Roman
Zawadza
Właściciel,
Freelancer, Broker
informacji naukowej
Temat: Profesorskie plagiaty
Najwyższy czas, aby sprawą zainteresowali się posłowie i poprzez niezbędne zmiany w ustawie zamknęli „furtkę” pozwalającą leganie stworzyć i utrzymywać „młyn dyplomowy”.Profesorskie plagiaty
Marek Wroński
Opierając się na przeczytanej w Internecie informacji, sprawdziłem pracę doktorską dr. hab. Bernarda Koziróga, profesora Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego w Kielcach oraz rektora Wyższej Szkoły Teologiczno-Humanistycznej w Podkowie Leśnej. Okazało się, że jego doktorat Ksiądz Michał Belina-Czechowski, obroniony w roku 1990 w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie (nieżyjący promotor: prof. dr hab. Zachariasz Łyko, recenzenci: ks. prof. dr hab. Marian Bendza oraz nieżyjący prof. dr hab. Zygmunt Poniatowski), jest w znacznej części plagiatem książki Michał Belina Czechowski 1818-1876, wydanej przez Wydawnictwo „Znaki Czasu” w 1979 r. Książka jest dwujęzycznym (po angielsku i po polsku) zbiorem referatów z sympozjum naukowego o życiu i działalności Beliny-Czechowskiego, które miało miejsce w maju 1976 w Warszawie (z okazji setnej rocznicy śmierci). Znaczne fragmenty tekstu pracy doktorskiej (kilkadziesiąt stron!) są bezpośrednio przepisane bądź powierzchownie sparafrazowane (z użyciem identycznej bibliografii!). Przejęto też ponad 80 procent całej bibliografii. Praca doktorska została wydana drukiem w 1992 przez Wydawnictwo „Znaki Czasu” i jest tożsama z maszynopisem doktoratu znajdującym się w Archiwum CHAT, dlatego wieść o plagiacie od dawna krąży po Polsce.
Zdziwiło mnie, że zarówno promotor, ówczesny sekretarz Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego w Polsce, jak również recenzent – dr hab. Zygmunt Poniatowski, ówczesny Kierownik Instytutu Religioznawstwa PAN w Warszawie, byli uczestnikami tego sympozjum, mieli teksty wszystkich referatów, a mimo to „nie zauważyli”, że praca doktorska pastora Koziróga oparta jest w całości na wcześniej wydanej książce (przepisane całe strony) i nic nowego nie wnosi. No, może nowe są zdjęcia doktoranta, który pojechał „w podróż studyjną” po Europie śladem Beliny-Czechowskiego i dał się fotografować na tle budynków i miejscowości...
Ze względu na jaskrawe naruszenie dobrych obyczajów naukowych, jakim jest „masywny” plagiat doktoratu, zwróciłem się do Przewodniczącego Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów, prof. Tadeusza Kaczorka, o wznowienie przewodu doktorskiego Bernarda Koziróga na podstawie art. 29 ustawy o stopniach naukowych z 2003 roku, która obecnie obowiązuje.
Sztuka autoplagiatów
Przy okazji chciałbym zwrócić uwagę, że w dorobku naukowym po habilitacji rektor Koziróg ma co najmniej kilka książek, w których dopuścił się autoplagiatów, przepisując po kilkadziesiąt stron z jednej książki do drugiej i wydając drugą pod nowym tytułem. Aby nie być gołosłownym: to strony 17-72 z książki Wybrane zagadnienia z historii filozofii starożytnej i średniowiecznej (Wyd. Akademii Świętokrzyskiej im. Jana Kochanowskiego, Kielce 2004, recenzent: ks. prof. dr hab. Zachariasz Łyko) zostały skopiowane w książce Starożytna Grecja (Wyd. Wyższej Szkoły Teologiczno-Humanistycznej „Signa Temporis”, Podkowa Leśna 2004) na stronach 123-192. Książkę do druku opiniował ks. prof. dr hab. Zachariasz Łyko.
Z kolei w książce Zarys dziejów filozofii (Wyd. WSTH „Signa Temporis”, Podkowa Leśna 2006) strony 9-104, od Wstępu do Podsumowania – Filozofowie XIII i XIV wieku są dosłownie przepisane z Wybranych zagadnień z historii filozofii starożytnej i średniowieczne (rozdziały Co to jest filozofia do Myśl końcowa – s. 11-115). Recenzentami byli: ks. prof. dr hab. Zachariasz Łyko, prof. dr hab. Bronisław Burlikowski i prof. dr hab. Wojciech Słomski.
