Temat: Nie je prawie nic...

Witajcie,
Mam problem z niejedzacym Synkiem i nikt nie umie nam pomoc.
Kuba ma obecnie 3.5 roku, od roku chodzi do przedszkola.
Mierzy 100-102cm, waga 15kg, ale wyglada jak szkielet.
Od urodzenia ma anemie i alergie pokarmowa, ( i ja tez).
Pije prawie wylacznie kasze z mlekiem i herbatki/soczki. W przedszkolu ponoc jest lepiej, ale w domu, na wakacjach, w weekendy zjada pare kesow i jest naprawde przerazliwie chudy i blady. Jest przy tym niesamowicie ruchliwy, ale ostatnio obserwujemy spadek formy i Kuba od paru dni mowi, ze boli Go brzuch.Zadne sposoby i blagania, zeby cos zjadl nie zdaja egzaminu.
Chcialabym wiedziec, ile powinien wazyc 3.5-letni chlopiec, ile waza Wasze dzieci?

Pozdrawiam cieplo,
Ania

konto usunięte

Temat: Nie je prawie nic...

Nie mam synka ale dam ci przykład córki rocznik 2003 z grudnia,za 4 miesiące skończy 5 lat ,wzrost 100 waga 19 kg,jest malutka ale wcale nie szczupła.Mysle ze po mnie bo ja jestem niska.Pamiętam jak z moim bratem były podobne problemy,brał syropki na apetyt,Citropepsin CZY JAKOŚ TAK.Dziwię sie ze lekarze nic nie zrobili w tym kierunku,ale jeśli ty również jesteś szczupła to pewnie synek ma to po tobie i jest to jego normalna waga i normalny wzrost ;)Też nie raz sie denerwowałam ,kiedy wchodzę na allegro i szukam fajnytch ciuszków na nią ,widzę rozmiar mojej córci "98" ale ktos dopisuje ze sa to ubranka dla 2-3 letniego dziecka,nie wiem smiać sie czy płakac ,denerwowałam sie ale przestałam ,tak musi być i tyle.Edyta Imach edytował(a) ten post dnia 02.09.08 o godzinie 16:46

konto usunięte

Temat: Nie je prawie nic...

Anna Pasławska-Mioduszewska:
Aniu,
Mnie w Twoim opisie zaniepokoił brak apetytu u Twojego synka połączony z bólem brzucha. Nasuwa mi się tu skojarzenie z pasożytami, które dzieci bardzo często "łapią" w takich przybytkach, jak przedszkola. Wg mnie powinnaś, przede wszystkim, iść do dobrego pediatry i zrobić wszystkie podstawowe badania (z tymi na jaja pasożytów włącznie).

konto usunięte

Temat: Nie je prawie nic...

Mój syn ma 4 1/2 roku, waży 16.300, ciuchy nosi na 110, więc chudy to mało powiedziane - wszystkie spodnie mają wszyste dodatkowe troczki i gumki...
Dziwne mogą być te bóle brzucha i bladość, brak apetytu - zrobiłabym badania krwi i kału - na forum to sobie możemy gdybać i nic się nie dowiesz, bo każde dziecko jest inne.
Mój ma apetyt, więc chudością się nie martwię, bo sama jako dziecko byłam koścista.
Skoro jest alergikiem, to może ta kasza z mlekiem to nienajlepszy pomysł, zresztą dlaczego nie pójdziesz do alergologa i dietetyka i nie dobierzesz diety dla ruchliwego dziecka?

konto usunięte

Temat: Nie je prawie nic...

Elżbieta Małgorzata S. edytował(a) ten post dnia 26.03.11 o godzinie 16:17

konto usunięte

Temat: Nie je prawie nic...

Elżbieta Małgorzata Skolimowska:
Witam Wszystkie Mamy.
A czy spytałyście swoje dzieci dlaczego nie jedzą tego co im dajecie? Czy przypadkiem nie brakuje im waszej ,miłości???
Serdecznie pozdrawiam
Tak, zwykle pytam i obserwuję.
Zwykle także wcześniej pytam, na co mają ochotę.
Czasem po prostu dziecko nie ma na coś ochoty i nie je, albo zwyczajnie nie czuje głodu w danym momencie. Nie zmuszam do jedzenia.

