Temat: "Nie pasuje mi" czyli Wałęsa nie ma czasu dla Obamy...
Tomasz Białek:
[...]
Zresztą nawiasem mówiąc - bardzo cenię sobie księdza Isakowicza-Zaleskiego - wystarczy obejrzeć filmy z jego wykładów na youtubie. Jakoś łatwiej mi uwierzyć w to, co on mówi, aniżeli w to, co plecie mało mądry Wałęsa. Człowiek z taką butą, arogancją i "czystą" polszczyzną nie przekonuje mnie do swojej wersji.
Isakowicz-Zaleski nie wiedzieć czemu też przybrał togę moralnego autorytetu, skłonnego wystawiać cenzurki: winny / niewinny.
Dziwi ta lekkość w przypadku księdza, a ponadto naukowca, który jednak sporo teczek IPN w ręku (jak sądzę?) miał.
Analizując smutną spuściznę SB trzeba pamiętać, że wiele z tych teczek osobowych tworzono, aby ludzi szmacić, niektóre to zwyczajne lewizny, bo SB-ek chciał sobie dorobić, tworzył fikcyjnego donosiciela i sam pisał raporty na rozpracowywany "obiekt" [przed kilkoma laty b.funkcjonariusz SB został za to skazany; bodaj w wyroku dostał nakaz zwrotu wynagrodzenia z tytułu pobrania wynagrodzenia dla fikcyjnego donosiciela]. Inne teczki są pomieszaniem fantazji i domysłów SB z plotkami.
Najgorsze jest, gdy ktoś na podstawie tych materiałów,
niewątpliwie zbieranych i tworzonych w złych intencjach, próbuje tworzyć obraz człowieka.
Tym gorzej jest, gdy ktoś (np. Cenckiewicz & Gontarczyk; że o takim naukowym NIC jak mgr Zyzak nie wspomnę) pomijając zasady warsztatu historyka opierają się na danych niepełnych, interpretują je w sposób co najmniej dyskusyjny (jeśli nie błędny) i próbują swoim wnioskom nadawać walor naukowości.
Efekt...?
Na przykład post p.Wittchena, który teraz nabrał wody w usta i myśli, że pamięć o jego wypowiedzi sama umrze.
Nie wspomnę już o sytuacjach, gdy komuś przykleja się łatkę donosiciela, chociaż nigdy do SB nie kapował.
Przykład?
Śp. ksiądz Jankowski z Gdańska (parafia ś. Brygidy). Jak się okazało sypał nie on, lecz ktoś z otoczenia właśnie na Jankowskiego (co nie dziwi, w końcu był szychą Solidarności, niezależnie od ocen jego postawy po 1989 roku).
Tak więc przykładów jest sporo.
I dziwi mnie, że ludzie bardziej dają wiarę
dokumentom wytworzonym w złej wierze i w złych intencjach, a nie ludziom, którzy sporo ryzykowali i na ogół mają przyzwoity życiorys.
Maciej Piechocki edytował(a) ten post dnia 28.05.11 o godzinie 12:15