężenie.
Piotr Jaczewski:
Myśląc sobie jak o egoiście - stawiasz pierwszą
pułapkę na siebie.
a może daję sobie szansę na to, żeby wysłuchać, czego potrzebuje drugi człowiek?
może daję szansę sobie na to, żeby zobaczyć, czy jestem w stanie żyć w zgodzie ze sobą i jego potrzebami?"czy jestem w stanie" - samo w sobie element naprężenia zawiera.
jestem normalnym człowiekiem, nie masochistą - zwykle wybieram..
co mnie cieszy
bo nie mam w tej chwili iść z tobą na siłownię/imprezę, wybieram kąpiel z pianką, baw się dobrze..
zamknijj drzwi do sypialni, i zrób to szybko, bo kiedyś świat/praca/rodzice/dzieci upomną się o swoje, i trzeba będzieSuper! :)
zrobić im miejsce.
Uhm, teraz dla mnie inaczej ćwierkasz:-) To podstawa, dobry kontakt, początki intymności...tylko tego nie tworzysz, to ODKRYWASZ, samodzielnie i z partnerem i dopiero z tego punktu MAM JUŻ TO rozwijasz - to zabawa ducha i rozkosz ciała. To tworzy tą magię tao związku :)Drugą pułapką jest kontrola swojego zachowania,
"tak by drugi człowiek czuł, że wzrok i serce go
ogarnia".
nie chodzi o kontrolę zachowania na siłę,
są ludzie, którzy z powodu doboru słów jakich się w stosunku do nich używa będą to wiedzieli, oraz tacy, którzy choćby im nerkę oddać i tak się tego nie dowiedzą.
chodzi jedynie o umiejętne wytworzenie ciepłej, bliskiej relacji, w której partner po prostu w głebi siebie WIE, że jesteś blisko i jesteś dostępny.
choć TERAZ możesz akurat być na spotkaniu i mieć wyłączoną komórę.
Bingo :) A co się dzieje jeśli rozszeżysz tą sosową świadomość na całość związku?Nad tym nie mamy kontroli, co będzie gdy partner
będzie nie w sosie ? Dwie nieszczęśliwe osoby?
jedna nie w sosie, a druga wiedząca, że sos ma na szczęście zmienny smak, i nie ma na tym świecie wiecznych rzeczy
W relacji ciężko jest rozróżnić "niezadowolenie czyjeś" od "swojego", obopólna introjekcja postaw zachodzi. To jak z winą: nie ma winnych, winne są dwie strony.Po dłuższym okresie zaczynasz odruchowo próbować kontrolować tą osobę, a z raci że sie nie > daje - rośnie bezsilność i frustracja.jesli jesteś z osobą, która nigdy nie jest zadowolina z Waszej
ralacji, rzeczywiście tak to może wyglądać
Rytuał może wspomóc budowanie tożsamość, ale tożsamość nie wymaga rytuałów. Niestety jeśli o rytuały wspólne chodzi - to cały czas jest to balansowanie na linie, potrzeba kreatywności z obu stron, by nie stały się murami.Po czym partner zmienia prace i rytuały idą w łeb, > zostaje pustka którą trzeba wypełniać jakoś i
czymś.
zmienia PRACĘ, ale to co lubimy w sobie i w naszym byciu razem ZOSTAJE, bo nie należało do pracy partnera, ale jego osoby.
oczywiście - być może nie będziemy mogli leniuchować rano, albo przeciwnie - będzie rano więcej czasu, za to mniej wieczorem.
ale to chyba nie jest główny problem w byciu razem po swojemu -Jeśli chodzi o TO, to niestety statystycznie jest To jedna z wielu spraw do załatwienia dla wielu par;) Różne mechanizmy podniecenia i różne pory często się zdarzają:)
czy to robi się rano, czy wieczorem??
jeśli dowiadujesz się JUŻ PO 10 latach okazuje sie, żeTo nie oznacza nieuczciwości, z czasem gusta, ba wartości się zmieniają. Nie zawsze za tym podążamy, zwłaszcza jeśli rytualizujemy zachowania. A jesli o nas samych chodzi niestety często napięcia z tym związane często wychodzą post factum, kiedy wyrazilismy juz na cos zgodę.. Reguła zaangażowania czasem kreuje takie napięcia.
