Temat: Zmarł profesor Teodor Paliczka
Wspomnienia pośmiertne koncentrują się na ogół na reminiscencjach na temat „jaki był” Wspominany. Myślę, że Palikowi sprawiedliwie należy się dowód z tego, czego dokonał. A że obszar Jego dokonań jest niezmierzony, w moim wspomnieniu ograniczę się do jednego exemplum: losów klasy A z poszerzonym programem matematycznym, rok matury 1973. Mam zamiar na tym konkretnym przykładzie wykazać, że osobowość i działania Profesora były i nadal są kluczowym czynnikiem wychowania grupy obywateli, starających się postępować przyzwoicie, myśleć logicznie i działać racjonalnie.
Nasza klasa spotkała się po raz pierwszy na egzaminie wstępnym, podczas którego o jedno miejsce ubiegało się kilka osób. Dopiero na studiach dowiedziałem się, jak nazywał się przedmiot jednego z zadań egzaminacyjnych: chodziło o struktury formalizujące własności algebraiczne liczb całkowitych oraz arytmetyki modularnej, konkretnie grupę, pierścień i ciało. Zadanie wprowadzało właściwości wymienionych struktur w sposób intuicyjny, a jego rozwiązanie było proste dla osób posiadających zdolność myślenia abstrakcyjnego. To pierwsza lekcja, jaką wtedy nieświadomie – Palik nigdy nie „nauczał”, co jest cechą największych Nauczycieli – odebraliśmy od Profesora: nie o nazwy szło, ale o istotę rzeczy.
Poszerzony program matematyki obejmował siedem godzin zajęć z tego przedmiotu w tygodniu, tak że – mimo, iż nie był naszym wychowawcą – Profesor był z nami przez cztery lata praktycznie codziennie. Z całym szacunkiem dla naszych wychowawców, to On wywarł największy wpływ na nasze postrzeganie świata. Tak, jak nie nauczał, tak nie wychowywał nas wprost, nie prawił solennych kazań, nie mówił, jak żyć. Stosował dużo mocniejszą broń: sokratejskie pytanie, nieobraźliwą ironię – jeśli coś robiliśmy głupio, równocześnie pozwalając nam być sobą. Wiedział o nas, co wiedzieć trzeba było i wiedzy tej dawał wyraz, każdy z uczniów czuł się zauważony, był kimś. To lekcja druga: ludzie są różni, mają prawo być sobą, a każdemu należy się chwila uwagi. Palik zresztą po prostu lubił ludzi, a my odpłacaliśmy Mu wzajemną, pełną szacunku, sympatią. Nie fraternizował się z nami, zawsze był dla nas mistrzem, ale też nie okazywał swojej przewagi. To było oczywiste. Pamiętał o nas i po ukończeniu szkoły, cieszył się naszymi zawodowymi dokonaniami, gratulował osiągnięć.
Trzecia lekcja, to stosunek samego Profesora, do tego, co robił. Zawsze przygotowany do zajęć, znacznie lepiej niż tego wymagał etat, pokazywał swoim przykładem, że jeśli już coś robić, to całym sobą, bez dumy z powodu, że się robi swoje, ale też bez narzekania, jakie to trudne. Był powściągliwy w używaniu „wielkich słów”, ale przez to rzeczy nabierały swojej wartości.
Te przesłanki wystarczają by dowieść, iż fakt, że z trzydzieściorga z górą uczniów naszej klasy ponad dziewięćdziesiąt procent ukończyło studia wyższe, tyleż procent swoją karierę zawodową związało ze Śląskiem i mimo burzliwych lat nie musimy szukać się po całym świecie, co roku spotykamy się i mamy wtedy o czym ze sobą rozmawiać, jest efektem niezwykłej osobowości oraz skuteczności działań pedagogicznych Profesora Teodora Paliczki. Bez palikowego treningu, takie kontakty po latach – nieopierające się już na wspomnieniach sztubackich wygłupów, a na realnej wspólnocie poglądów i zainteresowań (ciekawość świata, też po trosze Palikowi zawdzięczamy) byłyby niemożliwe. Nie pamiętam, aby kiedyś używał w naszej obecności słowa „patriotyzm”, ale wiem, że wychował setki patriotów, rozumiejących to pojęcie, jako rzetelne robienie swojego i uważanie tego za oczywiste.
W wierszu Podróż pisał Zbigniew Herbert:
Jeżeli już będziesz wiedział
zamilcz swoją wiedzę
na nowo ucz się świata jak joński filozof
smakuj wodę i ogień powietrze i ziemię
bo one pozostaną gdy wszystko przeminie
i pozostanie podróż chociaż już nie twoja
Możemy tylko być wdzięczni Profesorowi, że w ogromnej mierze dzięki Spotkaniu z Nim, nasza podróż jest udana.