Mam nadzieję, że nie narzekają na brak miłości z mojej strony - nic mi o tym nie wiadomo. Czasem jednak ciężko mi jest dawać tyle samo uwagi całej mojej trójce, ale na pewno nie żałuję im mojej miłości.

Zwróciłaś, Elu, uwagę na ważny aspekt: brak apetytu możne być spowodowany sytuacją stresową, w przedszkolu, czy w domu. Warto brać również taką przyczynę pod uwagę.

konto usunięte

Temat: Nie je prawie nic...

Elżbieta Małgorzata S. edytował(a) ten post dnia 26.03.11 o godzinie 16:16

konto usunięte

Temat: Nie je prawie nic...

Renata M.:
Elżbieta Małgorzata Skolimowska:
>

Zwróciłaś, Elu, uwagę na ważny aspekt: brak apetytu możne być spowodowany sytuacją stresową, w przedszkolu, czy w domu. Warto brać również taką przyczynę pod uwagę.

powiedziałabym przede wszystkim

konto usunięte

Temat: Nie je prawie nic...

Elżbieta Małgorzata Skolimowska:
Renatko,
ja nie zarzucam nikomu, że nie kocha swoich dzieci. Wiem jednak z praktyki terapeutycznej i ze swojej pracy w poszukiwaniu siebie- że możemy dać tylko tyle miłości, ile sami dostaliśmy. Inaczej dawać nie umiemy.Zwykle tak jest.
Ja , kiedy urodził się mój syn, wiedziałam jedno, że chcę mu dać więcej , niż ja otrzymałam /tak to wtedy oceniałam/. Ale oczywiście ja także nie umiałam dawać miłości więc dałam mu siebie -cokolwiek to znaczy.Dałam mu 7 lat bycia z nim w domu-chociaż samotnie go wychowywałam , a utrzymywałam się z zasiłku wychowawczego i z robienia po nocach swetrów./Mój dyplom prawniczy czekał w szufladzie na lepsze czasy/.
Oczywiście próbowałam go wysyłać do przedszkola, żeby miał kontakt z dziećmi i z pewnym rygorem przedszkolnym. On traktował to "chodzenie do przedszkola" jako rodzaj rozrywki, a kiedy pani coś mu kazała, na co on się nie godził- to po prostu tego nie robił. Miał jako zaplecze moje całkowite oddanie , miłość i wsparcie, cokolwiek robił. Nigdy nie usłyszał ode mnie, że jest niegrzeczny.On nigdy nie był jako dziecko w stresie.
Renatko stres wynosimy z domu rodzinnego, a w przedszkolu, w szkole czy w pracy tylko go projektujemy, uzewnętrzniamy.
Źle się dzieje, że młode mamy zaraz po urlopach macierzyńskich zatrudniają nianie lub oddają dzieci do żłobków czy przedszkoli.Tak tracą kontakt uczuciowy ze swoimi dziećmi. I tego juz nigdy nie da się odrobić.Niestety.
Wiem, że być może wielu z Was popsułam humor, ale przecież nie o dobre samopoczucie chodzi lecz o to, co dziecko dostanie od nas jako swoje wiano na życie.
Uwierzcie mi młode mamy- kariera nie zając ., nie ucieknie. A Wasze dziecko tylko raz jest małe.
Serdecznie pozdrawiam
zgadzam sie w pełni z Tobą i dodam tylko, że wielki nacisk kładzie się na uczeniu rodziców jak karmic, przewijać ...... a brak zupełnie wiedzy i porad o tym jak ważny jest "swiat emocji" dziecka, zdrowie psychiczne rodzica a co za tym idzie ich dzieci, że alergie, czeste przeziebienia , nadpobudliwość ruchowa, nie jedzenie i inne problemy to z reguły właśnie problemy emocjonalne dorosłych, brak czasu dla dziecka, stres w domu, nieudane związki, brak komunikacji, empatii itp. Ale uswidomić to rodzicom jest b. trudno - łatwiej latac po lekarzach faszerować dzieci lekarstwami niż zatrzymac się i zrobić wgląd w siebie.Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 10.09.08 o godzinie 08:39

konto usunięte

Temat: Nie je prawie nic...