partnerowi spora część tych rytuałów się nie
podobała i np. woli wstawać z osobna, spać gdzie indziej etc i świat się wali rzeczywiście, ale nie z powodu rytuałów - jak wspólne spanie, tylko z powodu tego, że przez dekadę żyłeś z nieuczciwym partnerem, który nie był uczciwy w relacji z tobą, i nie pokazywał ci prawdziwego siebie.
przyznam - mnie by to chyba dosyć dobiło, że przez tyle czasuO tym pisałem:) To niestety częsty objaw, znasz to: "Nie znałam go, z kim ja spędziłam tyle czasu?"
nie wyczułam tej popeliny
wybiorę spacer, jeśli będę widziała, że partnerowi NAPRAWDĘ na tym bardzo zależy. i dokładnie mu o tym powiem: wolałabym tv, ale widzę, że dziś potrzebujesz mojej obecności, chodźmy na spacer.Uhm, gdy wybierzesz zgodnie z sobą, wartościami i tym co istotne, nie ma poswiecania, jest naturalne przekierowanie uwagi tam gdzie jest potrzebna.
tak - związek to TAKŻE umiejętność otwarcia się na potrzeby drugiego człowieka kiedy ON tego potrzebuje.
nie kiedy akurat nie mam nic lepszego w tv.
Uczenie siebie to jeszcze jedna sprawa, tak samo jak negocjacje związkowe. Ostrożnie z "rytuałami", no chyba że tantryczne ;)Nie tendy droga do intymności, nie tędy :)
Intymność to włączanie.
I to daje sie zrobić tak by obie strony były
zadowolone np. czytać i komentować razem.
powiem tak: nie zawsze będziesz miał na to ochotę.
jeśli jednak będziesz ku temu zmierzał, wytworzysz rytuał i z
czasem wcale nie będzie ci to przeszkadzało, co więcej - czasem
nawet może będzie ci tego brakowało.
Zyje w kolorowym świecie nie różowym lecz tęczowym i jestem twardogłowy w dodatku, a lubie listopad i luty pomimo trudności i warunków:)Relacje nie wymagają wiele, po co ten wysiłek?
:)
rozumiem, że żyjesz w różowym świecie, gdzie wszystko toczy się lekko, łatwo i przyjemnie,
deszcz nie pada, listopad i luty wcale nie istnieje
:)
nie zazdroszczę
Załatwiliście razem wiele spraw, cudownie:)Ciągłe "staranie się i staranie" prowadzi do
wyczerpania..:-)
praca zawodowa. i wspólne poszukiwanie mieszkania.
praca i negocjowanie warunków sprzedaży. praca. po pracy rozmowy
w banku, kompletowanie zaświadczeń, oświadczeń, poświadczeń. i jeszcze innych zaświadczeń do poświadczeń. praca. po pracy poszukiwanie podwykonawców. Praca. wyskok po zakupy materiałów.
praca. kontrola prac remontowych. praca. porządkowanie po remoncie. praca. praca i wreszcie przeprowadzka. praca. pakowanie rzeczy, przewóz, rozpakowanie, praca. praca. kontrola ekipy wnoszącej meble, żeby nie uszkodziła mebli, parkietów, kafelek. powrót do pracy. praca, a gdy już wreszcie ekipa zniknie - najlepsze: układanie miliona ton rzeczy na inne, nowe
miejsca. praca. brak ciepłej wody, montaż gazu. praca. znajdowanie kątów i kącików dla rzeczy.
to niewąątpliwie włączanie.
i niewątpliwie jedno z większych wyzwań, z jakimi moje partnerstwo zmierzyło się w ostatnim czasie.
wykańczające doświadczenie. przyjemne partnerstwo.
