Temat: prof. Lubbe
Michał M.:
Co do generalizowania, to jest ono zwyczajnie bez sensu i nic z niego nie wynika. Wszędzie są różni ludzie i to dotyczy też Koźmińskiego.
Zgadzam się w pełni, że wszędzie mamy różnych ludzi i to dotyczy też Koźmińskiego. Zgodzę się też, że generalizowanie nie zawsze odzwierciedla rzeczywistość. Jednak według moich przypuszczeń inaczej się będzie rozkładać liczba osób zamożnych w szkole w której można się uczyć bezpłatnie, a inaczej w szkole gdzie semestr nauki na studiach dziennych kosztuje prawie 4 000 zł. Są osoby, które nie będą w stanie tyle płacić za same studia. Wiem, że te studia bezpłatne też dużo kosztują, ale raczej mniej niż Koźmiński.
Nie dziwcie się, że mamy tutaj "dzieci bogatych rodziców", w końcu to najczęściej goście, który coś osiągnęli właśnie w biznesie. Skoro Koźmiński to dobra szkoła biznesowa, to gdzie indziej mieliby posyłać swoich następców? ;)
A z tym to już można polemizować. Mamy w Polsce również inne dobre uczelnie. Tylko np. na SGH o wiele trudniej się dostać. Czasem rodzice pomimo szczerych chęci nie spowodują, że ich dziecko osiągnie takie wyniki aby się dostać na najlepsze państwowe wyniki. Za studia prywatne wystarczy zapłacić i czasem zdać jakieś proste egzaminy na początek. Wiem, że dostać się, a utrzymać się to dwie różne sprawy. Na moim roku (FiB) był spory odsiew, ale znów piszę tylko o zaocznych.
To moja druga uczelnia, z dwojga złego wole jak pewna część ludzi jest tam tylko po to aby być i nic więcej, od takich którzy katują się 5 lat nie wiedzieć po co i uczą się rzeczy w których nie są w stanie znaleźć sensu.
Pamiętasz ankietę na początku? Jakoś każdy zaznaczał, że poszedł tu ze względu na wysoką pozycję w rankingach, akredytacje, znanych wykładowców, renomę itp. Dlatego też aby spełnić oczekiwania studentów, którzy przecież płacą za studia muszą się na tym skupić. Fanów samej w sobie nauki, wysokiego poziomu itp. tak dużo nie było.
Ja wychodzę z założenia, że z tej uczelni można dużo dobrego wyciągnąć, jak się chce. A zwisa mi i powiewa jak do tego podchodzą inni i jak wygląda zdawalność generalnie. Bo generalizowanie jest bez sensu ;] ale o tym już pisałem.
Oczywiście, że można, a wszystko zależy od podejścia. Jedni chcą się nauczyć, a inni prześlizgnąć. Innym potrzebna wiedza teoretyczna i dużo zajęć na uczelni, a komuś mniej teorii, a więcej wiedzy praktycznej zdobytej podczas pracy. Jak wspaniale, że świat jest tak zróżnicowany!
Mariusz Gabler: Od kiedy to jaka jest uczelnia ocenia się na podstawie tego co widać na jej parkingu, który swoją drogą jest tragiczny, ale nie o tym.
Niektórzy oceniają po parkingu. Ja im tego nie zabronię. Nawet samochodem nie jeżdżę, więc na parkingu byłem przez te 2 lata kilka razy.
Swoją drogą widzę, po profilu, że jesteś z Call Center Poland związany. Nie mogę się doczekać połączenia z Internet Group, że nie wspomnę, że chodzi o giełdowe sprawy ;)
Nie na moim szczeblu takie sprawy są załatwiane. Ja nawet o tym nie wiedziałem. I jakoś głośno też nie było w firmie.
P. S. Jak Ci się podoba mój profil?
Monika F.:
Pozwolę sobie wyrazić swoje zdanie na temat ww. opinii:
2)Podstawy zarządzania u dr Piotrowskiego - banał jeżeli chodzi o pisemny test - ogólna wiedza ekonomiczna wystarczała by zdać (w moim przypadku niezbędne były 2 tyg nauki :) ale przedmiot do przejścia - dodatkowe punkty za niezwykle ciekawe wykłady
Wykłady były świetne, ale egzamin wcale nie był łatwy. Chyba jak dotąd najwięcej warunków się posypało.
7) Koźmiński dobra szkoła biznesowa.. hmm.. a nie ma lepszych? Wielcy biznesmeni posyłają swoje dzieci raczej do państwowych szkół jak SGH czy AE w Poznaniu.
Nie zawsze się da. Nie zawsze te dzieci muszą chcieć. Czy znów jakieś generalizowanie - co to ma być -
Wielcy biznesmeni posyłają swoje dzieci.
PS: Liczę na komentarze oczywiście :)
Możemy komentować, ale może w osobnym wątku aby tutaj mogli pisać fani prof. Lubbe, którego ja nawet nie znam.