Elżbieta Małgorzata Skolimowska:
Wiem jednak z praktyki terapeutycznej i ze swojej pracy w poszukiwaniu siebie- że możemy dać tylko tyle miłości, ile sami dostaliśmy. Inaczej dawać nie umiemy.
Bzdura,znam wielu ludzi którzy pochodzą z rodzin patologicznych,gdzie nie zaznali miłości,własciwie niczego oprócz dachu nad głowa .Przykład mojego męża,nigdy nie usłyszał"kocham cie "nie był brany na kolana,nie był całowany,nigdy sie nim nie interesowali,od 12 roku życia pracował na jedzenie i jakiś ciuch.Jednak mimo tak ciezkiego i przykrego życia potrafi dać naszym dzieciom tyle miłoscii cierpliwości,ze ja powinnam sie wstydzić tego ze w połowie mu nie dorównuje .Według Pani toku myslenia,nie powinien dać nic bo nic nie miał,niczego nie zaznał.
Ale wracajac do tematu,właśnie stres również może spowodowac problemy nie jedzenia.Być moze cos usłyszał,cos zobaczył.Myśle jednak ,ze warto zrobić mu badania,żeby przynajmniej wykluczyc jakakolwiek chorobę .

konto usunięte

Temat: Nie je prawie nic...

Edyta Imach:
Elżbieta Małgorzata Skolimowska:
Wiem jednak z praktyki terapeutycznej i ze swojej pracy w poszukiwaniu siebie- że możemy dać tylko tyle miłości, ile sami dostaliśmy. Inaczej dawać nie umiemy.
Bzdura,

to nie bzdura, tak to funkcjonuje ale tak jak od każdej reguły są wyjatki tak i w tej kwestii istnieją one. Z mojego doświadczenia natomiast widzę, że jak ktoś nie był przytulany nie potrafi przytulić z miłością, bo przytulic a przytulić to różnica mżna przytulić "zimno" i nie o takie przytulanie chodzi tylko to pełne miłości przy którym słowa są już zbędne sam gest mówi już wszystko bo jest spontaniczny a nie sztucznySabina Gatti edytował(a) ten post dnia 10.09.08 o godzinie 10:38
Roman M.

Roman M. codziennie od nowa

Temat: Nie je prawie nic...

wyjątki są wszędzie...

mimo wszystko chyba większość ludzi zna różnicę pomiędzy - idąc za przykładem - przytulania "na zimno" a z miłością. jeśli znamy różnicę, to potrafimy przytulać i tak i i tak. myślę, że sedno tkwi w świadomym wyborze, w jaki sposób przytulamy - czy chcemy przekazywać przytuleniem miłość.

konto usunięte

Temat: Nie je prawie nic...

Roman M.:
wyjątki są wszędzie...

mimo wszystko chyba większość ludzi zna różnicę pomiędzy - idąc za przykładem - przytulania "na zimno" a z miłością.

no nie jestem taka pewna czy wiekszośc - ja powiedziałabym raczej że mniejszośc
Roman M.

Roman M. codziennie od nowa

Temat: Nie je prawie nic...

wynika więc z tego, że mamy w tej kwestii odmienne zdanie
:)
Ryszard B.

Ryszard B. niewidomy jest samą
wyobraźnią..

Temat: Nie je prawie nic...

"ja nie zarzucam nikomu, że nie kocha swoich dzieci. Wiem jednak z praktyki terapeutycznej i ze swojej pracy w poszukiwaniu siebie- że możemy dać tylko tyle miłości, ile sami dostaliśmy."

