Oksana Dąbrowska

Oksana Dąbrowska Fundacja "Dobra
Wioska", psycholog,
delfinoterapeutka,
ar...

Temat: Z notatek psychoterapeutki - "Demon w lodówce"

Magda, 50 lat
Ludzie miewają różne lęki. To, czego się boimy, może nam wskazać drogę naszego rozwoju. Jedna z moich klientek, Magda, miała sen o demonie, który chciał ją udusić, potwornie się go bała, zobaczcie co wyszło w sesji. Oto jej opis:
„Maiłam taki sen. Jesteśmy z moim partnerem we dwójkę w pokoju z malutką kuchnią przy wejściu. W kuchni, obok dużej lodówki stała kuchnia elektryczna. Znalazłam obok niej jajka. Ponieważ nic innego do jedzenia nie było, zapytałam partnera, czy chce na kolację smażone jajka. (Jesteśmy weganami i jajek nie jemy!) On odpowiedział, że owszem i jajka same się rozbiły i znalazły się na płycie kuchennej, która samoczynnie się włączyła. Zaczęły się mocno smażyć, a ja poczułam strach, bo nie rozumiałam, co się dzieje, a przeczuwałam jakieś nieznane siły. Zdążyłam wyłączyć płytki i postanowiłam ostatnie, nie rozbite jajko włożyć do lodówki. Otworzyłam drzwi i w tym momencie wyskoczył z niej demon, który się na mnie rzucił z potworną agresją i zaczął mnie dusić, ściskając mnie za gardło. Próbowałam krzyczeć, ale nie byłam w stanie wydobyć z siebie głosu. Byłam pewna, że tracę życie.
Obudziłam się płacząc i wołając na pomoc mojego partnera. Długo nie mogłam się uspokoić.
W pierwszym etapie wspólnej analizy snu Oksana prosiła, żebym dokładnie opisała tego demona. Wiem, że nie miał konkretnej postaci, ale emanowała z niego wielka siła, determinacja, agresja i energia. Doszłam do wniosku, że jest on wściekły przede wszystkim dlatego, że jest uwięziony w tej lodówce od dawna i czeka na pierwsza osobę, która go uwolni. W lodówce był jakby zamrożony, poupychany na półkach i niezdolny do swobodnego działania. Choć nie do końca, ponieważ „dowcip” z rozbijaniem jajek i uruchamianiem kuchenki wykonał siłą woli, przez ściany lodówki. Na prośbę prowadzącej spróbowałam zamienić się miejscem z demonem, żeby zrozumieć, jakie ma dla mnie przesłanie. Stanęłam w kącie pokoju, tam, gdzie we śnie widziałam lodówkę. W krześle wyobraziłam siebie. Od razu przypomniała mi się sytuacja z dzieciństwa, kiedy moja babcie mnie siedzącej w krześle robiła gniewne wymówki, ze ciągle źle coś robie, nie tak jak powinnam. Oksana odegrała rolę babci, a ja stojąc w miejscu demona i obserwując to, co się dzieje, zaczęłam denerwować, złościć i krzyknęłam (do siebie siedzącej na krześle): „kopnij ją! Kiedy zamieniłam miejsca i usiadłam w krześle jako ja, to już wiedziałam, ze mam potrzebę zrobienia czegoś, ale na pewno nie ciosu, nie chciałam zadawać bólu, tylko potrzebowałam jakiegoś gestu. Oksana zaproponowała mi podążać za tą potrzebą ruchu i sama nie zauważyłam jak energicznie zerwałam się z krzesła, tak, aby stanąć twarzą w twarz z moim krytykiem. Znowu zamieniłam miejsca, powracając do kąta z lodówką: demon ucieszył się bardzo z tego, co zrobiłam – gestami i słowami zachęcał Roksanę (w mojej roli) obrony własnych interesów pokrzykując: „nie daj się, nie daj się!” Zrozumiałam, że moim problemem jest tłumienie w sobie złości, bierność i niemożność stanięcia „twarzą w twarz” z napastliwością innych osób. Nauczono mnie w dzieciństwie, że nie powinnam okazywać gniewu, nawet wtedy gdy go czuje. Mówiono mi, że dobrze wychowane panienki zachowują się „grzecznie”. Odkryłam swoje przekonanie, że okazanie gniewu czy aktywna obrona swoich interesów jest szkodliwa dla innych. W już dorosłym życiu pozwalałam na to, żeby ktoś był wobec mnie napastliwy i nie reagowałam na tego typu zachowania. Swój sprzeciw i gniew z powodu naruszania mojego osobistego terytorium, dławiłam w środku. Zamroziłam go w sobie, jak demona w lodówce!
Po tym odkryciu poczułam się dużo lepiej i zaczęłam głęboko i spokojnie oddychać. Kiedy Oksana zapytała, czy mam ochotę jeszcze coś zrobić, po chwili zastanowienia wstałam wypuściłam świadomie i z rozmysłem demona uwięzionego w lodówce. Miałam całkowitą świadomość tego, że kiedy zostanie uwolniony – nie będzie już dla mnie i nie dla nikogo innego takim zagrożeniem. Przestał być taki straszny, nawet zrobiło mi się go trochę żal. Ja czułam się w tym momencie wystarczająco silna, żeby go bez lęku wypuścić. Odczułam coś na kształt jego wdzięczności z tego powodu, że został wreszcie uwolniony.
Ten rozpoczęty podczas sesji proces miał swoją kontynuację tego samego dnia po południu. Miałam bardzo trudną rozmowę z mężem, z którym jestem w trakcie rozwodu i podziału majątku. Czułam po raz pierwszy od dawna, że jestem w kontakcie ze swoją wewnętrzna siłą i nie pozwolę źle się traktować. Odniosłam wrażenie, że moją siłę odczuwa również rozmówca, więc całe spotkanie odbyło się spokojnie i zakończyło się konstruktywnymi uzgodnieniami, których wcześniej nie potrafiliśmy dopracować”.