konto usunięte
Temat: czy inflacja jest naprawdę dobra?
dzisiaj na wykładzie usłyszeliśmy, że deflacja jest zła ponieważ powoduje zmniejszanie się popytu, a mniejszy popyt to rzekomo nadprodukcja -> to rzekomo zwolnienia pracowników -> to rzekomo wzrost bezrobocia -> bezrobotni mniej kupują -> jeszcze bardziej spada popyt -> coraz większa nadprodukcja itd. widmo spirali deflacyjnej.ale czy na pewno tak jest?
Kiedyś dawno temu w USA do 1971 roku dolar był oparty na standardzie złota, co powodowało, że jego cena była bardzo stabilna - inflacja/deflacja oscylowały dookoła zera, co dawało stabilność ludziom, którzy bez problemu mogli planować sobie przyszłość i być pewnym, że jak sobie odłożą na starość pieniądze, to będą one miały dokładnie taką samą wartość.
Ktoś chyba jednak postanowił mieć więcej pieniędzy i zerwał powiązanie dolara ze złotem - zaczęło się kreowanie pieniądza poprzez dodruk papierków, co powoduje inflację -> większy popyt -> wzrost cen - spirala inflacyjna, która doprowadziła do tego, że żeby mieć dom musimy zadłużyć się na 30 lat, kiedy tak na prawdę pracochłonność projektu budowy domu wynosi kilka lat pracy jednej osoby.
Jak pokazują doniesienia ostatnich miesięcy, kredyt daje tylko pozorny popyt, a nie EFEKTYWNY, co widać po liczbie osób, które mają dziś problemy ze spłatą, a jak jeszcze nie mają to niedługo niestety będą mieć.
Inflacja jest potrzebna tylko i wyłącznie bankierom, bo dzięki inflacji mogą zbierać depozyty kusząc większym oprocentowaniem. Inflacja -> to depozyty -> to kredyty -> to kreacja pieniądza, i na tym właśnie zarabiają banki.
Gdyby była deflacja, to kto by trzymał pieniądze w banku, skoro i tak by pieniądze zyskiwały na wartości, bez płacenia marży, odsetek i innych. Deflacja -> to brak depozytów -> to brak kredytów - to brak kreacji pieniądza - banki nie mają na czym zarabiać - bankrutują.
Ktoś by mógł powiedzieć, że brak depozytów -> brak kredytów -> brak inwestycji -> brak nowych domów, ale co lepsze dom po chorych cenach z kredytem na 30 lat, czy może zaoszczędzić sobie przez te 5 lat i kupić z własnych oszczędności?
Na zakończenie pewien brak logiki - odnośnie zmiany progów podatkowych usłyszeliśmy, że bezsensowny ruch, bo zyskał na nim 1% najbogatszego społeczeństwa który przeznaczy ten zysk na inwestycja, a w czasach kryzysu na oszczędności. Ponoć miałoby to sens gdyby te pieniądze trafiły do najuboższych, którzy to by przeznaczyli te pieniądze na konsumpcje.
Ja jako konsumpcję rozumiem zaspakajanie najniższych potrzeb - jedzenie, picie, drobne zakupy - czy ktoś z nas podczas deflacji czekałby, z kupieniem chleba, czy pasty do zębów na to żeby ceny spadły? - nie sądzę. Przepraszam że się powtórzę - dzięki postępowi technologicznemu ceny elektroniki spadają, a jeśli ktoś chce mi powiedzieć że jest inaczej to niech wygoogluje sobie taką frazę "ceny elektroniki rosną" i niech przeczyta nagłówki - oczywiście, że te ceny będą rosły jak w wyniku kryzysu zamknie się kilka fabryk, ale jest to sytuacja wyjątkowa. Do 2007 nie byłu kryzysu, a ceny elektroniki leciały na łeb, na szyję i jakoś nikogo to nie powstrzymywało przed zakupem.., a jeśli nawet by nasz popyt spadł, to przecież stawalibyśmy się coraz bardziej konkurencyjni i nasi sąsiedzi zaczęli by wszystko kupować u nas, automatycznie równoważąc spadek naszego popytu.
zapraszam do dyskusji.
pozdrawiam, mMariusz S. edytował(a) ten post dnia 17.05.09 o godzinie 20:08