Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: Zielona wyspa

Był sobie Nowak i Malinowski. Nowak miał udane życie: skończył dobre studia i miał bardzo ciekawą i rozwojową pracę, gdzie zarabiał 5000 złotych miesięcznie. Nowak miał też udane życie rodzinne. Mieszkał sobie ten Nowak w pięknym domu w luksusowej dzielnicy, ale niestety musiał spłacać kredyt, płacąc 1500 zł miesięcznie rat - i do całkowitej spłaty pozostało mu jeszcze 10 lat.

Zupełnie inaczej radził sobie Malinowski. W życiu udało mu się gorzej, skończył studia po których nie ma perspektyw (politologię) i długo nie mógł znaleźć pracy. Malinowski od dłuższego czasu ma ustabilizowane życie, ale jest to stabilizacja na niskim poziomie. Mieszka w bloku bez balkonu w obskurnej dzielnicy, spłacając kredyt i płacąc 300 zł miesięcznie. Malinowski pracuje na kasie w hipermarkecie i zarabia 1600 zł miesięcznie, jego życie jest nudne, ale w miarę stabilne.

Nagle przyszedł ogólnoświatowy kryzys. Dla Nowaka miał on bardzo burzliwe następstwa. W jego firmie były redukcje i musiał się zgodzić na znaczną redukcję płac. Jego zarobki spadły aż o 20%, już nie zarabia 5000 zł, tylko 4000. W dodatku niestety Nowak miał kredyt w walucie obcej i zamiast 1500 zł teraz płaci 1800 zł miesięcznie. Poziom życia mu się obniżył, dlatego musiał wynająć kilka pokoi w swoim pięknym domu (na szczęście z osobnym wejściem). Rodzina Nowaków musi się więc pomieścić w czterech pokojach, a nie w sześciu, jak wcześniej. W tym roku musieli też zrezygnować z wyjazdu na narty w Alpy i pojechali tylko na 4 dni do Szczyrku. W wakacje też nie będą mogli pojechać na wymarzoną wycieczkę po Andach, zamiast tego spędzą je na Słowacji i na Mazurach.

Natomiast dla Malinowskiego, paradoksalnie, czasy kryzysu okazały się korzystne. Malinowski dostał nową pracę - już nie jest kasjerem w hipermarkecie za 1600 zł, teraz pracuje w urzędzie za 2000 zł. Praca nudna i nierozwojowa, ale i tak lepsza, niż było. Malinowski miał kredyt w złotówkach, więc dalej płaci 300 zł raty. Więcej zarabia, więc może w końcu pozwolić sobie na małe przyjemności - w tym roku po raz pierwszy od 10 lat rodzina pojedzie gdzieś na wakacje - na Mazury. Raz w miesiącu rodzina Malinowskich może się teraz wybrać do kina i do restauracji. Kupili sobie też na raty nową lodówkę, a za rok kupią sobie nową pralkę i pomalują swoje mieszanie w bloku.

Nowakowi się w czasie kryzysu bardzo pogorszyło, a Malinowskiemu wyraźnie się polepszyło. I co z tego? Kto z nich jest w lepszej sytuacji? Jak bardzo Malinowskiemu musiałoby się jeszcze polepszyć, aby osiągnąć poziom życia Nowaka? Czy w ogóle ma na to szansę? Nie.

Historyjkę tę dydykuję wszystkim, którzy szczycą się tym, że Polska uniknęła recesji i "rozwija się najszybciej w Europie". Owszem, i co z tego? Austria się tak nie rozwija, ma gorsze wskaźniki, a i tak Polska NIGDY nie osiągnie poziomu rozwoju i poziomu życia, jaki jest w Austrii - nawet jeśli tam będzie cały czas stagnacja i wzrost rzędu 0,3%, a w PL rokrocznie 3% wzrostu.

I jeszcze co nieco o tym, że Polska wbrew propagandzie wcale nie była "zieloną wyspą", czyli w 2009 roku nie była jedynym krajem w Europie z dodatnim wzrostem PKB:
http://czarnykangur.blox.pl/2011/11/Zielona-wyspa-to-m...