centralnie W Y K A Ń C Z A J Ą C E wyzwanie- włączanie, wymagające ekstremalnego wyjścia z egoizmu, własnej chęci wyoutowania się w kosmos zwyczajnie ze zmęczenia i chęci na moment, na odrobinę spokoju.A nie pisałem, staranie i staranie wyczerpuje i wykańcza :-)
a tu wciąż jeszcze ....Znasz paradoks windy i zielonych świateł? Jak się śpieszysz nigdy ich nie będzie na miejscu:)
kotku, pralka cieknie
To się nie wyklucza, ale sama pisząc przesunełaś środek ciężkości na DLA:) A ja wredny jestem i lubię za takie słówka łapać:)Nie lepiej być inspirującym, motywujacym,
atrakcyjnym dla siebie, po to by mieć czym
inspirować, motywować, pociągać?
rozumiem, że to się nawzajem wyklucza, i czytając książki czy
też rozwijając SIEBIE robię to inaczej jakoś niż gdy pamiętam, że mój rozwój jest także jednym z tych elementów, które dokładam do wspólnego worka, jako cegiełka budowy związku z partnerem?
Jedno jest, że strata jest silna i stres rozstaniowy też. Ale ja bym wiele z tego spisał właśnie na dynamikę związków i że niewiele osob ma potrzebne umiejętności a jeszcze mniej wie jak je rozwijać.To odrobine inne nastawienie. Patrz sytuacja wielu > dziewczyn: partner odchodzi i nagle ciach..
rozlatuje się motywacja, atrakcyjność, inspiracja.
nie wiem co się rozlatuje,
z pewnością kobiety w moim otoczeniu ciężko odchorowują stratę partnera
czy można powiedzieć, że ktoś komu zwalił się na głowę świat i podważone zostały kluczowe wartości stracił motywację i atrakcyjność?
chyba ma chwilowo coś innego do załatwienia, niż epatowanie atrakcyjnością. a co do inspirowania - dla tego, kto dostrzeże
osobowość takiej kobiety, również sposób radzenia sobie z trudną sytuacją może być inspirujący.
Chodzi o umiejetnośc wyczuwania gdzie sie zaczyna działka i odpowiedzialność partnera za swoje działania, uczucia, przekonania i wartości. A gdzie nasza, nasze działania mają wpływ, ale kontroli nad partnerem nie mamy. 90% problemów związkowych jest kwestią tego rozróżnienia: kontrola jest niemożliwa, a wiec za próbami jej stosowania idzie złamanie i naruszenie naszych przekonań(ich konflikt) to generuje strach i gniew(w skrajnych przypadkach:gniew na siebie tj poczucie winy)..a te generują odruchy stresowe(walka i ucieczka).Człowiek świadomy wie, że nie wszystko jest w nim > świadome i w partnerze czym bardziej. Celowośćrozwiń wątek?
działań jak najbardziej, ale jeszcze bardziej
potrzeba rozróżnienia między wpływem a kontrolą.
Temat "Jak wychować partnera i w jakim stopniu jest to możliwe" - zostawmy sobie na deser ;)Jesli "poświecasz się" zaczynasz ten licznik
budować, gdy mija czas, skraca się ten czas
"oczekiwania" i pogarsza się "poczucie wartości" bo ciśnienie i frustracja rosną. Nie
lepiej od początku budować inne odruchy ?
jakie?
na przykład bezwarunkowy respekt partnera do mojego świetego prawa do egoizmu, którego kulminacja nastąpi, gdy będzie chory lub ciężarny, i wytresowany będzie już bał się prosić o wsparcie,
bo będzie wiedział, że i tak jest na straconej pozycji (tyle ciekawszych kobiet z lepszą figurą dookoła)
?
Piotr
Jaczewski
Ciebie, Twoich
handlowców i resztę
pracowników
sprowokuję...
Elżbieta Jędrasiewicz:Mnie to nie dziwi - temat zdrada jest tematem tabu, bo miesci sie w niewygodnym społecznie zakresie pt na ile jednostka jest w stanie wytworzyć relacje pomijające społeczne i biologiczne uwarunkowania. Czyli wyjść poza oficjalny nawias "kontroli społecznej".. i jeszcze zrobić to zdrowo.
