Jarek Kisiołek (...)
Temat: Jak to się powinno robić - podatek bankowy, Słowacja i...
Dawid C.:co potwerdza moją tezę - stac go na wynajem więc nie jest biedny
Jarek K.:Błąd.
jeżeli ma zdolność - nie jest biedny
nie ma zdolności - stac go na wynajem czegokolwiek - nie jest biedny
nie ma zdolności, nie stac go na wynajem (bo chory, losowo bo cookolwiek oprócz niechęci do pracy) - jest biedny
Są ludzie zarabiający naprawdę spore pieniądze - i nie mają zdolności. Ze względu na różne czynniki.
Jak koś zarabia miesięcznie 2.000 zł netto i mający rodzinę na utrzymaniu - to jest biedny? Bo może mi Pan wierzyć albo nie - ale takiej osobie kredyt idzie załatwić.legalnie z podaniem wszystkich danych?
na jaka kwotę?
domy i mieszkania powinni kupowac zamożniejsi w sensie nie biedni
nie da sie tak aby każdy miał własne
jak nie stac na najem - powinno pomóc państwo (ale nie leniom)
bo jak ludzie nie głoduja, wiecej krąży wśród całego społeczeństwa nie tylko między bogatymi - to wtedy kryzysy nie są tak groźne i z takimi konsekwencjami
przykład to neoliberalne chile
jak idzie to kilka procent ludzi zarabia niezłą kasę, reszta zarabia "coś"
ale gdy przyjdzie kryzys - to masakra, wszystko sie sypie - jest najgłębszy i najtrwalszy na świecie
ludzie bez osłon socjalnych umieraja nieleczeni a zdarzają się przypadki że z głodu
"
Globalizacja rynku Chile spowodowała, że kraj stał się całkiem bezbronny wobec międzynarodowych kryzysów. Kryzys z 1982 r. uderzył w Chile silniej, niż w jakikolwiek inny kraj Ameryki Łacińskiej. W wyniku kryzysu nie tylko wyschły zagraniczne źródła kapitałowe, ale Chile musiało zapłacić horrendalne odsetki od zaciąganych bez opamiętania kredytów. W 1983 r. gospodarka Chile była w ruinie, a bezrobocie sięgnęło 34,6%. Produkcja przemysłowa spadła o 28%. Gdyby nie interwencja państwowa, największe grupy finansowe w kraju doznałyby całkowitej plajty. Neoliberałowie nie zawahali się sięgnąć po pieniądze podatników, by uratować interesy prywatnych firm. Jednak w okresie prosperity nie pomyśleli o tym, by podzielić się z podatnikami zyskami płynącymi z tych samych firm.
Program wyciągnięcia Chile z beznadziejnej sytuacji zaproponowany przez MFW był drakoński: Chile musiało zagwarantować zwrot całego długu (7,7 mld USD). Kosztem pakietu pomocy miało być 3% produktu narodowego brutto przez następne 3 lata. Te koszta – rzecz jasna – zostały pokryte przez podatników. Jak w każdym systemie „wolnorynkowym”, koszta prywatnych inwestycji są pokrywane przez podatników, a zyski z państwowych firm trafiają do rąk prywatnych przedsiębiorców.
Po zaakceptowaniu warunków MFW, ekonomia Chile zaczęła powoli odzyskiwać formę. W latach 1986-89 znowu doświadczyła dużego wzrostu, rzędu 7,7%. Jednak tak jak poprzednio, wzrost nie był związany z wzrostem potencjalnej produktywności, a jedynie polegał na odzyskaniu poprzednich mocy produkcyjnych, dostępnych przed kryzysem. W 1989 r. produkt krajowy brutto na mieszkańca był wciąż o 6% niższy niż w 1981 r.
"
że nie tylko indywidualni poniosą cene ale inwestorzy też - odmiennie niz przy vat, którego inwestorzy są w stanie uniknąc a biedni niesą rózni klienci, są różne operacje jak np. depozyty overnightNa depozytach overnight zarabiają ludzie, którzy widzą sens w inwestowanie w takie coś. Tu ma Pan rację.I jakie wnioski?
teraz sprawdziłem w bre banku
i dochody z indywidualnych są podzielone pół na pół
50% indywidualni, 50% reszta (korporacje, rynki finansowe itd)
http://www.slideshare.net/press123/wyniki-bre-banku
wystarczy obniżyc rezerwy obowiazkowe i juz podatek jest zniwelowanyJarek K. edytował(a) ten post dnia 28.03.12 o godzinie 20:22to zobaczymy, mam nadzieję że nieW efekcie wygrają banki. Zbyt mocne przykręcenie śruby ze strony państwa okaże się zabójcze dla gospodarki. Prosze pamiętać, że większość krajowych banków należy dziś do międzynarodowych instytucji finansowych. Jak stwierdzą, że w danym kraju swojego nie zarobią - to się z niego wyniosą.
moim zdaniem to dobry pomysł, ciekawe tylko czy banki pójda po rozum do głowy i nie podniosą indywidualnym (bo znowu będzie odpowiedź polityczna np. podniesienie rezerw co jest dla nich o wiele droższe - sposoby na banki są)