Dla uprzedzenia oponentów: nie, nie uważam, że gdyby rządził Kaczyński to byłoby lepiej. Nie byłoby lepiej, pewnie gorzej. Może gdyby rządził Balcerowicz albo PJN... ale to nierealne.

Ryszard Zielinski

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: Zielona wyspa

Skoro już jesteśmy w temacie Wielkiej Brytanii, to osobiście dziwi mnie, dlaczego Polacy tak masowo wyjeżdżają właśnie na Wyspy. W końcu to zupełnie inna mentalność i kultura, inne zwyczaje, daleko. Dlaczego nie Austria, gdzie również żyje się dostatnio i przyjemnie i zawsze to podobny, środkowoeuropejski kręg kulturowy, podobny klimat, podobne zwyczaje kulinarne, nawet dominująca religia taka sama. Austria mimo wszystko jest bardziej "swojska", niż Anglia czy Irlandia, poza tym z Wiednia jest rzut beretem do Polski (zwłaszcza jak ktoś pochodzi z Małopolski czy Śląska), czego nie można powiedzieć o Londynie.

Temat: Zielona wyspa

moze po prostu chodzi o jezyk..
Dawid C.

Dawid C. In progress... Still
:)

Temat: Zielona wyspa

Może też chodzić o swojego rodzaju mentalność. Polacy, generalnie, Niemców nie lubią (Austriacy to też w końcu Niemcy) - ponad 1000 lat sąsiedztwa z narodem, którego jedną z dewiz było "Drang nach Osten" swoje w polskiej mentalności zrobiło, żeby nie wspomnieć o zaborach i koszmarze dwóch wojen światowych. Tymczasem, poza wojnami napoleońskimi, nie mamy jakichś tradycji walk z Anglikami. No i szybciej się ten kraj na Polaków otworzył niż inne.Dawid C. edytował(a) ten post dnia 07.05.12 o godzinie 16:53

konto usunięte

Temat: Zielona wyspa

Moim zdaniem i zaszlosci maja znaczenie, i jezyk oraz koszty utrzymania co tez jest bardzo wazne.

konto usunięte

Temat: Zielona wyspa

Dawid C.:
Może też chodzić o swojego rodzaju mentalność. Polacy, generalnie, Niemców nie lubią (Austriacy to też w końcu Niemcy) - ponad 1000 lat sąsiedztwa z narodem, którego jedną z dewiz było "Drang nach Osten" swoje w polskiej mentalności zrobiło, żeby nie wspomnieć o zaborach i koszmarze dwóch wojen światowych. Tymczasem, poza wojnami napoleońskimi, nie mamy jakichś tradycji walk z Anglikami. No i szybciej się ten kraj na Polaków otworzył niż inne.
my jesteśmy nie do zaje..ia, rąbali nas z lew z prawa i stoimy, jestesmy jak stonka i szarańcza genetycznie przystosowani do rzezi, my bez popuszania krwi zle się czujemy))))
U nas jak wchodza nie ma łatwo, workow duzo platikowych po smieciach na nich czekaArkadiusz Mirosław Brysiak edytował(a) ten post dnia 07.05.12 o godzinie 17:51

konto usunięte

Temat: Zielona wyspa

Szara jesień gospodarki


Chociaż firmy spodziewają się spowolnienia, to jednak sytuacja w branżach jest bardzo różna. Część branż już teraz jest w gorszej kondycji niż rok temu, jak motoryzacja, farmacja czy przemysł odzieżowy i meblarski. Inne, choć będą miały niższy wzrost niż w 2011 r., wciąż nieźle sobie radzą: to producenci maszyn i urządzeń, branża chemiczna, spożywcza i elektryczna.

