Temat: Zaproszenie Jaruzelskiego na RBN to hańba !!!
Dariusz H.:
Proszę odpowiedzieć, czy wszyscy odpytywani opozycjoniści posiadali "teczki"?
Ależ oczywiście... I powiem Panu jeszcze, że uważam, że to zaszczyt mieć wtedy "teczkę". SB nie zajmowała się ludźmi dla nich mało grożnymi. SB nie chciała łamać osób miałkich i mało odważnych, bo i po co. Żeby stać się obiektem zainteresowania SB, trzeba się było im narazić, a to wtedy było naprawdę groźne. Jak dzisiaj słyszę np, Ziomkiewicza, który na zarzut, że nie był w opozycji kiedy bylo groźnie odpowiada "przynajmniej się nie zeszmaciłem", albo Jarka, który z wysokości kanapy u swojej mamusi informuje co wtedy "trzeba było zrobić" to mam jednak pewien problem.
Ja mam dzisiaj 40 lat i wtedy byłem chłopcem. I nawet nie próbuję oceniać zachowania kogokolwiek. Dzisiaj mogę sobie spokojnie powiedzieć cokolwiek i jestem bardziej niż bezpieczny. Wyszkowski może opowiadać swoje opowieści i ryzykuje co najwyżej procesem. Ale wtedy ludzie ginęli. I powiem, że nie wiem jak daleko sięgała by moja odwaga, gdyby smutni Panowie pokazali mi zdjęcia moich córek w drodze do przedszkola czy szkoły. Nie mam nawet pojęcia, czy moja odwaga pozwoliła by mi choćby nocą na murze namalować "polskę walczącą". Mój szacunek do ludzi broniących ojczyzny w czasie wojny, czy do tych o nią walczących w komuniźmie jest wszechogarniający. Mogę dostawać objawów wymiotnych przy każdej wypowiedzi p. Maciarewicza, ale za jego działalność wtedy ma mój pokłon do samej ziemi i wszystko mi jedno, czy ona wynika z fanatyzmu którym się teraz obnosi, czy z odwagi.
Nie udało mi się nigdy zagłosować na p. Wałęsę i szczerze powiedziawszy mam bardzo niską ocenę jego zdolności i możliwości umysłowych. Najlepiej się czuję, kiedy nikt go nigdzie nie cytuje, bo wtedy może być dla mnie pewnym symbolem, symbolem czegoś znacznie większego niż on sam. To symbol niewiarygodnej wręcz odwagi i determinacji tych wszystkich, którzy mimo więźień i pogrzebów chcieli i potrafili. I dla mnie w tym gronie jest i p. Wałęsa, i p. Maciarewicz, i p. Walentynowicz. I zastanawiam się, po co te symbole rozdeptywać? Po co udowadiać całemu światu, że nie mamy się czym szczycić? Jeśli Polska i Polacy mogą się w historii swojej czymkolwiek szczycic, to tylko Tym... A tu się okazuje, że w zasadzie wszyscy tam to byli zdrajcy. Wystarczy mieć inne zdanie i natychmiast się okaże, że już się wcale nie zatrzymywało tego tramwaju jak p. Krzywonos.
To o co oni walczyli, ta wolność spowodowała, że teraz mozna mówić wszystko nawet jeśli się tak naprawdę nie ma niczego do powiedzenia. Choćby na tym forum znalazł się gość, który ma problemy ze zrozumieniem podstawowych zdań i który zechciał stwierdzić, że np. p. Kuroń (jeden z założycieli KOR przypomnę) to "akurat niewiele zrobił". Jak trzeba być strasznie ograniczonym, by takie rzeczy opowiadać... Dla jasności, ja pamiętam, że innym z 14-tu założycieli KOR był p. Maciarewicz. I choć dzisiaj dzieli mnie z nim wszystko, choć jest dzisiaj dla mnie postacią nie do zaakceptowania w czymkolwiek, za tamte jego działania szacun dożywotni. Bez Panów Kuronia i Maciarewicza nie było by Wałęsy, sierpnia i możliwości pisania dzisiaj tego co piszemy.
Po co więc, proszę mi to powiedzieć, rozdeptywać to dzisiaj wszystko ubłoconymi butami? Dlaczego nie możemy zostawić sobie choćby tej jednej jedynej dumy z narodu i jego osiągnięć? Czy naprawdę koniecznie chcemy być tym narodem wiecznie zniewolonym, wiecznie krzywdzonym, wiecznie napadanym i rozkradanym? Czy jak się raz jedyny okazało, że jakąś wojnę wygraliśmy, jakieś powstanie nie upadło, to musimy koniecznie sami sobie udowadniać, że jednak to zwycięstwo było klęską?
Prosze, zamilknijcie. Każdy z Was jest na tyle młody, że nie może rozumieć co to było być opozycjonistą w tamtych czasach. I mówię to także za siebie. Kto więc nam daje prawo osądzać ludzi tak odważnych? Czy ktokolwiek z nas jest pewien, że zachował by się w tamtych czasach lepiej? Ja takiego tupetu nie mam.