Temat: Stan umysłu narodu polskiego
Katharina Z.:
Marian Siedlecki:
Według polskiego prawa, jeżeli zarządca drogi lub linii kolejowej postawi znak ograniczenia prędkości i pojazd jadący z nadmierną prędkością spowoduje wypadek, to zarządca drogi będzie zwolniony od odpowiedzialności.
Według niemieckiego prawa (np. na autostradzie) też tak jest. I nie zawsze jest to związane z remontem drogi :)
Państwo w ogóle nie rozmiecie, o czym ja piszę.
Nie jest moim zamiarem porównywać ustawodawstwa polskiego, niemieckiego, czy australijskiego. Wierzę, wam, że tak jest!
Moim zamiarem jest postawić pytanie, czy wystarczy uwalniać się od odpowiedzialności za zły stan dróg lub linii kolejowych stawiając ograniczenia prędkości, informacje o ubytkach na drodze, koleinach, itp.
Powtarzam po raz kolejny. Zawsze znajdzie się jakiś idiota, który pojedzie szybciej niż znak mu na to pozwala.
Tyle tylko, że gdybyśmy mieli sprawne drogi, autostrady, koleje, to takie wariackie zachowania:
po pierwsze - nie byłyby potrzebne, bo każdy zdążyłby dojechać na czas,
po drugie - nie powodowałyby wypadków tak często, jak u nas.
W sensie prawnym winnym katastrofy jest pewnie maszynista, ale w sensie politycznym winny jest rząd, który zadowala się stawianiem znaków, zamiast budowaniem i remontowaniem dróg i linii kolejowych.
Marian Siedlecki edytował(a) ten post dnia 15.08.11 o godzinie 22:11