Zatkało mnie! Dawno nie słyszałem takiej bzdury ;(

A wracając do tematu... Aniu ile powinno ważyć Twoje dziecko dowiesz się na bilansie trzylatka. Zawsze tez możesz iść do pediatry i postawić robaczka na wagę ;)

Z moją córką nigdy nie miałem problemów jeśli chodzi o jedzenie. Kiedy była mała tydzień jadła tylko żółty ser! Cokolwiek byś jej nie dała odpowiedź była jedna: "ja ce siej" ;) Dobrze ze jej szybko ta fascynacja serem minęła – nie musze wam mówić jak wyglądała zawartość pieluszek ;)

Natomiast syn to klasyczny niejadek. Namówienie go na cos nowego jest praktycznie niemożliwe. Nie je owoców, warzyw (tylko marchewkę z cukrem). Jednak powoli przez zabawę i wygłupianie namawiam go na wszystko. Moje eksperymenty:

- malowanie uśmieszków z soku na budyniach,
- rysowanie uśmieszków ketchupem na kanapkach (można także z sera i szczypiorku robić cale twarze, statki, domki),
- kiedy mały marudzi przy obiedzie mówię mu że to gra komputerowa. Każda porcja to następny level, ziemniaki to meteoryty, kotlet to statek kosmiczny, surówka to plazma. Micha mu się śmieje i wcina nie patrząc jak wszystko znika z talerza,
- w czasie posiłku opowiadam im jakąś historie. Ostatnio zjedli wielkie spaghetti słuchając opowieści jak wspinałem się po tęczy kiedy byłem mały. Pochłonęli wszystko ;)
- na dobranoc opowiadam im bajkę w której przemycam informacje np.: jak jedzenie warzyw jest ważne dla takich małych stworów,

Moja zasada – eksperymentować ;)
Zawsze jest jakiś sposób aby dotrzeć do tych małych kochanych potworów ;) Nie krzyczeć, nie karać – rozmawiać.

Temat: Nie je prawie nic...

Ryszard, super!
gratuluję podejścia i pomysłowości :))
Wioletta N.

Wioletta N. podinspektor w
Departamencie Mienia
Wojewódzkiego i
Rolni...

Temat: Nie je prawie nic...

Przede wszystkim sie przedstawie. Jestem mama rocznej Córeczki Natalki. Natalka jest dzieckiem bardzo ciezkim do karmienia. Tzn, wymaga duuuzo cierpliwosci i zaangażowania a do tego jest juz dośc wybredna. Czesto jest tak , ze na posiłek schodzi nam ponad poł godziny bo skacze po kanałach zeby znależc jakies reklamy bo tylko one jeszcze powoduja ze mała otworzy buźkę. czywiście zanim uzyje srodka ostatecznego w postaci reklam to wygłupiam sie , opowiadam cos, bawie sie zabawkami. Poradzcie mi prosze czy macie jakies sparwdzone przepisy na posiłki (głównie sniadania ) dla rocznego dziecka. Niby tak do 11 miesiecy tyła idealnie , ale teraz juz znacznie mniej a nawet spadła 150 g z wagi , ale to raczej wskutek przeziebienia. Natalka przez miesiac chodziła do żłobka ( teraz nosze sie z zamiarem powrotu na wychowawczy ) i tam to juz wogóle nie chciała jesc. Przez 3 dni wychodziła ze złobka po 8 godzinach na kilku łykach picia.

Przepraszam ze sie tak rozpisałam , ale cóż...problem niejadka dotknął i mnie. pozdrawiam

Panie Ryszardzie gratuluje ! Jest Pan niesamowity ! Zadko który męzczyzna jest tak strasznie zaangazowany w takie rzeczy jak posiłki dzieci. Ma Pan w sobie nieskończonepokłady miłosci i cierpliwości.

konto usunięte

Temat: Nie je prawie nic...