W kolejnym dziele Starożytny Rzym, historia, filozofia, religia (Wyd. WSTH „Signa Temporis”, Podkowa Leśna 2008) s. 108-112 w rozdziałach od Synkretyzm Żydowsko-Grecki do Neoplatonizm oraz s. 113-123 w rozdziałach Początek chrześcijaństwa i jego filozofii do Święty Augustyn, pochodzą z Wybranych zagadnień z historii filozofii starożytnej i średniowiecznej (rozdziały Synkretyzm żydowsko-grecki, neoplatonizm do Podsumowanie – s. 67-72 oraz Filozofia chrześcijańska a filozofia grecka do Podsumowanie – s. 83-96). Recenzentem był prof. dr hab. Wojciech Słomski.
W książce Historia, filozofia i religia świata grecko-rzymskiego (Oficyna Wydawnicza Vortpres & Bernard Koziróg 2009) s. 81-117 w rozdziałach od Filozofia przed Sokratesem do Sceptycyzm i s. 264-279 w rozdziałach Synkretyzm żydowsko-grecki do Święty Augustyn pochodzą z Wybranych zagadnień z historii filozofii starożytnej i średniowiecznej (strony 17-72 i 83-96).
Dalej, strony 19-119 z książki Starożytna Grecja (Wyd. WSTH „Signa Temporis”, Podkowa Leśna 2004) w rozdziałach od Przed okresem archaicznym do Macedonia i Grecja w okresie hellenistycznym, są przepisane do książki Historia, filozofia i religia świata grecko-rzymskiego – s. 9-79 (Oficyna Wydawnicza Vortpres & Bernard Koziróg 2009). Z kolei strony 171-254 (Historia, filozofia i religia świata grecko-rzymskiego) pochodzą z książki Starożytny Rzym, historia, filozofia, religia (WSTH „Signa Temporis”, Podkowa Leśna 2008 – tekst od Powstanie Rzymu według tradycji do Imperium Romanum w okresie wielkiej wędrówki – s. 13-96). Recenzentem obydwu dzieł był prof. dr hab. Wojciech Słomski.
Wymienione strony są dokładnie skopiowane, czyli zawierają dokładnie tę samą treść, te same przypisy. Ten sam tekst odnosi się do skopiowanych tytułów rozdziałów i podrozdziałów. W żadnej z książek autor nie wspomina, że zamieszczony tekst został już wcześniej opublikowany. Klasyczny autoplagiat ukryty.
Jako morał należy dodać, że m.in. z tymi książkami rektor Koziróg w czerwcu 2008 otworzył przewód profesorski na Wydziale Teologii Uniwersytetu Kardynała Wyszyńskiego. Dwie recenzje były negatywne i z powodu niskiej oceny dorobku naukowego przewód upadł.
Ciekaw jestem, czy Pan Rektor sam zwrócił „sponsorującej” Go uczelni koszta nieudanego przewodu profesorskiego, tak jak tego wymaga obecnie od dr. Mieczysława Tarasiuka, którego „przygodę” z nieudanym przewodem habilitacyjnym opisałem w marcowym numerze „FA” (Koniec słowackiego eldorado, 3/2010)?
Sprinterzy Dnia Siódmego
Pod powyższym tytułem w tygodniku „Nie” (nr 21 z 20 maja 2010) ukazał się artykuł red. Iwony Legędź, która w przekonujący sposób ukazuje, jak większość absolwentów WSTH w Podkowie Leśnej (rektor: prof. dr hab. Bernard Koziróg) otrzymuje dyplom licencjacki po roku studiów zamiast po trzech. Przeważająca większość przyjmowanych, nic nie mająca wspólnego z wiarą adwentystyczną, studiuje „indywidualnie”, a uczelnia, kasując czesne w podwójnej wysokości, „zalicza” im przedmioty z poprzednich szkół, np. dwuletnich-pomaturalnych. Ten popłatny proceder trwa od dobrych kilku lat i obecnie rozkwitł na kilka „punktów konsultacyjnych”, gdzie „konsultacje” polegają na normalnym, zaocznym studiowaniu w wynajętych salach.
WSTH wcześniej było seminarium teologicznym Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego (KADS), do którego przyjmowano nawet chętnych bez matury (którą kończono równolegle na wieczorowych kursach). Jego dyplomy były wewnętrzną sprawą adwentystów. W „wyższą uczelnię” seminarium przekształciło się pod koniec lat 90. na podstawie ustawy o stosunku państwa do KADS z 1995, która zezwoliła, aby dyplom licencjata teologii adwentystycznej był równoważny z tytułem zawodowego licencjata nadawanym przez państwowe szkoły wyższe.
