Roman
Zawadza
Właściciel,
Freelancer, Broker
informacji naukowej
Temat: Doktorom nieprędko do habilitacji ..
W polskiej karierze naukowej występuje pewna prawidłowość, która na pierwszy rzut oka wydaje się być naturalna. W rzeczywistości, zatrważające są jej prawdziwe przyczynki.Jak donosi Główny Urząd Statystyczny, doktorantów na ogół jest wielu. Doktorantów, którzy otworzyli przewód doktorancki jest już znacznie mniej. Spada również liczba obcokrajowców, którzy doktoryzują się w Polsce. Nie dziwi zatem i fakt, że jedynie ok. 10% doktorów postanawia się habilitować, ale nawet połowie z nich nie udaje się zdobyć tytułu. Natomiast najmniej licznie zdobywanym tytułem w skali roku jest profesor. Normalnie myślący człowiek powie: to logiczne, ze względu na rosnący stopień trudności. Nie można temu zaprzeczyć. Z drugiej strony, warte uwagi są statystyki. W 2008 roku liczba nadanych stopni naukowych doktorskich wynosiła niespełna 5, 5 tys., natomiast liczba uzyskanych przez naukowców habilitacji – jedynie trochę poniżej 950. Ta znacząca różnica daje się wyjaśnić.
Opublikowany w 2007 roku raport „Nauka Polska. Autodiagnoza polskiego środowiska naukowego” autorstwa Koła Socjologii Collegium Civitas wskazuje na uzyskane z pierwszej ręki opinie dotyczące autentycznych realiów, jakie panują na wyższych uczelniach publicznych w Polsce. Realia te wyjaśniają niską liczbę doktorów habilitowanych.
Przechodząc do meritum, dlaczego doktorom nie tak prędko do habilitacji? Pierwszy zestaw argumentów stanowi uzupełnienie powszechnej tezy, mówiącej o adekwatnym spadku liczby uzyskujących dany tytuł naukowy, w stosunku do stopnia trudności. Habilitacja nie jest odzwierciedleniem doskonałości i samodzielności naukowej, a doktorzy o tym wiedzą. Zdają sobie sprawę, że chcąc się habilitować, muszą być przedtem ostrożni. Zbyt śmiało wygłaszane kontrowersyjne poglądy mogą skutkować niesympatią rady habilitacyjnej, a spełnienie wszystkich wymaganych warunków, aby otworzyć przewód habilitacyjny może okazać się niewystarczające. Kandydat musi próbować szczęścia na innej uczelni, jeśli w głosowaniu nie uzyska odpowiedniej liczby pozytywnych opinii, które bywają stronnicze i nieobiektywne, a nawet nieuzasadnione merytorycznie. Doskonałość naukowa doktora habilitowanego jest więc pojęciem względnym. Kryteria habilitacji dla poszczególnych dyscyplin naukowych są takie same. Brak w nich podstawowego podziału na nauki ścisłe i humanistyczne, nie mówiąc już o bardziej szczegółowym. Brak również stopniowalności, choćby w ocenie dorobku naukowego, publikacji w danych formach. Ci najzdolniejsi doktorzy często realizują swoje kariery naukowe za granicą lub w ogóle z nich rezygnują. Co jeszcze odstręcza młodych, ambitnych naukowców od habilitowania się?
Finanse to dla polskiego naukowca najbardziej bolesna kwestia. Po pierwsze, pensje są nieadekwatne w stosunku do obejmowanego stanowiska. Dla młodych pracowników są wręcz skandalicznie niskie i często stanowią najniższą stawkę krajową, nie odbiegając od płac portierów. Sytuacją normalną są nieproporcjonalnie wyższe zarobki nieaktywnego naukowo profesora. Widocznie naukowcy nie otrzymują wynagrodzenia zgodnie z kryterium osiągnięć. Naturalnie, aby mieć przyzwoite zarobki, podejmują się pracy na kilku etatach kosztem kreatywnego rozwoju naukowego.
Po drugie, działalność naukowa jest finansowana w stopniu nad wyraz niewystarczającym. Albo brakuje niezbędnego do prowadzenia badań sprzętu, albo wypożyczenie ów sprzętu uniemożliwiają szkodliwe przepisy. Te z kolei nie są jasne dla ogółu finansowania badań. Materialnego wsparcia nie zapewnia również polski przemysł ani prywatne firmy, co ma miejsce w innych państwach. W rezultacie wymuszona pogoń za pieniędzmi hamuje rozwój naukowy i zniechęca do niego młodych ludzi.
Bezsensowne utrudnienie stanowią wspomniane już skomplikowane procedury. Zabierają cenny czas, odciągają uwagę od pracy, a już na pewno nie należą do przyjemności. Naukowcy muszą rozliczać się ze wszystkiego. Sam proces habilitacji obwarowany jest masą przepisów, w przeciwieństwie do doktoryzowania się.
Oprócz rozbudowanej biurokracji utrudniającej funkcjonowanie, młodych doktorów zniechęca gerontokracja. W opinii wielu, kadra profesorska to grupa konserwatywnych ludzi w podeszłym wieku, wśród których panują wzajemne sympatie i układy. Granty na badania zdobywa się po znajomościach, konkursów na stanowiska nie wygrywają najzdolniejsi kandydaci. Dziś profesor utracił autorytet moralności. Wyższa kadra dopuszcza się nadużyć, by zaspokajać własne interesy.
Godną uwagi jest również kwestia dydaktyki. Nie każdy pracownik naukowy nadaje się na wykładowcę, ale każdy musi nim być. Dodatkowo, nauczanie studentów odbywa się kosztem bardziej dynamicznego, osobistego rozwoju. Dla wielu zajęcia ze studentami nie koniecznie należą do największych ambicji, ale z tym nieodłącznie związana jest praca naukowa.
W Polsce, w skostniałych strukturach organizacyjnych wyższych uczelni państwowych nie ma miejsca dla młodych, zdolnych i ambitnych naukowców. Stanowią oni rolę podwładnych w feudalnym stosunku: profesor - pozostali. Poczucie niepewności i tymczasowości, konieczność poszukiwania godziwych zarobków na własną rękę, skomplikowane procedury i przestarzałe warunki uzyskania dyplomu zniechęcają do dalszego rozwoju w karierze naukowej. Doktor habilitowany w rzeczywistości nie jest synonimem najwyższej kreatywności i nowatorskości. To można osiągnąć i zazwyczaj osiąga się, bez tytułu.