Czeslaw Kowalczyk:Piotrze i Czesławie. Pytanie było do wszystkich. Dlaczego dziwi was, że odpowiadają osoby które takich otwartych zwiąkach nie widzą dla siebie miejsca ?
Piotr Jaczewski:
Czy można żyć bez pojęcia zdrada ? Ja nie mogę. Wypowiadam się za siebie.
Piotr
Jaczewski
Ciebie, Twoich
handlowców i resztę
pracowników
sprowokuję...
Elżbieta J. Początek drogi
Piotr Jaczewski:Cieszę się, że Ty Piotrze nie masz kłopotu z akceptacją różnorodnych zachowań i w pełni akceptujesz moje tradycyjne podejście do związków i pojęcia zdrady.
Temat zdrady też jest tematem pt. na ile potrafimy cieszyć się różnorodnościa wartości i zachowań, zaakceptować odmienność partnera a pośrednio wszystkich innych. Z tym też jeszcze jest kłopot (społecznie).
konto usunięte
Piotr Jaczewski:
Czesław - tak na marginesie reakcje na tabu są zawsze reakcjami progowymi, transowymi. uruchamiają się strażnicy, cenzorzy, krytyczni oraz te diabelskie siły, co jednak chciałyby spróbować ;)
Gdzieś kiedyś były ciekawe badania, chyba z angli: Ile to procent dzieci w wieloletnich małżeństwach ma innego ojca niż myśli? :-)pewnie sporo ale przeciez WSZYSTKIE dzieci sa nasze :) i prawie wszystkie beda pracowaly na nasze renty. Wiec w czym tak naprawde problem?
konto usunięte
Elżbieta Jędrasiewicz:tradycja jeszcze czasem ujdzie ale jakies zabobony? :)
.... a wielu ludzi prowadzących "otwarty" tryb życia pewnego ranka obudzi się ze świadomością , że rozmienili swoje uczucia na drobne i w pogoni za doznaniami i przyjemnością zagubili tę jedyną i prawdziwą miłość.
Elżbieta J. Początek drogi
Czeslaw Kowalczyk:Jakie zabobony masz na myśli ?
Elżbieta Jędrasiewicz:tradycja jeszcze czasem ujdzie ale jakies zabobony? :)
.... a wielu ludzi prowadzących "otwarty" tryb życia pewnego ranka obudzi się ze świadomością , że rozmienili swoje uczucia na drobne i w pogoni za doznaniami i przyjemnością zagubili tę jedyną i prawdziwą miłość.
Piotr
Jaczewski
Ciebie, Twoich
handlowców i resztę
pracowników
sprowokuję...
Piotr
Jaczewski
Ciebie, Twoich
handlowców i resztę
pracowników
sprowokuję...
Tamara
Marczewska
specjalista ds.
Marketingu i PR -
B2B: Qumak-Sekom SA
Piotr Jaczewski:
Uhm, teraz dla mnie inaczej ćwierkasz:-)
To tworzy tą magię tao związku :)
jedna nie w sosie, a druga wiedząca, że sos ma
na szczęście zmienny smak, i nie ma na tym świecie > wiecznych rzeczy
Bingo :) A co się dzieje jeśli rozszeżysz tą
sosową świadomość na całość związku?
W relacji ciężko jest rozróżnić "niezadowolenie
czyjeś" od "swojego", obopólna introjekcja postaw > zachodzi. To jak z winą: nie ma winnych, winne są > dwie strony.
Rytuał może wspomóc budowanie tożsamość, ale
tożsamość nie wymaga rytuałów.
Niestety jeśli o rytuały wspólne chodzi - to cały > czas jest to balansowanie na linie, potrzeba
kreatywności z obu stron, by nie stały się murami.
Jeśli chodzi o TO, to niestety statystycznie jest > To jedna z wielu spraw do załatwienia dla wielu
par;)
Różne mechanizmy podniecenia i różne pory często
się zdarzają:)
To nie oznacza nieuczciwości, z czasem gusta, ba
wartości się zmieniają.
Nie zawsze za tym podążamy, zwłaszcza jeśli
rytualizujemy zachowania.
A jesli o nas samych chodzi niestety często
napięcia z tym związane często wychodzą post
factum, kiedy wyrazilismy juz na cos zgodę..