Grzegorczyk: Szara jesień na zielonej wyspie
Nastroje w firmach są słabe
Dług Polski zaczyna rosnąć

Polski PKB będzie hamował. Część ekonomistów uważa, że czeka nas nawet recesja, a to oznacza mniejsze zarobki i duży wzrost bezrobocia

Ekonomiści zgodnie prognozują, że spowolnienie trwać będzie przynajmniej do późnej wiosny 2013 roku. Różni ich jedynie ocena tempa, w jakim będzie hamowała gospodarka.

Najbardziej ostrożni uważają, że wzrost spowolni do ok. 2 proc. pod koniec roku. Inni wieszczą nawet recesję. Tych jest znacznie mniej. W pierwszym przypadku możemy się spodziewać, że płace nie będą nadal rosły, w drugim – że kolejnych 150–200 tys. osób straci pracę.

– Mamy za sobą siedem biblijnych tłustych lat, teraz czekają nas lata chude. A jesień to czas, by się przygotować do zmian na gorsze – zauważa Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP, rektor warszawskiej Uczelni Vistula. Spodziewa się on recesji w Polsce w przyszłym roku.

– Jesień będzie trudna, ale wciąż nie wiemy jak bardzo – przyznaje prof. Witold Orłowski, główny ekonomista PwC w Polsce i członek Rady Gospodarczej przy Premierze. – Najprawdopodobniej w Unii mamy już recesję, tylko o tym nie wiemy, bo nie ma pełnych danych za II kwartał. A ponieważ największe zagrożenia dla naszej gospodarki wynikają z tego, co dzieje się u naszych największych zagranicznych kontrahentów, czyli w UE, możemy co najwyżej mówić o możliwych scenariuszach, a nie prognozach – twierdzi prof. Orłowski.

Zwraca uwagę, że wciąż jest niejasne, czy strefa euro zdoła opanować problemy z finansami publicznymi swoich członków, czy też skala problemów się powiększy. A to oznacza, że dopiero późną jesienią będziemy mogli prognozować z większą pewnością, ile potrwa w UE recesja, jak będzie głęboka i jakie będzie to miało znaczenie dla naszej gospodarki.

Do tej pory przewidywania zwykle okazywały się gorsze od rzeczywistości

Stop płace i zatrudnienie

Ale najbardziej niepokoją go możliwe kłopoty na rodzimym rynku pracy oraz to, że kłopoty może mieć budżet państwa.

– Bezrobocie pod koniec roku może wzrosnąć do 13 proc. Problemy budownictwa zbiegną się z zakończeniem prac sezonowych – mówi prof. Orłowski. Jednak wątpi w falę zwolnień w firmach. – Nie zwiększały zatrudnienia w ciągu roku, raczej nauczyły się poprawiać wydajność stałych pracowników – tłumaczy. Ale nawet jeśli bezrobocie zatrzyma się na poziomie 13 proc., to znaczy, że jeszcze ok. 100–150 tys. ludzi trafi na bruk.

Prof. Orłowski obawia się także o kondycję finansów publicznych. Już teraz widać rosnące problemy ze zbieraniem zaplanowanych podatków.

– Problem dotyczy głównie, choć nie tylko, przychodów z podatku VAT – tłumaczy Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Obawia się, że zabraknie kilkunastu miliardów złotych i ubytku tego nie zniweluje ani zysk z NBP (ponad 8 mld zł), ani cięcia wydatków. – Wyraźnie widać, że rząd w ostatnich miesiącach ogranicza wydatki – dodaje.

Sytuacja finansów publicznych wyjaśni się w ciągu dwóch–trzech miesięcy. Właśnie wtedy, pod koniec września, rząd będzie przedstawiał projekt budżetu na przyszły rok. Już kilka dni temu Jacek Rostowski, minister finansów, przyznał, że przyszłoroczny budżet będzie trudny. Jeśli kłopoty okażą się poważne, to albo potrzebne będą działania zwiększające dochody, albo rząd zdecyduje się na zwiększenie deficytu, czyli dziury budżetowej. Pierwsze oznacza podniesienie podatków, drugie – zmniejszenie wiarygodności Polski. – Jeśli będzie taka potrzeba, premier na pewno przedstawi program działań – mówi prof. Orłowski.