Wioletta N.:
Przede wszystkim sie przedstawie. Jestem mama rocznej Córeczki Natalki. Natalka jest dzieckiem bardzo ciezkim do karmienia. Tzn, wymaga duuuzo cierpliwosci i zaangażowania a do tego jest juz dośc wybredna. Czesto jest tak , ze na posiłek schodzi nam ponad poł godziny bo skacze po kanałach zeby znależc jakies reklamy bo tylko one jeszcze powoduja ze mała otworzy buźkę. czywiście zanim uzyje srodka ostatecznego w postaci reklam to wygłupiam sie , opowiadam cos, bawie sie zabawkami. Poradzcie mi prosze czy macie jakies sparwdzone przepisy na posiłki (głównie sniadania ) dla rocznego dziecka.

Wyłącz telewizor. Posadź dziecko przy dużym stole. Jedz z dzieckiem. Nie rób z jedzenia "cyrku" i dawaj małej jeść samodzielnie (albo chociaż łyżeczke do trzymania). Czym bardziej Ją zmuszasz do jedzenia i czym więcej robisz szumu wokół rzeczy tak oczywistej, tym gorzej. Podawaj ulubione potrawy, ogranicz słodycze, słodkie napoje i nie karm w nocy i "na zawołanie", tylko w określonych porach.
A to, co jej podajesz, smakuje i Tobie? Często gotujemy dzieciom to, co "dobre" dla nich, nie zdając sobie sprawy, że dziecko lubi czasem ostrzejsze smaki, bardziej wyraziste potrawy (niekoniecznie fajitas czy curry z baraniny), ale dzieci mają dziwaczne potrzeby - mój pięciolatek za nic nie ruszy ulubionych przez większość dzieci budyniu czy ryżu z jabłkami na słodko, za to kocha sałatę lodową z winegretem i dużą ilością czosnku.

Odpuść sobie i dziecku nerwówkę przy jedzeniu, a efek będzie widoczny od razu.
Ryszard B.

Ryszard B. niewidomy jest samą
wyobraźnią..

Temat: Nie je prawie nic...

Wg mnie jest jeszcze jedna bardzo ważna rzecz - dzieciaki same wybierają co chcą zjeść na obiad! ;)

Robimy z nimi zakupy i sami szukają co jest niezbędne (przy okazji udajemy że naciągają nas na deser ;) ), rozmawiamy z nimi jak się to przygotowuje, pomagają nam przygotować posiłek, na końcu nakrywają i siadamy do stołu. Stół zamieńcie czasem na podłogę, balkon czy łóżko ;)

W ten weekend moja córeczka chciała placki ziemniaczane - obierała ze mną ziemniaki, ścierała je ze mną... nawet mały którego to nie kręci dołaczył do nas kiedy słyszał jak się wygłupiamy ;) Nie szkodzi ze kuchania wygląda potem jakby przeszeło przez nią tornado ;)))

Efekt - 2 dokładki ;)))

Ledwo żywi mieli jeszcze ochotę na słodycze które musili wygrać ;) Prosta zabawa dwoma kostkami do gry - rzucam kostami i trzeba dodać dwie liczby które pojawiają się na kostkach. Kto pierwszy ten dostaje nagrodę ;) Tak np. przemycam im nauke matematyki. Po miesiącu dodajecie następną kostkę ;)
Barbara Dziobek

Barbara Dziobek Instytut Rozwoju
Rodziców

Temat: Nie je prawie nic...

Całkowicie zgadzam się z Tatianą. Przeciez to dziecku zalezy (powinno zależeć) na tym, żeby sie najeść. A nie rodzicowi.

To naturalne, że po niemowlęcym okresie żarłoczności i gwałtownego wzrostu następuje przyhamowanie. Gdyby dziecko rosło dalej w takim tempie to przed pójściem do szkoły byłoby większe od rodziców :) Wtedy czesto rodzice zaczynają sie martwić, wciskac jedzenie w dziecko i problem gotowy...

Następna dyskusja:

Nie chce spać




Wyślij zaproszenie do