To niestety częsty objaw, znasz to: "Nie
znałam go, z kim ja spędziłam tyle czasu?"
Uhm, gdy wybierzesz zgodnie z sobą, wartościami i > tym co istotne, nie ma poswiecania, jest naturalne > przekierowanie uwagi tam gdzie jest potrzebna.
Uczenie siebie to jeszcze jedna sprawa, tak samo
jak negocjacje związkowe. Ostrożnie z "rytuałami", > no chyba że tantryczne ;)
Znasz syndrom tego co się stara by kogoś poderwać?
W relacjach jest tak samo, w tworzeniu intymności > tym bardziej. "Staraj się" "Wysilaj się"
"Poświęcaj się" - a będziesz gubić atrakcyjność i > zainteresowanie w stopniu proporcjonalnym do siły z jaką to robisz i wysiłku jaki w to wkładasz.
Załatwiliście razem wiele spraw, cudownie:)
A nie pisałem, staranie i staranie wyczerpuje i
wykańcza :-)
Znasz paradoks windy i zielonych świateł? Jak się > śpieszysz nigdy ich nie będzie na miejscu:)
To się nie wyklucza, ale sama pisząc przesunełaś
środek ciężkości na DLA:)
A ja wredny jestem i lubię za takie słówka łapać:)
Jedno jest, że strata jest silna i stres
rozstaniowy też. Ale ja bym wiele z tego spisał
właśnie na dynamikę związków i że niewiele osob ma > potrzebne umiejętności a jeszcze mniej wie
jak je rozwijać.
Sorry, ale szansa ze niepozbierana kobieta spotka > partnera z którym jej sie ułoży..jest szansą
losową.
Statystycznie częsciej dostanie kolejny raz po
głowie dobierając zbyt dominujacego(lub zbyt
uległego partnera) ja nie wierzę w los i
statystykę.
Chodzi o umiejetnośc wyczuwania gdzie sie zaczyna > działka i odpowiedzialność partnera za swoje
działania, uczucia, przekonania i wartości.
(...) tam gdzie zwiekszasz wpływ, to
jednocześnie się integrujesz wewnętrznie, radość
staje się podstawowym narzędziem i nasilają sie
reakcje endorfinowe ("spokój" i "zabawa").
Temat "Jak wychować partnera i w jakim stopniu
jest to możliwe" - zostawmy sobie na deser ;)
A dobrym odruchem jest np.:
a) "ćwiczenie siebie w > przyjemności z obecności > partnera", czyli ciągłe
zakochiwanie się.
b) "poszezanie swojej radości z tego co robi a
jest odmienne", czyli ciągła ciekawość
c) dobry kontakt z tym "czego ja chce w tym
układzie" ciągła samoświadomość i jeszcze pewnie
kilkanascie innych wewnętrznych odruchów
które można sobie wyrobic, a bardzo bardzo
pomagają:)
Piotr
Jaczewski
Ciebie, Twoich
handlowców i resztę
pracowników
sprowokuję...
Tamara Marczewska:rżnięcie piłą tarczową, młotkiem wiertłem i udarem,
Piotr Jaczewski:
Uhm, teraz dla mnie inaczej ćwierkasz:-)
ależ w kółko to samo, do bólu, do znudzenia,
i jak flaki z olejem, i nadal: round and round
masakra
Tylko te opisujące nieopisywalne na trochę, później je rozbijam by cieszyć się słodką naturą paradoksu:)To tworzy tą magię tao związku :)
tak, można tak to nazwać. lubisz etykietki?