Przyznaje, że jeśli sytuacja będzie bardzo poważna, obecne stawki podatku VAT nie mogą zostać obniżone.

Ile będziemy kupowali

Tak jak wielką niewiadomą jest skala recesji w Europie, tak nie wiadomo, jak zachowają się polscy konsumenci. Zwraca na to uwagę Rafał Antczak, wiceprezes firmy doradczej Deloitte: – Od 18 miesięcy inflacja jest znacznie wyższa, niż wynika to z naszych założeń rozwoju gospodarczego. Jedną z wielkich niewiadomych, które mogą mieć wpływ na wzrost, ale też na kondycję firm, jest zachowanie konsumentów. Dotąd większość żyła w mirażu wysokiej inflacji, nie zauważała, że ich dochody realnie spadają. Teraz rzeczywistość staje się coraz trudniejsza.

Chociaż firmy spodziewają się spowolnienia, to jednak sytuacja w branżach jest bardzo różna. Część branż już teraz jest w gorszej kondycji niż rok temu, jak motoryzacja, farmacja czy przemysł odzieżowy i meblarski. Inne, choć będą miały niższy wzrost niż w 2011 r., wciąż nieźle sobie radzą: to producenci maszyn i urządzeń, branża chemiczna, spożywcza i elektryczna.

Redakcja poleca:
Grzegorczyk: Szara jesień na zielonej wyspie
Nastroje w firmach są słabe
Dług Polski zaczyna rosnąć

Polski PKB będzie hamował. Część ekonomistów uważa, że czeka nas nawet recesja, a to oznacza mniejsze zarobki i duży wzrost bezrobocia

Wskazuje, że płace nie nadążają za inflacją, a rosną koszty utrzymania wynikające z obciążeń podatkowych, wahań kursu złotego, co ma przełożenie na wysokość rat kredytowych oraz wszystkie inne opłaty. – Nigdy jeszcze nie dociskano konsumenta tyloma czynnikami naraz. Być może pęknie koszyk z zakupami. Jeśli zaczniemy wyraźniej ograniczać wydatki i zwiększać stopę oszczędności, to na spowolnienie poza granicami nałoży się spowolnienie wewnętrzne – tłumaczy. – To oznacza, że będziemy rewidować wzrost jeszcze bardziej w dół, poniżej 2 proc. – dodaje.

W czerwcu przeciętna płaca w firmach wynosiła 3,75 tys. zł i była o 154 zł wyższa niż rok temu.

Znacznie mniej pesymistyczny jest Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową: – Budżet sobie poradzi. Minister Rostowski wpisał sporo buforów: niższą inflację, niższy wzrost gospodarczy, budżetowi pomógł też zysk z NBP. Ale ekonomista przyznaje, iż niepokoi go brak zaufania firm do polityki gospodarczej: – Mają wystarczająco dużo pieniędzy, by zwiększyć inwestycje, co poprawiłoby ich konkurencyjność w świecie. Nie robią tego.

Firmy nie inwestują

Konsumpcja indywidualna i inwestycje firm mogłyby być czynnikami, które spowodują spokojniejsze hamowanie gospodarki. Maria Drozdowicz-Bieć, prof. SGH, podkreśla, że z obawy o przyszłość firmy nie będą rozpoczynały nowych inwestycji: – W najbliższych miesiącach będą się koncentrowały na cięciu kosztów. To oznacza brak podwyżek i niezatrudnianie nowych osób, ale też szukanie tańszych podwykonawców i tańszych surowców.

– Dotąd ratunkiem dla firm było szukanie nowych rynków. Teraz może się okazać, że i one się kurczą. Bo spowolnienie w Chinach z 10 proc. do 7 proc. to większy spadek niż ten w Europie – mówi. Jej zdaniem najgorszy scenariusz to taki, w którym finansowe problemy w Europie rozlały się na gospodarkę w innych częściach świata.

