konto usunięte
Temat: 100 dni szydorządu
Nie będę się rozwodziła nad dokonaniami (czy może "dokonaniami") rządzącej ekipy, skoncentruję się na przemyśleniach niejako pobocznych.Pierwsze 100 dni to dotychczas był czas, kiedy nowy rząd miał czas na zorientowanie się w sytuacji i rozpoczęcie rządzenia. Stąd zwyczajowe 100 dni, podczas których opozycja powstrzymuje się od nękania. I teraz premier Szydło w wywiadzie "na sto dni", że przecież 100 dni, a tu opozycja tak nie fair... No sorry. Te 100 dni to nie były dni spokoju, ale to nie opozycja zrobiła rozpierduchę.
Co ciekawe, mamy 100 dni rządu, ale nikt nie ocenia rządu i jego dokonań, które poza błaźnieniem się Waszczykowskiego za granicą i załatwieniem niedopinania się budżetu na przyszłość za sprawą 500+ trudno dostrzec. najwyraźniej chyba nikt, nawet PiS nie ma wątpliwości, że ten rząd bynajmniej nie jest od rządzenia, bo od tego jest ktoś inny...
Jak długo rząd przetrwa? Szydło zapewne już pogodziła się rolą, w jakiej w swym scenariuszu obsadził ją prezes, choć na początku najwyraźniej jakiś z tym problem miała. Ale właśnie to wahanie być może przesądziło już o dalszym losie Szydło, wszak każdy wie, że prezes długo pamięta, a potem... nie zapomina.
Co będzie dalej? Czy czyste kartki z niebieskiej teczki zapełnią się treścią? Czy może istnieje nadzieja, że nie?
I jeszcze jedno - czy dowiemy się, kogo Szydło ma na myśli mówiąc, że Polacy tego lub owego oczekują? Czy chodzi jej o ludzi narodowości czy obywatelstwa polskiego? Mam pewne wątpliwości, bo choć mam polskie obywatelstwo, to jednak na pewno nie o mnie mówi, czyżby przyczyną była domieszka krwi węgierskiej i, całkiem spora, ukraińskiej (a jakby jeszcze dobrze pogrzebać, to zapewne coś jeszcze by się znalazło)?Ten post został edytowany przez Autora dnia 28.02.16 o godzinie 17:02