Temat: Jaki soft używacie
Albert Szostkiewicz:
Chcialem ci odpisac i zaglosowalem :))
zdarza sie :P
A o jakis Holywoodzkich firmach mowisz?
>
Pixar, Sony Pictures, Digital Domain, ...
wszystkie stosuja hybrydowe srodowiska pracy, wiadomo ze od pewnego momentu
w cyklu produkcyjnym liczba mozliwosci bardzo sie zaweza, ale modelowanie i
animacja jest realizowana w przeroznym sofcie, podobnie warstwy do post-processu
tez pochodza z roznych zrodel, nie wyglada to az tak rozowo jak mi sie kiedys wydawalo
ze wszystko da sie "zaorac" (c)Hudym czy Mayka i "pozamiatane" - ale prawie zawsze jest
to soft-matka do ktorego wszystko trafia (Max i Blender jak narazie widzialem tylko w prewizach,
nie widzialem i nie slyszalem zeby ktos jakas kompletna scene od A do Z zrobil w Maxie czy Blenderze,
i to jak widac chyba gruntuje ich obecna role w duzych produkcjach)
No nie do konca tak jest bo wyobraz sobie ze taka osoba choruje albo zostanie potracona przez samochod i co dalej? terminy gonia, deadline i co w takim wypadku?
TU JUZ POLECI TOTALNY OFFTOP, JAK KOGOS ZMECZYLO MOJE GADANIE,
NIECH DALEJ NIE CZYTA - mialo byc o sofcie, teraz bedzie o stylu pracy :D
jak jakas osoba w cyklu produkcyjnym zachoruje to jest bigos i to niezaleznie od tego
w jakim sofcie pracowala, wtedy sa 2 rozwiazania: praca z goraczka, urwana noga
czy w spiaczce do konca projektu :D (to oczywiscie zart, chociaz mnie osobiscie zdarzalo sie
juz tak pracowac na koncowkach projektow informatycznych) albo robienie wiekszosci roboty od
nowa - pamietaj ze jak ktos ci wypada z cykly produkcyjnego z dnia na dzien to zazwyczaj jest
malo dokumentacji (czytaj: zero) i szybciej jest cos zrobic w podobny sposob (masz materialy
posrednie, czesciowo zaakceptowane) od nowa niz zastanawiac sie jak przejac robote po kims kto wlasnie wypadl z zespolu (czytaj do konca
moja odpowiedz, dlaczego zrobienie tego od poczatku jest takie trywialne)
my Polacy (nie mowie za caly narod, powiedzmy ze mowie o sobie, swoich obserwacjach stylu pracy w polskich
firmach i zespolach) nie potrafimy zrobic lub nasladowac kilku rzeczy, ktore Amerykanie wykonuja
od dziecka automatycznie i bez zmuszania sie: nie potrafimy podzielic pracy na bardzo male
kawalki, nie potrafimy zaufac komus do konca (oddajac mu kawalek do realizacji i poczekac na efekty), nie potrafimy kontrolowac calosci procesu poprzez mierniki efektywnosci i jakosci pracy.
Dlatego wlasnie pada twoje pytanie: co sie stanie gdy ktos zachoruje... no nic sie nie stanie,
wszystko jest wkalkulowane w ryzyko, ba nawet istnieje juz gotowy plan co w takim wypadku zrobic.
Mam kontakt za Amerykanami przy projektach biznesowych czy projektowych(programistycznych/graficznych) i pomimo tego ze nie uwazam ich za ludzi najbardziej inteligentnych na swiecie, to jednego nie moge im odebrac: sa najbardziej zorganizowani i posiadaja plan na kazda ewentualnosc - tylko dlatego odnosza takie sukcesy w przemysle filmowym i kazdym innym.
Studia w Nowej Zelandii, UK etc nie powstalyby i nie utrzymalyby sie bez ludzi ktorzy taki sposob
pracy do nich przyniesli, wymusili i dbaja o to zeby ten element pracy nigdy nie ulegl zmianie.
Badz kreatywny, zaskocz nas - ale nigdy, przenigdy nie staraj sie za nas myslec i nie
podwazaj naszych celow i decyzji - to podstawowa gwarancja sukcesu.