Z kolei jak podał GUS, w lipcu, tak jak w czerwcu, przedsiębiorcy negatywnie ocenili koniunkturę na rynku. Słabe oceny zebrał klimat do interesów w przetwórstwie przemysło

konto usunięte

Temat: Zielona wyspa

o już piszą Francuzi

Nie mają wątpliwości! Będzie w Polsce krach

Nie mają wątpliwości! Będzie w Polsce krach!

Bank BNP Paribas: Polska może mieć kwartał ujemnego PKBPAP

Osłabienie w polskim przemyśle przełoży się na gorsze dane PKB. Słaba perspektywa dla innych sektorów może oznaczać, że polska gospodarka ześlizgnie się w recesję lub przynajmniej odnotuje jeden kwartał ujemnego PKB - ocenia bank BNP Paribas.

W komentarzu z piątku bank uznaje, że dekoniunktura w przemyśle wytwórczym jest dużym ryzykiem dla polskiego PKB. Zwraca przy tym uwagę, że osłabienie zaznacza się również w budownictwie, usługach (poszkodowanych przez pogarszającą się kondycję rynku pracy) oraz rolnictwie (perspektywa niskich zbiorów z powodu pogody).

Nazywając "przyjemną niespodzianką" opublikowany w środę odczyt PMI wyprzedzający koniunkturę (który wzrósł w lipcu do 49,7 pkt z 48,0 pkt w czerwcu), bank zauważył zarazem, że wskaźniki bieżącej aktywności gospodarki były rozczarowujące.

- Niestety nie oczekujemy, by silniejszy odczyt PMI zapowiadał przyspieszenie produkcji przemysłowej w krótkim czasie, ponieważ inne wskaźniki wyprzedzające nadal się obniżają, a w ostatnich miesiącach okazywały się bardziej miarodajną wskazówką pozwalającą przewidzieć faktyczną produkcję niż PMI przemysłu wytwórczego - zaznaczają analitycy.

- Równoczesne hamowanie przemysłowych zamówień krajowych oraz zagranicznych, idące w parze z rosnącymi zapasami dóbr finalnych sugeruje, że po słabym II kw. produkcja przemysłowa będzie nadal zwalniać w III kw. - oceniają.

Analitycy są pesymistycznie nastawieni także do IV kw., uwypuklając niekorzystne sprzężenie umocnienia złotego (6,5 proc. do euro od początku czerwca) oraz wzrostu cen ropy denominowanej w złotym (o blisko 20 proc.). Oba czynniki będą miały niekorzystne skutki dla produkcji przemysłowej w IV kw. w postaci wyższych cen wejściowych produkcji i utraty konkurencyjności, ponieważ głównymi partnerami handlowymi Polski są członkowie strefy euro.

W odróżnieniu od kryzysu z lat 2008-09 polska gospodarka nie będzie miała wsparcia fiskalnego, bo rząd nie ma możliwości poluzowania polityki fiskalnej. W najbliższych dwóch latach rząd nie będzie też mógł zwiększyć wydatków na infrastrukturę, ponieważ napływ unijnych środków na ten cel będzie niższy niż w poprzednich latach.

BNP Paribas przewiduje, że PKB za II kw. 2012 r. wzrósł o 0,2-0,3 proc. kdk, co jak stwierdza, jest "wciąż pozytywnym wzrostem, ale niebezpiecznie bliskim zera". Dane o PKB za II kw., które GUS opublikuje 30 bm. będą zdaniem banku ważną wskazówką dla członków RPP.

Jeśli jego prognoza wzrostu PKB o 0,2-0,3 proc. kdk za II kw. potwierdzi się, to BNP Paribas nie wyklucza redukcji podstawowych stóp procentowych NBP przed końcem br.

Bank przewiduje, że polski PKB wzrośnie średnio o 2,4 proc. w br. i 2,7 proc. w 2013 r. Prognoza średniorocznej inflacji wynosi odpowiednio 3,9 proc. i 2,4 proc

Temat: Zielona wyspa


Obrazek

konto usunięte

Temat: Zielona wyspa

Rząd wpadł w panikę. Chce zarobić naszym kosztem.

