Temat: Święta wola małżonków decyduje o ważności ślubu w...

Święta wola małżonków decyduje o ważności ślubu w Kościele

Może być błędna, może być nieszczera i powodować nawet nieważność sakramentu małżeństwa – ks. prof. Wojciech Góralski wyjaśnia, jak wiele zależy od woli młodej pary w dniu ślubu.


„Tylko w jednym jedynym przypadku, gdy małżeństwo zostało zawarte ważnie, papież może je rozwiązać, czyli udzielić dyspensy – i to nawet jest rozwiązanie, jak na historię Kościoła dość nowe, bo ustanowione dopiero w XI wieku, a zaczęto z niego korzystać dopiero w wieku XVII – papieżowi przysługuje prawo do rozwiązania małżeństwa zawartego ważnie, gdy nie doszło do skonsumowania związku” – wyjaśnia ks. prof. Wojciech Góralski, kanonista i opowiada, kiedy sakrament małżeństwa jest ważny, a kiedy uznać można, że ważny nie był.

Kiedy Kościół uważa małżeństwo kościelne za nieważne?
Prawo kościelne, inaczej kanoniczne, stanowi, że małżeństwo jest nieważne, po pierwsze, gdy pomiędzy narzeczonymi istniała choćby jedna z 12 przeszkód małżeńskich (w tym m.in.: pokrewieństwo, powinowactwo, śluby zakonne czy uprowadzenie i zmuszanie do małżeństwa; od kilku można zwolnić przez dyspensę – udzielić jej może biskup, papież lub – w przypadkach szczególnych – nawet proboszcz, od innych – jak pokrewieństwo – nie może zwolnić nikt); po drugie, gdy tzw. zgoda małżeńska (akt woli) była dotknięta jedną z kilkunastu wad powodujących nieważność małżeństwa, lub po trzecie, gdy nie została zachowana tzw. forma kanoniczna (wyrażenie zgody małżeńskiej przez narzeczonych w obecności uprawnionego duchownego i dwóch świadków). Każde małżeństwo ważnie zawarte przez dwie strony ochrzczone jest sakramentem. Małżeństwo zawarte w formie kanonicznej (przynajmniej zewnętrznie) prawo kościelne uznaje za ważne, chyba że w drodze procesu sądowego stwierdzi się, że było nieważne z jednego z wyżej wymienionych powodów. Najczęściej małżeństwo bywa nieważne z powodu wspomnianych wad zgody małżeńskiej. Tytułem przykładu można wspomnieć, iż, jeśli jedna ze stron kategorycznie wyklucza nierozerwalność małżeństwa albo wierność, albo potomstwo, zawiera małżeństwo nieważnie.

Jednak zdanie można po latach zmienić ...
Jeśli ktoś zawierając małżeństwo wykluczał kategorycznie potomstwo, a następnie, trwając w małżeństwie zdecydował, że chce mieć dzieci, to jednak małżeństwo takie jest nadal nieważne. Liczą się bowiem intencje narzeczonych, jakie mieli w momencie zawierania małżeństwa. Istnieje wszakże możliwość uważnienia małżeństwa (konwalidacji). Ma ona miejsce wówczas, gdy strona, która dokonała wykluczenia, zmienia zdanie. W zależności od tego, czy wykluczenie było znane publicznie czy też jedynie wiadome tej osobie, uważnienie musi być bądź publiczne bądź jedynie dokonane wewnętrznie.

Czy mógłby Ksiądz podać jeszcze inne wady zgody, powodujące nieważność małżeństwa? Wadą jest nierozpoznanie, co do przymiotu osoby – gdy np. szuka się nie tyle dobrego męża czy żony dla siebie, ale matki czy ojca dla swego dziecka; wadą jest podstępne wprowadzenie w błąd – np. ukrycie poważnej choroby, zatajenie niepłodności; presja moralna, gdy matka szantażuje córkę do zawarcia małżeństwa z osobą, której ona nie kocha; a także co do nierozerwalności małżeństwa. Myślę, że warto wspomnieć w tym miejscu o błędzie tzw. prawnym – co do jedności, albo nierozerwalności, albo sakramentalności małżeństwa – w tym najczęściej w grę wchodzi błąd co do nierozerwalności. Jeśli tego rodzaju błąd tkwi w sferze intelektu i nie ogranie woli, to małżeństwo jest ważne. Natomiast jeśli tego rodzaju błąd tkwiący w intelekcie, ogarnia wolę narzeczonego (tak iż osoba nie widzi innego małżeństwa jak tylko rozwiązywalne), to takie małżeństwo jest niestety nieważne.

Dla katolików kwestia nierozerwalności małżeństwa wydaje się oczywista, ale też dla współczesnego człowieka, przyzwyczajanego do powszechności rozwodów, staje się chyba oraz większym wyzwaniem... Niebezpieczeństwem jest, gdy wola narzeczonych jest niezdolna do przyjęcia nierozerwalności małżeństwa. Kwestia ta jest bardzo skomplikowana – dla jej zobrazowania posłużę się więc przykładem rozwiązanym swego czasu przez Rotę Rzymską: pewien Włoch ateista, wychowany w rodzinie ateistycznej, w mentalności prorozwodowej, zawarł małżeństwo w Kościele, nie przyjmując, że jest ono nierozerwalne – on nie tylko nie wiedział, że takie jest małżeństwo katolickie, on tego po prostu wewnętrznie nie był w stanie tego przyjąć, bo dla niego takie małżeństwo nie istnieje. Sąd kościelny orzekł więc, że jego związek nie był ważny, błąd co do nierozerwalności małżeństwa ogarnął bowiem jego wolę, nastąpiło tu tzw. zdeterminowanie woli – do tego stopnia, że gdyby ten mężczyzna wiedział, że małżeństwo jest na zawsze, to by go nigdy nie zawarł. Warunki wychowawcze i kultura, w jakiej wzrastają przyszli małżonkowie, w bardzo istotny sposób wpływają zatem na całe ich życie i na kształt zakładanej przez nich rodziny.

Wychowanie, jakie odbieramy w domu oraz kultura, której jesteśmy odbiorcami, ale i którą przecież współtworzymy, mają decydujący wpływ na to, czy będziemy zdolni do małżeństwa i utworzenia rodziny, czyli również i na to, czy narzeczeni będą mogli dostąpić daru sakramentu małżeństwa. Wychowanie prorozwodowe, ale i szeroki katalog wad powoduje, że dziś wiele osób, chcąc odejść od żony czy męża i zawrzeć znów ślub w Kościele, występuje do sądu kościelnego, o uznanie sakramentu za nieważny. Jak wygląda postępowanie przed sądem kościelnym i czym ryzykują pary, które traktują je niepoważnie, piszemy w kolejnej części wywiadu z ks. prof. Wojciechem Góralskim