Rafał
Szczepanik
trener biznesu,
podróżnik,
alpinista, polarnik
Temat: Certyfikacja trenerow outdoor i team building -...
CzescObiecalem w innym watku, ze opisze swoje doświadczenia związane z certyfikacją. Zaznaczam że one dotczą tylko szkoleń outdoor i projektów typu team building. Postanowiłem otworzyc osobny watek, bo to będzie dlugi post i pewnie wywola dyskusje.
4 lata temu doszliśmy w gronie naszych trenerow do wniosku, że mamy na rynku outdoor 3 problemy:
- partacze psuja rynek, bo albo robia nieskuteczne / niedopasowane do potrzeb projekty, albo np. zdarzają się wypadki powodowane przez brak kwalifikacji sportowych / ratowniczych trenera. W tym drugim przypadku oczywiście wkracza prokurator i zmian prawnych nie trzeba lobbować, ale zła opinia rzutuje i tak na cały rynek firm szkoleniowych
- nazwy „szkolenie outdoor” czy „team building” używa zarówno profesjonalny trener, jak i pan który kupil łąkę i 4 quady i wynajmuje to firmom na kilkugodzinne pikniki. To jest mylące dla klientow, a oczywiście pan od 4 quadow potrafi być „per dzien szkoleniowy” 3 razy tanszy od profesjonalnej firmy szkoleniowej
- jednoczesnie klienci maja mala wiedze o szkolen outdoor, co powoduje ze nie wiedza dlaczego ceny roznia się trzykrotnie albo która firme wybrac w zależności od tego jakie się ma potrzeby
Wymyslilismy wiec 2 rzeczy które naszym zdaniem:
- pomoga klientom podejmowac decyzje
- pozwola profesjonalnym trenerom wyroznic się (marketingowo) na tle tysiaca panow od quadow (paintballa, tyrolek, dmuchanych zamków itp. itd.). Ten drugi cel jest czysto komercyjny – nigdy nie ukrywaliśmy, ze certyfikacja ma pomoc jej posiadaczom w zdobywaniu klientow. W koncu po to wymyslono 90% istniejących certyfikotow w każdej dziedzinie biznesu. Nie zaprzeczamy ze działamy dla zysku certyfikowanych trenerow a nie w imie wyzszych celow społecznych.
Zacznijmy od tego, co to znaczy „my”. W 2006 roku zaproszenie do tego projektu wysłałem do 10 firm outdoor, które znalem i uznawalem za profesjonalne (dzis naprawde dobrych firm od szkoleń outdoor mamy na rynku już ok. 20, reszta robi „eventy” albo „pikniki” a tylko nazywa je szkoleniami – często są to całkiem profesjonalne eventy, ale nie maja wiele wspolnego z edukacja czy rozwojem zespolu). 5 z 10 zaproszonych firm przyjęło zaproszenie, pozostale nie zareagowaly. Jednak aktualne jest stale zaproszenie do PSTO dla tych pozostałych firm oraz dla każdego trenera outdoor, który uwaza ze potrafi spełnić standardy opisane na stronie www stowarzyszenia. Rozumiemy jednak, ze nie każdy dobry trener outdoor musi chcieć mieć nasza certyfikacje i nikogo nie przymuszamy do niczego. Jestesmy przeciwnikami wszelkiego przymusu certyfikowania, ani monopolu jednej organizacji do certyfikowania kogokolwiek.
W każdym razie ponieważ zebrali się przy jednym stole przedstawiciele 5 z 10 istotnych na owczesnym rynku graczy, to uznaliśmy ze mamy prawo stworzyc cos co zaproponujemy rynkowi jako pewien oczekiwany standard jakości. Nie „obowiązkowy” ale jedynie „proponowany” – to wazna roznica.
Po pierwsze powstal Kodeks Outdooru, w którym spróbowaliśmy opisac minimalne zasady jakich powinien przestrzegac trener organizujący i prowadzacy outdoor. Kodeks dostępny jest tutaj: http://www.outdoor.edu.pl/kodeks/index.html Nie jest on doskonaly, caly czas go poprawiamy i jeśli ktos z Was mialby jakies sugestie co w nim uzupełnić lub doprecyzowac – chetnie przeanalizujemy wszystkie pomysły. Nie uwazam ze jako PSTO mamy monopol na rację w kwestii outdooru.