Wszystko wskazuje na to, że kondycja gospodarcza Polski nie jest tak dobra jak jeszcze niedawno obiecywał minister finansów Jacek Rostowski. Co gorsza, sytuacja gwałtownie się pogarsza, a w kolejnych miesięcach może być już tylko gorzej.

Właśnie dlatego gabinet premiera Donalda Tuska wpadł w panikę. Mocno ograniczył inwestycje, a w kolejnych latach utrzyma wyższy VAT i obniżoną składkę do OFE.


Rząd może nawet o połowę zrewidować przewidywane dotąd tempo rozwoju gospodarki w przyszłym roku (z 2,9 proc.) - ocenia Dariusz Filar z Rady Gospodarczej przy Premierze.


Nie dziwi to wcale ekonomistów: coraz częściej szacują oni, że w 2013 r. 2-proc. poziom będzie dobrym rezultatem po 2,5–2,7-proc. w tym roku - pisze "Rzeczpospolita".
Ale przyznają, że istnieje poważne ryzyko, iż prognozę przyszłoroczną trzeba będzie rewidować jeszcze mocniej w dół do ok. 1,5 proc.

Co tam POkemony mówiłem wam juz 3 lata temu, że 2012 bedzie śliski, zobaczycie 2013 fiu fiu

Temat: Zielona wyspa

Jak będzie to zobaczymy - ja bym nie traktował tych Panów ekonomistów i ich prognozy za prawdę objawiona. Ekonomisci i inni przepowiadacze juz wiele razy od 2008 roku się skompromitowali zarówno w Polsce jak i na świecie. Ich wróżby z fusów po kawie nie są warte funta kłaków.

konto usunięte

Temat: Zielona wyspa

Lukasz Izykowski:
Jak będzie to zobaczymy - ja bym nie traktował tych Panów ekonomistów i ich prognozy za prawdę objawiona. Ekonomisci i inni przepowiadacze juz wiele razy od 2008 roku się skompromitowali zarówno w Polsce jak i na świecie. Ich wróżby z fusów po kawie nie są warte funta kłaków.
dobrze, że ja Wróżka

konto usunięte

Temat: Zielona wyspa

Lukasz Izykowski:
Jak będzie to zobaczymy - ja bym nie traktował tych Panów ekonomistów i ich prognozy za prawdę objawiona. Ekonomisci i inni przepowiadacze juz wiele razy od 2008 roku się skompromitowali zarówno w Polsce jak i na świecie. Ich wróżby z fusów po kawie nie są warte funta kłaków.

Szkoda, że kolega nie doczytał, że ekonomia opiera się właśnie na "przepowiadactwie" - taka już natura tej nauki.

konto usunięte

Temat: Zielona wyspa

o ka..a, już 25% VAT nam dadzą?

Kryzys uderzy i w Polskę wp.pl / Rzeczpospolita |

Rząd mocno ograniczy inwestycje, utrzyma wyższy VAT i obniżoną składkę do OFE. Konieczna będzie rewizja tempa rozwoju gospodarki - takiego zdania są ekonomiści. O ich opinie zapytała "Rzeczpospolita".

Zdaniem Dariusza Filara z Rady Gospodarczej przy Premierze w przyszłym roku rząd może nawet o połowę zrewidować przewidywane dotąd tempo rozwoju gospodarki. Obecne zakłada się wzrost PKB w 2013 roku na 2,9 proc. Ekonomiści coraz częściej szacują, że 2 proc. wzrostu PKB w 2013 to będzie dobry wynik. Realistyczny scenariusz zakłada wzrost na poziomie 1,5-2 proc.

