konto usunięte
Temat: Bieżąca polityka
Dawid C.:
No właśnie nie - myli Pan pojęcia.
Ten cały wywód z mojej strony miał na celu ramowe pokazanie, że zapędy reformatorskie były. Fakt, że blokowały je pewne grupy interesu, to już inna sprawa. [...]
Mnie nie trzeba oświecać w tej dziedzinie. Wywód był zbędny ;)
Powiedzmy sobie szczerze, że owa blokująca reformy "grupa interesu" była - delikatnie mówiąc - przygniatająca pod względem wpływów i liczebności.
Ale ma to coraz mniejszy związek z losami UE.
W każdym bądź razie twierdzę, że można znaleźć zgubne analogie jeśli chodzi o brak reform w Rzeczplitej i UE. Oby się nie powtórzyły.
A ponadto pytanie - jakich reform? Kwestia dywagacji czy minister Sikorski miał rację w swoim wystąpieniu. Zresztą wczoraj Angela Merkel i prezydent Sarkozy pośrednio potwierdzili zarzuty, jakie Sikorskiemu postawił PiS odnośnie jego wystąpienia.
Oooooooooooooo...?
A jakie to zarzuty potwierdzili?
I poparli tez niezwykle rozsądne zarzuty PiS w sprawie trybunału dla Sikorskiego?
;)
Wypowiadali się we dwójkę w imieniu CAŁEJ UE, a przynajmniej całej strefy Euro. Ja doskonale rozumiem, że Francja i Niemcy nie chcą finansować lenistwa, tumiwisizmu, niechęci do reform i roszczeniowej postawy krajów typu Grecja czy Włochy - ale czy ktoś ich upoważnił do zachowywania się jak szefostwo przemawiające do podwładnych?
Dzieli Pan włos na czworo. Całkiem niepotrzebnie.
Kto, jeśli nie dwie główne gospodarki UE, ma inicjować poważne dyskusje o reformach w unii, liczącej 27 państw (słownie: dwadzieścia siedem)?
Kto ma inicjować? Słowenia, z jej niedostrzegalną siłą przebicia? Estonia? Grecja może?
Ktoś to przewodnictwo przejąć musi. Tym bardziej, gdy w unijnym chórku śpiewa aż dwadzieścia siedem różnych głosów. Ktoś musi być dyrygentem, prawda?
I jeszcze jedno - od inicjowania dyskusji, podtrzymywania jej i kierowania w pożądanym kierunku ani Francja, ani Niemcy nie staną się zadekretowanym liderem UE.