Temat: Wpadka Komorowski
Magdalena Malgorzata J.:
Ja nie jestem tu na Pana posyłki, ani na kogoś innego.
Zauważam od pewnego czasu, że w przypadku braku argumentów, zasypuje się oponenta stertą pytań i rozkazem podawania imion, nazwisk, źródeł, nurtów i co Wam tam przyjdzie do głowy.
To ma Pani na myśli?
"Proszę w tym miejscu umieścić dwa cytaty:
Mój i Pani Joanny Piątkowskiej.
Jeden po drugim!"
A może to?
"Proszę o podanie dwóch cytatów, mojego i Pani Piątkowskiej.
Po nich przyjdzie czas na rozmowy o przeprosinach, lub ewentualnych banach za powielanie nieprawdy.
Na tym kończę z Panem dyskusję.
Czekam na cytaty."
Albo to?
"Panie Bartłomieju, ma Pan czas jutro do godziny 12,00 na zamieszczenie dwóch cytatów - mojego i Pani Joanny Piątkowskiej. Tyle na ten czas."
Lub to?
"Chce Pani rozmawiać na argumenty a nie wybujałe opisy?
Proszę o cytaty.
Obiecuję, że się odniosę do tego."
Pan sobie strzelił w kolano, wątpiąc w ilość dyplomatów, którzy wpisali się w księdze kondolencyjnej Japonii. Podanie źródła, uruchomiło standardowy odruch: pytania, pytania, pytania - to mnie uratuje....
Ani razu nie zwątpiłem w ilość. Wątpiłem w ich znajomość polskiego. Nawet byłem litościwy. Wystarczy źródło informujące, że podani przez Panią dyplomaci bezbłędnie piszą po polsku. A tam piszą, czytają. A tam czytają, rozumieją słowo mówione.
A gdzie tu jest źródło informacji o znajomości języków?
A gdzie słowo: przepraszam, faktycznie według tych wiarygodnych źródeł, wpisało się ponad 20 dyplomatów.
Słowa przepraszam to niby ja mam powiedzieć? A z jakiej okazji?
Proszę o więcej merytoryki.
Ja również. Na takie gierki to może Pani gaPiSzonów nabierać, ale nie mnie.
To czekam na źródło informacji i pozdrawiam.