Temat: Polska wolna do GMO
Jarek Kisiołek:
Skoro przeciwstawia Pan wszelkiemu złu, czyli GMO, hodowlę ekologiczną, to proszę się nie dziwić, że do tej hodowli ekologicznej (czy "hodowli ekologicznej", bo z tym w Polsce mamy przede wszystkim do czynienia) się odnoszę.
Co do hodowli zagrodowej, to dokładnie się do tego odnoszę. Drób przebywa w zamkniętych pomieszczeniach, od kilku- do kilkuset sztuk. Przykro mi, ale jeśli sądzi Pan, że hodowca zaryzykuje, że mu całe stado zdechnie w ciągu doby z powodu infekcji i nie będzie profilaktycznie podawał antybiotyków, żeby poprawić Panu samopoczucie, to jest Pan w błędzie. Ja, zresztą, nie mam nic przeciwko temu, proszę sobie wyobrazić, byle były zachowane wytyczne odnośnie czasu karencji. Kurczaki na pewno nie są karmione byle czym, mają odpowiednie warunki, ale jeśli Pan twierdzi, że je Pan żywność naturalną i ekologiczną, to najwyraźniej nie jadł Pan w życiu prawdziwych ekologicznie hodowanych kurczaków. I nie wie Pan, ile kosztują:)
Przyrównywanie azbestu (którego kancerogenny wpływ udowodniono) z GMO jest nadużyciem i obrażanie mnie tego nie zmieni. Co do wpływu GMO nie ma pewności, a to, co czytuje na ten temat, to raczej albo zapewnienia koncernów (do których należy mieć ograniczone zaufanie, co słusznie zauważył pan Sylwester), albo histeryczne przekazy, mniejsza już z tym, jaki jest ich cel. Rozumiem, że odniesienie do azbestu ma z góry ustawić GMO jako demoniczny wynalazek przeciwko ludzkości i odpowiednio je wartościować. To nazywam nadużyciem.
A jeśli porównamy GMO do margaryny? Kiedyś tak zachwalana, potem okazało się, że twarde margaryny zawierają izomery trans. Co do miękkich margaryn wciąż nie ma jednoznacznych opinii, poza tym, że witaminy dodawane do nich na pewno są gorzej przyswajane, niż spożywane z masłem. Mimo to, sądząc po półkach w marketach, twarde margaryny sprzedają się dobrze. W końcu skoro sąsiadka na tym piecze... itd.
Proszę Pana, o GMO nie powinno rozmawiać się z rolnikami, a z naukowcami, tak dokładnie, jak o kopalniach powinno się rozmawiać z ekonomistami. Rozmowa z robotnikami to nie jest rozmowa o kopalniach, a o gwarancji pracy oraz zachowaniu (lub rozszerzeniu) przywilejów. Restrukturyzacje i programy naprawcze należy zostawić tym, co się na tym znają.
Niestety, wszelkie publikacje dotyczące GMO pełne są histerii i apokaliptycznych wizji. Brakuje mi rzeczowych informacji, ale obawiam się, że na te będzie trzeba trochę poczekać. Naukowcy to nie politycy, póki czegoś nie sprawdzą, nie będą robili zadymy. Na razie nie pozostaje nam, jak sądzę, nic innego, jak podchodzić z pewnym dystansem i nieufnością zarówno do hurraoptymistycznych opinii biotechnologów związanych z koncernami, jak i wrzasków polityków czy organizacji ekologicznych. A co do deklaracji Kaczyńskiego, traktowałabym to jak grę wyborczą, a nie realną troskę o zdrowie wyborców i w tym kontekście problem nabiera zupełnie innego wymiaru:)
I mała uwaga na koniec. Panie Jarku, nie po raz pierwszy pozwala Pan sobie w stosunku do mnie na teksty nie mające wiele wspólnego z dobrym wychowaniem. Rozumiem, że ponoszą Pana emocje, ale chyba umie Pan czasem nad nimi zapanować? Niezależnie od sympatii politycznych, które mi Pan (zbyt pochopnie, zresztą) przypisuje. Skoro oczekuje Pan od rozmówców konkretnych argumentów, proszę też się nimi posługiwać.
Jeśli zatem w którymś momencie przestanę Panu odpowiadać, proszę mieć świadomość, że to nie z powodu braku argumentów, tylko dlatego, że rozmowa z Panem na pewnym poziomie stała się niemożliwa.