Damian W. QA Engineer
Temat: katastrofa w Smoleńsku
"Półtora roku wmawiano nam, że badanie zdarzenia lotniczego zaczyna się od pocięcia maszyny i porzucenia ich w deszczu i śnieguTo magia czarnych skrzynek przestała działać? Jak to? Teraz okazuje się, że ekspertom sama analiza rejestratorów już nie wystarcza i trzeba dokładnie przebadać silniki i inne układy samolotu.
Czy coś umknęło mojej uwadze i od kwietnia ubiegłego roku Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych zmieniła metodykę swoich działań? Czy raczej właśnie teraz proceduje w reżimie zasad obowiązujących w całym cywilizowanym świecie? Kontrast obu sytuacji jest dojmujący.
Gdzie jest Edmund Klich ze swoją arcyprostą wykładnią arcyskomplikowanych sytuacji, teorią o dominancie czynnika ludzkiego w wypadkach lotniczych i tezą o rażącym braku symetrii między umiejętnościami pilotów wojskowych i cywilnych? Znając modus operandi polskiego akredytowanego przy MAK, można śmiało założyć, że studiuje teraz hasła w Wikipedii zaczynające się na literę "p" jak "podwozie". Śmiem tak twierdzić po tym, jak w swojej pretendującej do miana naukowej publikacji poświęconej bezpieczeństwu lotów definicję slotów podał właśnie za popularną wyszukiwarką internetową. W oparciu o to samo źródło przeanalizował też zjawisko dezorientacji przestrzennej u pilotów na przykładzie portretu Toulouse-Lautreca "Twarz kobiety w kapeluszu z piórkiem".
http://wpolityce.pl/wydarzenia/17566-poltora-roku-wmaw...