To jest bez sosu, pytałem o sos w życiu! :)jedna nie w sosie, a druga wiedząca, że sos ma
na szczęście zmienny smak, i nie ma na tym świecie > wiecznych rzeczy
Bingo :) A co się dzieje jeśli rozszeżysz tą
sosową świadomość na całość związku?
no, co się ma dziać?
nic się nie dzieje,
jest tak, jak mówiłam od początku: raz słodko, raz gorzko, czasem słońce czasem deszcz, czasem ruski fil, czasem brazylijska telenowela.
zawsze masz świadomość, że życietoniejebajka, alleluja i do przodu
ja raczej nie mam problemu z rozróżnieniem, czy jestem czy nieDochodząc do końca mało kto ma ten problem ;) Zacząć wyczuwać drobne tendencje to dopiero przyjemność :)
jestem zadowolona
:)
Tak, cała nasza komunikacja jest rytualna:) Tak samo jak symboliczna. Dlatego tak bardzo liczy się to POZA rytuałem, świadomość zmieniająca się pod ich wpływem.Rytuał może wspomóc budowanie tożsamość, ale
tożsamość nie wymaga rytuałów.
jak dla mnie wspólnota - chce czy nie chce ZAWSZE wytwarza - mimowolnie - własne rytuały.
Bez tego byłoby nudno ;) To jest właśnie ten problem:-)))))))Niestety jeśli o rytuały wspólne chodzi - to cały > czas jest to balansowanie na linie, potrzeba
kreatywności z obu stron, by nie stały się murami.
otwartości.
pamięci, że z drugiej strony jest człowiek
Ja tam jak każdy mężczyzna tylko o jednym i wcale się tego nie wstydzę;)Jeśli chodzi o TO, to niestety statystycznie jest > To jedna z wielu spraw do załatwienia dla wielumówiąc TO miałam na myśli budowanie intymności.
par;)
Święta kobieta z ciebie, chcesz cyrograf na tą aureolkę ? ;)Różne mechanizmy podniecenia i różne pory często
się zdarzają:)
dlatego raz POŚWIĘCAMY się dla partnera raz on dla nas. bo my lubimy szybki seks o poranku, i dlatego on nieszczęśnik musi co rano o 3. 30 wstać. niech wie, że sam nie jest na świecie, a co :)
Zmieniają się, nie mielibyśmy "kryzysów wieku średniego" oraz problemów z andropauzą/menopauzą i wielu innych gdyby się nie zmieniały. Wszak wartości to przekonania o tym co istotne budowane w ciągu całego życia.To nie oznacza nieuczciwości, z czasem gusta, ba
wartości się zmieniają.
poszczególne wartości - to co TERAZ jest dla mnie wartością (sen, jedzenie) oczywiście zmienia się i to co chwilę.
systemy wartości dorosłym ludziom raczej się nie zmieniają.
I te drobne znaczki trzeba cały czas eskalować wzmacniać, one się wtedy naturalnie zmieniają:)Nie zawsze za tym podążamy, zwłaszcza jeśli
rytualizujemy zachowania.
ALE NA BOGA!!
ja nie mówię o jakichś sztywnych RYTUAŁACH.
ja mówię o jakichś małych znaczkach, po ktorych poznajesz, że partner czeka na ciebie, kocha cię, dba.
tak, jak tak mam, i co lepsze mój partner częśto jest w stanie WCZEŚNIEJ wyczuć, że coś nie jest ze mną OK, niż ja sama potrafię to nazwać.Tak to jest :) Ja po swojej żonce przewiduje i strone w jaką sie bede rozwijał i potencjalne trudności - relacja a związek przede wszystkim to bardzo fajne lustro jeśli umiesz w nim czytać:) Nawet bez nazywania, wystarczy ze to jedno z naszych głównych ogniw energii psychicznej.
jak już do mnie dotrze, niezwłocznie informuję: dotarło, miałeś rację. albo: tak, zgodziłam się, ale potem było mi przykro/smutno/nieciekawieI równie ważne czy jesteś odbiąrcą tych sygnałów, tych "jeszcze nie wypowiedzianych i niedookreślonych".