Uczelnia założyła kilka „instytutów” (dyrektorem jednego z nich jest magister!), które specjalizują się w kierunkach: turystyka biblijna, dziennikarstwo i promocja zdrowia. Wypuszczają w ekspresowym, rocznym trybie absolwentów, którzy później dostają się na dwuletnie studia magisterskie w innych, często państwowych wyższych uczelniach i po ogółem trzech latach studiów wychodzą z „prawdziwym” dyplomem magistra turystyki, dziennikarstwa czy też zdrowia publicznego. Jakaż oszczędność czasu i pieniędzy!
Profesorowie uczelniani bez habilitacji (z informacji na stronie internetowej WSTH wynika, że jest takich ośmiu) są powoływani bez opinii CK. I tak na przykład, według wskazań amerykańskiej bazy publikacji medycznych PubMed, obecny prorektor, prof. dr n. med. Anna Słonecka-Polok, jest współautorem jedynie czterech prac naukowych.
Jakość nauczania w WSTH jest poza wszelką kontrolą zarówno Państwowej Komisji Akredytacyjnej, jak i Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Najwyższy czas, aby sprawą zainteresowali się posłowie i poprzez niezbędne zmiany w ustawie zamknęli „furtkę” pozwalającą leganie stworzyć i utrzymywać taki „młyn dyplomowy”.
Kolejny plagiat w Poznaniu
W lutym 2010 r. Wydawnictwo ABC – Wolters Kluwer Business w Warszawie wydało książkę Psychologiczne aspekty zarządzania zasobami ludzkimi w zakładach opieki zdrowotnej, autorstwa dr hab. Grażyny Bartkowiak, byłej profesor Wydziału Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, a obecnej profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Tekst rozdziału II Etyczno-filozoficzne i psychologiczne aspekty pracy lekarza i pielęgniarki (str. 55-94) został przejęty prawie dosłownie i bez odpowiedniego odniesienia z tekstu pracy magisterskiej Marii Siedleckiej Społeczne i psychologiczne uwarunkowania wsparcia w relacji pacjent-pielęgniarka, obronionej w 2009 r. na Wydziale Zdrowia Publicznego (kierunek pielęgniarstwo). Promotorem była dr hab. Grażyna Bartkowiak, która stale pracuje na I etacie w Katedrze Edukacji i Rozwoju Kadr Wydziału Ekonomii UE. Pani profesor przez parę lat (do połowy 2008) była także rektorem Zachodniej Wyższej Szkoły Handlu i Finansów Międzynarodowych w Zielonej Górze.
Rektor Uniwersytetu Ekonomicznego, prof. dr hab. Marian Gorynia, musi wszcząć dyscyplinarne postępowanie wyjaśniające. Sprawa jest o tyle przykra, że magistrantka, która jest doświadczoną pielęgniarką z wieloletnim stażem, napisała swoją pracę zupełnie samodzielnie i czuje się straszliwie oszukana przez tak miłą dotąd promotorkę.
„Twardy orzech do zgryzienia” ma Wydawnictwo Wolters Kluwer, które powinno, ze względu na obszerne przejęcie tekstu (aż 42 strony!), wycofać książkę z obrotu. Mgr Maria Siedlecka, jeśli tylko zdecyduje się na złożenie pozwu o naruszenie praw autorskich, ma też wygraną sprawę o odszkodowanie w poznańskim sądzie. Szczerze do tego namawiam, bowiem niczego ludzie tak nie zapamiętują, jak „uderzenia po kieszeni”.
Dymisja Pani Rektor
W kwietniowym numerze (Plama na gronostajach, „FA” nr 4/2010) opisałem sprawę dwóch plagiatów z Internetu, jakie popełniła rektor Wyższej Szkoły Handlu i Rachunkowości w Poznaniu, prof. Aldona Kamela-Sowińska. Druga rozprawa przed poznańskim sądem odbyła się 21 maja br. i doszło na niej do ugody z poszkodowanym, Jakubem Banasiem z Krakowa. Pani Rektor uznała swoją winę i za „ukradzione” 38 wierszy tekstu zgodziła się zapłacić 10 tysięcy złotych odszkodowania oraz zamieścić przeprosiny w dzienniku „Rzeczpospolita”. Łatwo obliczyć, że jeden ukradziony wiersz tekstu kosztował około 250 złotych.
Ważne jest, że prof. Kamela-Sowińska złożyła rezygnację z funkcji rektora WSHR i z końcem roku akademickiego przestanie tam pracować. W rozmowie z red. Piotrem Żytnickim z poznańskiej „Gazety Wyborczej” stwierdziła: „Nie podjęłam tej decyzji dzisiaj. Po prostu nie chciałam działać pod presją sądu i mediów. Czekałam z podaniem się do dymisji do zakończenia tej sprawy. Dzisiaj chciałabym tylko, żeby moja historia stała się przestrogą dla kolegów-naukowców i studentów”. Presji żadnej by nie było, gdyby Pani Rektor sama, od razu i spontanicznie zrezygnowała, w momencie gdy sprawa wyszła na światło dzienne.