Kodeks jest po to, ze zauważyliśmy iż wielu naszych klientow nawet nie wie o co pytac dostawcow outdooru (jak weryfikowac jakość ich oferty), albo co zapisac w umowie z dostawca, żeby zabezpieczyc swoje interesy. No bo skad np. klient ma wiedziec jakie uprawnienia musi mieć trener prowadzacy zajecia na wodzie, a jakie ten w jaskiniach? Np. że ratownik GOPR to nie jest kwalifikacja uprawniająca do czegokolwiek w skałkach czy górach? Zachecilismy wiec klientow by rozwiązali sobie problem prawny jednym zapisem w umowie: „trener / firma szkoleniowa zobowiazuje się do przeprowadzenia szkolenia zgodnie ze standardami określonymi w Kodeksie Outdooru”. To rozwiazuje dużą część kwestii prawnych i związanych z bezpieczenstwem uczestnikow zajec ryzykownych (np. jakie uprawnienia musi mieć trener), a przy okazji klient może odpytac trenera czy zna i spelnia wymogi Kodeksu. Oczywiście Kodeks jest całkowicie dobrowolny i nikogo nie mamy zamiaru zmuszac by go przestrzegal. Ale daliśmy klientom narzedzie które pozwala im bardziej świadomie wybrac trenera, a potem wymagac od niego konkretnych działań opisanych w kodeksie. Np. my w Training Partners wszystkie umowy outdoor podpisujemy z tym wlasnie zapisem w umowie. Z czasem klienci się do tego przyzwyczajaja – i o to nam wlasnie chodzi. To prowadzi do sytuacji, ze klient już nie wybierze w przyszłości dostawcy który nie zgodzi się podpisac takiej umowy. Ew. jeśli wybierze – to świadomie, bo brak zgody trenera na podpisanie takiej umowy zmusi klienta do przemyślenia swojego wyboru.
Druga sprawa to certyfikowanie. Okreslilismy wspolnie wymogi które musi spełnić trener – zarówno ogolnie dotyczące outdooru (rozdzielismy go na integracje zespołów i na szkolenia menedżerskie, bo to sa 2 rozne zagadnienia), jak i specjalistyczne (inne dla kogos kto prowadzi outdoor w jaskiniach a inne dla kogos kto na żaglach itp.). Tam jest określony staz trenerski, wykształcenie, oraz w. posiadanie uprawnien ratowniczych lub instruktorskich (dot. sportow urazowych – wspinaczka, psie zaprzęgi…). Zachęcamy każdego kto uwaza ze spelnia te wymogi, by podszedł do egzaminu i uzyskal certyfikacje (do tej pory było to bezpłatne, być może wprowadzimy jednak symboliczne oplaty rzedu 200-300zl). Żeby nikt nie zarzucil nam ze na egzaminie „oblewamy” konkurencje, ujawniliśmy nawet pytania egzaminacyjne http://www.outdoor.edu.pl/zostan_czlonkiem.html. Prawde mowiac jesli kogos „oblewamy” to dajemy mu tak dokładny feedback (co musi poprawic do kolejnego podejścia do egzaminu), ze prawie jest to darmowy coaching. W naszym interesie jest bowiem to, by każdy dobry trener outdoor miał certyfikacje PSTO i przez to promowal PSTO.
Przy czym w kwestii certyfikacji rozważaliśmy dwa podejścia. Powszechne i elitarne. Powszechne oznacza ze certyfikacje moglby dostac każdy trener który spelnia pewien „standard minimalny”. Elitarne oznacza ze poprzeczke podnosimy nieco wyzej – wymygamy by trener miał min. 2 lata doświadczenia (w tym 50 dni szkoleniowych), wykształcenie wyższe, a w niektorych przypadkach doświadczenie menedżerskie, plus oczywiscie spora wiedze o out doorze – w zakresie zarówno prowadzenia szkolenia, jak i budowania programu, doboru terenu do zajec itp. Czyli ze wielu trenerow „poprawnie” prowadzacych szkolenia i mających o outdoorze podstawowa wiedze nie dostanie jednak certyfikacji, bo np. brak im doświadczeń menedżerskich albo studiow.