Rząd nie zdecydował jeszcze, jaki wzrost gospodarczy wpisze przyszłorocznego budżetu. Zdaniem Stanisława Gomułki, głównego ekonomisty BCC, Rada Ministrów wcale nie musi ujawnić tych danych pod koniec sierpnia, kiedy . Najprawdopodobniej poznamy je później, już przy prezentacji całego projektu. Jego zdaniem minister finansów nie lubi przedstawiać potencjalnych scenariuszy rozwiązań, jeśli nie są konieczne.

W opinii ekonomisty BCC rząd będzie się starał przedstawić propozycje poprawiające kondycję finansów publicznych, ale takie, które nie będą obarczone dużym ryzykiem politycznym. Najprawdopodobniej zaostrzone zostaną kryteria przyznawania zasiłków chorobowych i innych świadczeń.

Gomułka nie spodziewa się, że rząd od 2014 roku obniży stawki VAT. Martwi go również zamrożenie inwestycji publicznych.

Zdaniem prof. Dariusza Filara na przełomie lat 2008-2009 mieliśmy w Polsce splot korzystnych czynników, które pozwoliły nam ograniczyć gospodarcze załamanie: słaby złoty, który wspierał eksporterów i duże fundusze z Unii na inwestycje infrastrukturalne. Obecnie nie ma takich poduszek wzrostu.

Najważniejszym celem rządu według Dariusza Filara powinna być obrona miejsc pracy nawet kosztem realnej stagnacji płac. Nie widzi on ani pola do obniżki VAT, ani do podniesienia składki przekazywanej do OFE. W opinii byłego członka RPP, rząd powinien zróżnicować regionalnie płacę minimalną, bo to pomoże firmom w biedniejszych regionach.

Według profesora Witolda Orłowskiego, głównego ekonomisty PWC i także doradcy premiera, rząd będzie się raczej koncentrował na ograniczaniu wydatków.

Tymczasem Krzysztof Rybiński przekonuje, że podniesienie podatków jest nieuniknione. Jeśli wpływy podatkowe z VAT nominalnie spadną (a tak jest po czerwcu), to istnieje poważne zagrożenie spadków innych dochodów podatkowych w przyszłym roku. Zdaniem Rybińskiego polska gospodarka może w przyszłym roku otrzeć się o stagnację, a nawet o recesję, a to oznacza, że przekroczymy poziom długu publicznego w stosunku do PKB. Dlatego ekonomista spodziewa się podwyższenia podatku od towarów i usług VAT do 25 proc.

konto usunięte

Temat: Zielona wyspa

Więc zatem zamiast "zielonej wyspy" będzie "zielona wsypa".

konto usunięte

Temat: Zielona wyspa

Jerzy A.:
Więc zatem zamiast "zielonej wyspy" będzie "zielona wsypa".
Zielone Ufoludki będa hehe

konto usunięte

Temat: Zielona wyspa

Do lipca upadłość ogłosiło 457 fim, o 21% więcej rdr

konto usunięte

Temat: Zielona wyspa

Polska odnotowała drugi największy w UE spadek produkcji przemysłowej
Wyrównana sezonowo produkcja przemysłowa spadła w czerwcu w UE o 0,9 proc. wobec maja, najwięcej produkcja spadła w Wielkiej Brytanii o 2,5 proc., a w Polsce - o 2 proc. i był to drugi największy spadek w UE - podał we wtorek Eurostat.

Temat: Zielona wyspa

Polska tak jak Wielka Brytania przemysłem nie stoi a usługami. My nie mamy fabryk samochodow jak Czechy czy Słowacja. A co do UK to tam koncerny samochodowe Nissan, Toyota i Land Rover rozbudowywują swoje fabryki a Hitachi w Newton Aycliffe w hrabstwie Durham rozpoczyna budowe nowoczesnej fabryki skladów kolejowych.
A co do innych to BMW Group sprzedała więcej pojazdów w pierwszych sześciu miesiącach tego roku, niż w jakimkolwiek innym analogicznym okresie w całej swojej historii, dostarczając klientom łącznie 900 539 samochodów. Lukasz Izykowski edytował(a) ten post dnia 14.08.12 o godzinie 21:11



Wyślij zaproszenie do