Sprawa nadal nie jest zakończona, bowiem toczy się dyscyplinarne postępowanie wyjaśniające na szczeblu rzecznika dyscyplinarnego ministra nauki i szkolnictwa wyższego. Dostaję kolejne prace prof. Kameli-Sowińskiej z prośbą o „zerknięcie”. Znalazłem więc we wstępie do sympozjum Czy to kryzys czy recesja?, które odbyło się w 2009 r., tylko 9 zdań splagiatowanych ze „Ściągi” (http://www.sciaga.pl/tekst/69628-70-kryzys/. Reszta 4,5-stronicowego tekstu to już autoplagiat z dwóch wcześniejszych prac Pani Profesor.
Odebrany doktorat rektora
Minęło ponad 5 lat od chwili, gdy dr Tadeusz Kaczmarek z Warszawy odkrył, iż Sławomir Owczarski, ówczesny rektor Wyższej Szkoły Kupieckiej w Łodzi, jest posiadaczem doktoratu, który w ponad 70 procentach został dosłownie przepisany z jego własnej pracy habilitacyjnej. I dopiero ostatnio, 27 kwietnia br., ten plagiatowy doktorat obecnie już Prezydenta Wyższej Szkoły Kupieckiej (bowiem z funkcji rektora odwołała go minister Barbara Kudrycka), został prawomocnie odebrany. Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie (sędziowie: Andrzej Jurkiewicz, Irena Kamińska oraz Wiesław Morys) odrzucił kasację Owczarskiego i wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego z 8 kwietnia 2009 (sędziowie: Elżbieta Sobielarska, Małgorzata Boniecka-Płaczkowska i asesor WSA Przemysław Żmich) stał się prawomocny. Jest to o tyle ważne, że NSA ponownie potwierdził, że art. 29 ustawy o stopniach i tytułach naukowych z 2003 r. jest niezależnym powodem do wznowienia postępowania administracyjnego w sprawie nierzetelnie uzyskanych stopni naukowych i ma pierwszeństwo przed artykułami KPA, dlatego nie obowiązuje tutaj 10-letnie przedawnienie, o którym mówi kodeks administracyjny. Nie tylko ja jestem zbulwersowany, że mgr Owczarski do końca odwoływał się w sądzie, zamiast uderzyć się w piersi i powiedzieć: Mea culpa!
Oczywiście na stronie internetowej Wyższej Szkoły Kupieckiej czas się zatrzymał i nadal prezydent Owczarski ma literki „dr” przed nazwiskiem.
Wygrana z ministrem zdrowia
Prawie rok temu niżej podpisany zwrócił się do ministra zdrowia o udostępnienie sprawozdania rzecznika dyscyplinarnego ministra, który umorzył postępowanie w sprawie zarzutu nierzetelności naukowej w habilitacji rektora wrocławskiej Akademii Medycznej, prof. Ryszarda Andrzejaka. Wiceminister Adam Fronczak, naruszając i wydłużając terminy odpowiedzi w końcu odmówił, tłumacząc, że udostępnienie dokumentu urzędowego dziennikarzowi naruszy prywatność rektora (sic!). Odmowę zaskarżyłem do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście, który w wyroku z 13 stycznia 2010 (sygn. VI C 1092/09) uznał, że „utajnione” sprawozdanie rzecznika dyscyplinarnego jest informacją publiczną, zaś zarzutu plagiatu pracy habilitacyjnej nie należy traktować w kategorii zdarzeń dotyczących sfery życia publicznego. Sąd nakazał więc ministrowi zdrowia udostępnić dziennikarzowi ten dokument. Minister złożył apelację do Sądu Okręgowego w Warszawie, który w wyroku z 16 kwietnia 2010 (sygn. V Ca 606/10) oddalił ją, podtrzymując w całości ustalenia Sądu Rejonowego. Wyrok jest prawomocny.
Na marginesie tej sprawy chciałbym poinformować, że Rada Wydziału Lekarskiego AM we Wrocławiu, po ponad rocznym okresie od daty wznowienia przewodu habilitacyjnego prof. Andrzejaka, ma zamiar 28 maja br. wreszcie powołać Komisję Habilitacyjną i wyznaczyć recenzentów. Jest to grubo po terminie, którego oczekiwało i wyznaczyło Prezydium Centralnej Komisji.
Marekwro@aol.com