Wybralismy podejście elitarne, bo z gruntu zakladamy ze certyfikacja jest dobrowolna, nie zabraniamy innym organizacjom wprowadzenia konkurencyjnych certyfikacji, nie mowimy tez ze „kto nie ma certyfikacji nie ma prawa prowadzic outdooru”. Innymi slowy nie blokujemy nikomu dostępu do rynku.
Oczywiście nasze podejście spotkalo się parokrotnie z krytyka trenerow, którzy mowia ze od lat pracuja w outdoorze a u nas nie maja szans na certyfikacje – i przez nas np. nie zdobyli jakiegos kontraktu, bo klient zadal certyfikacji PSTO. Jednak zawsze podkreślamy, ze jeśli komus nie podoba się nasze podejście, niech zalozy wlasna organizacje certyfikajaca albo zdobędzie certyfikat za granica.
Ta droga przypomina troche zdobywanie licencji IVBV przewodnikow wysokogórskich. Zdobyc ja jest tak trudno, ze 80% polskich przewodnikow gorskich nie ma najmniejszych szans – ale tez posiadanie tej licencji nie jest wymagane do uprawiania zawodu w Polsce i każdy robi ja dobrowolnie. Za to posiadacz tej licencji (raptem parudziesieciu przewodnikow w Polsce) cieszy się wysoka estyma w środowisku i zarabia duzo wiecej niż konkurenci. Rzecz jasna prestiż PSTO jest duzo mniejszy niż IVBV, bo ta przewodnicka licencja jest miedzynarodowa i znana od wielu lat.
Wybrane przez nas podejście ma jeden powazny minus. Otoz z gruntu skazuje nas na to, że certyfikacja PSTO będzie niszowa (na dziś certyfikacje ma 24 trenerów z 9 firm, choć chciałbym by było ich 2-3 razy wiecej). A to oznacza że trudno buduje się powszechną świadomość tej certyfikacji na rynku – także wśród klientow. Staramy się to robic poprzez strone internetowa, artykuly w Personelu, opublikowana książkę o outdoorze, rozne konferencje – ale jednak to jest proces wymagajacy czasu. Plusem jest to, ze o każdym z tych 24 trenerow mogę powiedziec ze jest profesjonalista w swojej specjalności outdooru, wiec jest niewielkie ryzyko ze ktos z certyfikatem zacznie „partaczyc” i zepsuje tym prestiż certyfikacji.
Fakt, ze mamy tylko 24 trenerow, oznacza tez ze samo stowarzyszenie jest male i przez to trudno o jakies bardziej spektakularne dzialania. W zasadzie poza edukacja klientow (książki, artykuly…) i certyfikowaniem trenerow nic wiecej nie robimy, choc przeciez można by np. organizowac szkole trenerow outdoor czy konferencje dla klientow. Mamy sporo planow, ale na realizacje wielu po prostu nie starcza nam czasu (członkowie stowarzyszenia działają w nim wolontariacko, nie ma zadnych wynagrodzen ani etatowych pracownikow).
Podsumowujac:
- udalo nam się opracowac Kodeks Outdoor, który wymaga jeszcze poprawek, ale jest już mocnym punktem wyjscia do okreslenia co to znaczy minimalny standard jaki powinien spełniać trener, a w szczegolnosci co rozni „trenera” od „animatora eventow i piknikow” który tez nazywa siebie trenerem team building
- określiliśmy metode certyfikowania, która nie każdemu się podoba, ale tez nikomu jej nie narzucamy a jednoczesnie jeśli ktos zaproponuje tu konstruktywne modyfikacje to chetnie o nich porozmawiamy
- obserwujemy ze coraz wiecej klientow oczekuje certyfikacji od trenerow którzy chca im sprzedac outdoor czy team building.
- jednak mamy tylko 24 certyfikowanych trenerow a w Polsce dobrych trenerow outdoor jest jak sadze ok. 60, dlatego stale i ciagle zapraszam każdego kto uwaza ze ma pojecie o outdoorze do podejścia do naszej certyfikacji. Jeśli ktos się zgłosi, wyznaczymy dla niego termin egzaminu.
- stowarzyszenie jest niszowe i na razie nie organizowalo projektow edukacyjnych adresowanych do środowiska trenerskiego, choc na pewno warto by to zrobic
To tyle moich przemyśleń, jeśli mielibyscie tu jakies swoje opinie lub pytania to chetnie podejme dalsza dyskusje
Pozdrawiam
Rafal