Temat: Polska

Jeszcze niedawno na pierwszym miejscu byli Włosi. Przeskoczyliśmy też inny katolicki i ludniejszy kraj - liczącą 200 mln mieszkańców Brazylię. Wynika to z danych watykańskiego rocznika statystycznego "Annuario Statisticae Ecclesiae".

Do polskich sądów diecezjalnych w 2008 r. wpłynęło około 10 tys. wniosków o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Diecezjalni sędziowie przychylili się do ponad 3,5 tys. To trzy razy więcej niż dziewięć lat temu.


- We Włoszech unieważnienie małżeństwa skutkuje rozwodem cywilnym. W dodatku proces przed sądem kościelnym jest tam dużo tańszy i dlatego bardzo popularny - zauważa ks. Aleksander Sobczak, wiceoficjał (w nomenklaturze świeckiej - wiceprezes) trybunału gnieźnieńskiego, sądu przy siedzibie prymasa Polski i autor książki "Stwierdzenie nieważności małżeństwa i inne małżeńskie procesy kościelne".

Według prawników biegłych w prawie kanonicznym rosnąca liczba spraw w sądach kościelnych ma związek z coraz większą liczbą rozwodów cywilnych, choć nie można między nimi postawić znaku równości.

Rozwód to rozpad małżeństwa, a stwierdzenie nieważności małżeństwa oznacza, że nigdy go nie było. Bo w Kościele katolickim rozwodów ani unieważnienia małżeństwa nie ma.

Tadeusz Bartoś, filozof, profesor Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora: - To znak czasu, bo coraz łatwiej uzyskiwać stwierdzenia nieważności małżeństwa. Praktycznie wystarcza poprawnie napisany wniosek do diecezjalnego sądu. To również świadectwo religijności, bo ktoś religijnie obojętny nie pójdzie do kościelnego sądu, by opowiadać osobiste rzeczy, a czasem tak trzeba robić na przesłuchaniu.

Co szósty-siódmy Polak po otrzymaniu rozwodu cywilnego stara się o kościelne stwierdzenie nieważności małżeństwa. GUS podaje, że w 2009 r. sądy cywilne udzieliły ok. 72 tys. rozwodów (w 2008 r. było ich ok. 66 tys.).

- Najczęściej małżonkowie są już po cywilnym rozwodzie, ale jedna albo dwie strony chcą sobie ułożyć życie na nowo. Na przykład kolejny partner żąda ślubu kościelnego - mówi Marcin Kramek, adwokat zatwierdzony przez arcybiskupa warszawskiego.

"Niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich z przyczyn natury psychicznej" - to paragraf prawa kanonicznego najczęściej cytowany jako podstawa wyroków.

- Nie chodzi tylko o choroby psychiczne, ale różnego rodzaju niedojrzałość. Uzależnienie od internetu, alkoholizm, nimfomania - to wszystko może być powodem stwierdzenia nieważności małżeństwa - mówi Łukasz Górski z kancelarii prawa kanonicznego Veritas w Warszawie.

Innymi powodami mogą być impotencja, wprowadzenie w błąd, zmuszenie do zawarcia małżeństwa.

Koszty całego procesu mogą wynieść od 500 do nawet kilkunastu tysięcy złotych. Sprawy trwają czasem po pięć-sześć lat.

W Polsce prawników akredytowanych przez biskupów jest tylko około 50. Na wpis na listę "kościelnych" adwokatów trzeba czekać często pół roku, a nawet dłużej.

- Tak naprawdę to jest taki drugi rozwód i takie samo obciążenie psychicznie. Strony wzajemnie się oskarżają, wyciągają różne rzeczy na światło dzienne, a jak już jest po wszystkim, chcą szybko o tym zapomnieć - twierdzi Marcin Kramek.

Ks. Sobczak uważa, że boom na unieważnianie małżeństw jest korzystny dla Kościoła. - Pokazuje, że religia jeszcze coś dla ludzi znaczy.


Źródło: Gazeta Wyborcza