Temat: a .. czy mozna zyc BEZ pojecia zdrada (??!)
Anna G.:
Tym razem się z Tobą nie zgodzę
Krzysztof P:
Całkowicie naturalnym zachowaniem człowieka jest też śmierć, a jednak robi się to tylko raz w życiu:)
Ne rozumiem co to ma do rzeczy.
W zasadzie nic:) ale tak mi do głowy przyszło:)
A na poważnie - nie ustawiłbym seksu na jednym poziomie potrzeb razem z jedzeniem, piciem czy oddychaniem.
(...)
Cytuję tylko naukę. Wg Maslowa potrzeby seksualne należą do potrzeb fizjologicznych - podstawowych.
Cytat za wikipedią:
"potrzeby fizjologiczne to jedzenie, woda, tlen, potrzeby seksualne, brak napięcia, sen
- gdy nie są zaspokojone, dominują nad wszystkimi innymi potrzebami, wypierają je na dalszy plan i decydują o przebiegu zachowania człowieka."
Wiem, że według Maslowa tak to wygląda. Ale nie zgadzam się z nim. Albo inaczej - oczywiście zaspokajanie pewnych potrzeb jest niezbędne do przeżycia. A zaspokajanie innych nie jest w tym celu konieczne.
I oczywiście chroniczny brak seksu może zaszkodzić, ale od tego się nie umiera, inaczej, niż np. z braku tlenu.
Dlatego nie zgadzam się z nim co do ustawienia oddychania, jedzenia i seksu w tej samej linii.
Trzymajmy się jeszcze jedzenia - niby taka prosta czynność, wkładasz kawałem pokarmu do ust, przeżuwasz, połykasz, zapominasz. I tyle.
Ale zastanów się... jestem pewien, że znajdziesz w swoim otoczeniu bliższym lub dalszym osoby, z którymi do posiłku usiądziesz jedynie, jeśli nie zjedzenie spowoduje, że umrzesz z głodu. W innej sytuacji nie.
I w takim przypadku zjesz z nimi, ale bedziesz miała taki sam niesmak, jak Nicole Kidman po seksie z porywaczem jachtu w filmie "Martwa cisza".
Mam rację, prawda?
Inna rzecz, że ludzi, z którymi nie poszłabyś do łóżka za nic w świecie (to też rzecz względna, ale trzeba by duży elaborat z psychologii klinicznej napisać) jest więcej, niż ludzi, z którymi nie zjesz posiłku.
Ale ja nigdzie nie proponowałam, aby chodzić do łóżka z każdym. Wg teorii, o której piszę możesz chodzić do łóżka z wieloma osobami, ale zawsze są to osoby bliskie. W tej teorii seks jest właśnie bardziej "ludzki". Dzięki niemu okazujesz miłość, wsparcie, bliskość itd. Ale nie ograniczasz się do jednej osoby.
Nie czytałem tej książki, więc jeśli odnoszę się do czegoś innego, niż na jej podstawie piszesz, to przepraszam:)
Jak najbardziej rozumiem taką teorię. Rozumiem traktowanie seksu jako okazywania bliskości nie tylko tej jednej/temu jednemu.
Rozumiem, ale nie stosuję.
Dla mnie seks jest zarezerowany dla osoby, z którą jestem, która jest mi najbliższa, którą kocham emocjonalnie, duchowo i fizycznie.
Nie wiem, co się wydziela podczas seksu u kobiet:) Co sie wydziela u mężczyzn - też nie wiem. Ale faktycznie seks buduje pewien specyficzny rodzaj więzi. Takiej więzi, jakiej raczej wolałbym nie budować z przyjacielem.
Nie mam nic przeciwko takiej teorii - dopóki nikt nie każe mi jej zamienić w praktykę:)
A czemu to ma taką wartość? Trzeba by zapytać specjalisty od uwarunkowań kulturowych.
Ale pewnie ma to coś z tym wspólnego:)
Własnie dlatego, że zjedzenie posiłku jest wyżej w podstawowych potrzebach człowieka, niż seks. Właśnie dlatego, że jedzenie to czynność niezbędna do zachowania przy życiu nie Twojego gatunku, a Ciebie osobiście. A instynkt przetrwania jest zazwyczaj silniejszy niż instynkt zachowania gotunku:)
Jak wyżej. Mówiłam o hierarchii potrzeb Maslowa.
No i jeszcze jedna rzecz - seks to intymność, nagość... Pytasz, dlaczego ma aż taką wartość. To spróbuj wyjść zupełnie nago na ulicę i tak sobie chodzić:)))
Nagość nie jest sednem seksu (patrz nudyzm)
Sednem nie. Ale dość ważnym elementem.
Inna rzecz - można by się zastanowić nad tym, co to tak naprawdę jest "seks".
Kiedyś mojej koleżance świeżo poznany koleś zaproponował, żeby "uprawiali seks". A ona zapytała go, czy chodzi mu "o seks czy o wypier****nie". I od tego czasu zacząłem się nad tematem zastanawiać.