WAŻNE czy mam uważnego odbiorcę sygnałó po drugiej stronie. i
da się żyć RAZEM
Zniekształcenia percepcji nietrenowanej występują ciągle - to naturalne, a ludzie nie wiedzą jak to kształtować. Neurologia upraszcza i usuwa informacje..cechy osobnicze to okreslenie tego bez znajomosci kontekstu. W tym ujeciu wszyscy jestesmy egocentrycznymi nieuczciwymi leniami :-)To niestety częsty objaw, znasz to: "Nie
znałam go, z kim ja spędziłam tyle czasu?"
przyznam, że ze słyszenia.
ktoś chodził z kimś UWAGA!! dziesięć lat, a potem się zdziwił, że partner jest jaki jest.
jak dla mnie przykład na nieprzyjmowanie do wiadomości, że małżeństwo ma pewne cele, a pewne cechy osobnicze utrudniają realizację tychże (np. egocentryzm, nieuczciwość, wygodnictwo)
A teraz zadanie - Pamiętaj o tym że poświecasz i bądź z tą osobą. Nie da się. Spróbuj wyafirmować motywacje powtarzając kilkanascie razy "poświęce temu czas, poświece temu czas" - i sprawdz jak zadzialalo, a niektórzy tak "afirmują sobie" tylko na przestrzeni miesięcy, lat.Uhm, gdy wybierzesz zgodnie z sobą, wartościami i > tym co istotne, nie ma poswiecania, jest naturalne > przekierowanie uwagi tam gdzie jest potrzebna.
zawsze. i tym samym POŚWIĘCAM kolejny pasjonujący odcinek SUPERNIANI w tv.
Nie podrywał cie nigdy nikt kogo nie chciałaś ? :)Znasz syndrom tego co się stara by kogoś poderwać?
nie, nie znam
Poświęcać a wybierać coś innego - jest różnica jakościowa dla mnie. Patrz ćwiczonko z powtarzaniem.W relacjach jest tak samo, w tworzeniu intymności > tym bardziej. "Staraj się" "Wysilaj się"
"Poświęcaj się" - a będziesz gubić atrakcyjność i > zainteresowanie w stopniu proporcjonalnym do siły z jaką to robisz i wysiłku jaki w to wkładasz.
ŁO MATKO
ależ nie SIĘ poświęcam, tylko supernianię. święty spokój w tej chwili. wyjście z Kaśką.
poświęcam COŚ
nie kogoś, a dla kogoś.
z powodu że tak chcę, wybieram coś innego
każdy kto załatwiał coś w urzędach ci powie, że to wykańcza.Ty to robisz pisząc KAŻDY, na te moje kontakty do tej pory było to komiczne i zabawne, a w żadnym razie wykańczające:)
wkładasz w moje usta coś, czego ja NIE mówię.
czasem i to, ża ja warczę, i to, że warczy partner jest oznakąJa tam uważam, że warto tym momentom przeciwdziałać, w życiu własnym zwłaszcza.
tego, że świat dał nam w kość i że chcemy odpoczynku. i doskonale oboje wiemy, kładąc się przy sobie zwarczeni, że za
chwilę to minie, bo to tylko zmęczenie. tylko ta chwila. nic więcej.
Zatrzymaj go:)Znasz paradoks windy i zielonych świateł? Jak się > śpieszysz nigdy ich nie będzie na miejscu:)
nie znam, ale wiem, że jak się przeprowadzam i wiele rzeczy zmieniam, to w pewnej chwili spraw do załatwienia jest więcej
niż zwykle, bo świat nie staje w miejscu z powodu przeprowadzki.
a szkoda.
DLA SIEBIEO tym piszę, tego mi zabrakło przy pierwszym twoim podejściu.
jestem SOBĄ, nie NIM.
on dziś jest, wczoraj go nie było, jutro go nie będzie - ZE SOBĄ będę ZAWSZE.
każdy z nas ma w sobie WŁĄSNĄ treść.
i sam jest odpowiedzialny za to, jakie treści (w sobie) rozpowszechnia.
Publika decyduje o sensie:)A ja wredny jestem i lubię za takie słówka łapać:)
łap waść,
byle z sensem
spójdz dokołajeśli są wystarczająco podobne,
przeciwieństwa się przyciągają
:)
no i ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu nie napisałeś NIC czegoOjej, jakie dziwne, czyżbyśmy pisali o czymś nienaturalnym ? wyjątkowym? szczególnym? :)
bym nie myślała lub nie napisała.
fe, nieładniePrzepraszam, to te słowa ;)
same rytuały
:)
Następna dyskusja: