Roman
Zawadza
Właściciel,
Freelancer, Broker
informacji naukowej
Temat: Debata o PLAGIATACH
Po pierwsze nie ściągajMaria Tyniec 01-04-2008, ostatnia aktualizacja 01-04-2008 08:17
Rozmowa z Maciejem Ślusarkiem, adwokatem z kancelarii Leśnodorski Ślusarek i Wspólnicy‚ specjalistą w dziedzinie prawa własności intelektualnej‚ ochrony własności przemysłowej‚ prawa reklamy,
Rz: Jaka jest definicja plagiatu?
Maciej Ślusarek: W polskim prawie nie ma jednoznacznej definicji plagiatu. Na podstawie orzeczeń sądowych można stwierdzić‚ że jest to przywłaszczenie całości lub części cudzej twórczości. Tak więc plagiatem będzie przejęcie całego utworu i oznaczenie go swoim nazwiskiem‚ ale także przejęcie jedynie fragmentów cudzej twórczości (np. opowiadania‚ projektu)‚ nawet jeśli będą one przetworzone (lekko zmodyfikowane).
Czy plagiat projektu wzorniczego jest w Polsce karany?
Design to nic innego jak twórczość‚ która chroniona jest na mocy ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Korzysta z dodatkowej ochrony wynikającej z ustawy o własności przemysłowej‚ jeśli projekt zostanie zarejestrowany jako wzór użytkowy lub przemysłowy. W ustawie o prawie autorskim znajdują się przepisy według których plagiat jest karalny (art. 115 kodeksu karnego). Niezależnie od ochrony karnej projekty chronione są możliwymi roszczeniami cywilnymi‚ np. zapłacenie odszkodowania‚ przeprosiny etc.
Czy często dochodzi w Polsce do procesów karnych o plagiat?
Nie‚ nieczęsto. Najgłośniejsze przypadki dotyczyły plagiatów w twórczości naukowej‚ głośno było swego czasu o plagiatach prac magisterskich. Do cywilnych spraw sądowych o naruszenie praw autorskich dochodzi znacznie częściej. W procesach rozstrzygające zdanie mają często biegli‚ którzy muszą stwierdzić‚ czy została naruszona twórczość‚ czy nie. Czy przejęte fragmenty prac‚ projektów mają charakter twórczy, czy nie‚ bo dopiero wtedy można mówić o plagiacie i naruszeniu cudzych praw autorskich.
Rzeczpospolita (http://www.rp.pl/artykul/168581.html)
Pracę magisterską napiszę tanio
Katarzyna Pawlak 27-02-2008, ostatnia aktualizacja 27-02-2008 08:25
W Internecie kwitnie handel gotowcami. Co roku kilku tysięcy obronionych prac dyplomowych bynajmniej nie napisali studenci, a niejasne przepisy sprawiają, że w praktyce i oni, i prawdziwi autorzy pozostają całkowicie bezkarni
Z takiej pomocy korzystają też maturzyści przygotowujący prezentacje na egzamin dojrzałości. Kosztuje to kilkaset złotych. Studenci za magistra zapłacą ok. 3 tys. zł. Administratorzy serwisów internetowych zaznaczają, że nie biorą odpowiedzialności za to, co stanie się z zamówionym tekstem. I to jedno zdanie gwarantuje im bezkarność.
– Określenie podstaw odpowiedzialności karnej jest bardzo trudne, gdyż prace nie są kopiowane, lecz faktycznie tworzone – tłumaczy Zbigniew Urbański z Komendy Głównej Policji. Oferowanie gotowców nie wyczerpuje znamion żadnego czynu zabronionego, bo są na tyle niejasne, że trudno je wskazać. Zgodnie z art. 18 § 2 kodeksu karnego zabronione jest samo podżeganie do przestępstwa.
– Do postawienia zarzutu jest niezbędne udowodnienie sprawcy zamiaru bezpośredniego, a w tej sytuacji jest to zamiar ewentualny – twierdzi Jacek Błachut, doktorant UJ.
– Osoba posługująca się cudzą pracą może być pociągnięta do odpowiedzialności z art. 115 ust. 1 prawa autorskiego za przywłaszczenie sobie autorstwa lub wprowadzenie w błąd co do cudzego utworu – wskazuje minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.
Problem polega na tym, że autorzy sprzedają swoje autorstwo. Poza tym na gruncie obowiązującego prawa nie można nikogo ścigać bez zgody pokrzywdzonego, w tym wypadku sprzedawcy.
– Trudno sobie wyobrazić także zgłoszenie przeciwko sobie wniosku o ściganie przestępstwa – mówi Marcin Chałupka, specjalista prawa szkolnictwa wyższego.
– Niełatwo też wykryć, czy praca powstała samodzielnie, czy na zamówienie. Najczęściej pisane są one etapami, by student mógł się stawiać z kolejnymi rozdziałami u promotora – mówi Maciej Zylicz z Fundacji Nauki Polskiej.
W 2003 r. problemem zajęła się Konferencja Rektorów Uniwersytetów Polskich i przyjęła uchwałę dotyczącą przeciwdziałania handlowi dyplomami. W pięć lat później stron oferujących gotowe prace jest co najmniej 50 razy więcej.
Według prof. Ryszarda Skubisza z UMCS głównym grzechem jest tolerancja dla zjawiska plagiatów wśród kadry naukowej i studentów.
– Nie mam wątpliwości, że tradycyjna forma prac dyplomowych długo się nie utrzyma – uważa prof. Tadeusz Wojciechowski, rektor Wyższej Szkoły Zarządzania i Marketingu w Warszawie, i zachęca, by powrócić do traktowania seminariów dyplomowych jak spotkań i dyskusji mistrza i żaków. Jeszcze dalej idzie Maciej Szmit z UT w Łodzi.
– Czy faktycznie uzyskiwanie tytułu magistra powinno się opierać na oddaniu kartek?
http://www.rp.pl/artykul/98545.html
Komentarz redakcji: Plagiatowa epidemia
40 proc. studentów dopuszcza się plagiatu w pracach magisterskich. Kradzież intelektualna, która w dobie internetu stała się prawdziwym utrapieniem, zamiast potępienia wywołuje głosy powszechnej wyrozumiałości.
Młodzi ludzie łamią prawo z pełną premedytacją. W sieci aż roi się od portali oferujących gotowe prace dyplomowe czy zaliczeniowe na sprzedaż. Najgorsze jednak, że prace uczelnianych promotorów również przekraczają granice dozwolonego użytku. Każda wyrozumiałość rozzuchwala. Wyrozumiałość wychowawców i nauczycieli akademickich rozzuchwala podwójnie, utrwalając wygodny stereotyp, że publikacje w sieci są niczyje.
http://prawo.gazetaprawna.pl/komentarze/402142,komenta...
Plagiaty z kościelnej ambony
sp 11-02-2008, ostatnia aktualizacja 11-02-2008 17:56
O potrzebie przestrzegania przez księży praw autorskich przy tworzeniu homilii rozmawiali w Poznaniu naukowcy przy okazji promocji książki "Ściągać czy nie ściągać". To pierwsza w Polsce próba podjęcia problemu plagiatów przy tworzeniu kazań i homilii w Kościele.
Zdaniem uczestników konferencji wraz z rozpowszechnieniem Internetu coraz częstsze są przypadki wykorzystywania fragmentów i całych homilii opublikowanych w sieci w sposób niezgodny z prawem autorskim.
"Zdarzyło się, że w jednej z polskich parafii wierni rozszyfrowali księdza i odnaleźli stronę internetową, z której ściągał całe kazania. To nie jest zjawisko powszechne, ale spotykamy się z tym coraz częściej" - powiedział podczas konferencji ks. prof. Wiesław Przyczyna z Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie.
Zdaniem uczestników konferencji w przyszłości powinno się wprowadzić zajęcia z prawa prasowego i prawa własności intelektualnej na wydziałach w seminariach duchownych oraz rozszerzenie zajęć z homiletyki o naukę korzystania z pomocy dostępnej przy tworzeniu własnych kazań i homilii.
Książka "Ściągać czy nie ściągać" powstała dzięki inicjatywie Sekcji Homiletów Polskich, Referatu Przepowiadania Słowa Bożego Kurii Metropolity w Poznaniu.
PAP
http://www.rp.pl/artykul/91668.html
Wstrząs w polskiej sieci: ruszają pozwy o plagiaty treści
Dawid Kulbaka, 27-02-2009 | Źródło: Press, Media Cafe Polska, Gazeta Prawna,
Wydawnictwo Infor wynajęło dwie kancelarie prawne i rozpoczyna walkę z nieuczciwymi wydawcami, którzy bez zgody umieszczają w internecie teksty z Gazety Prawnej. Straty poszkodowani oszacowali na milion złotych, a wśród plagiatorów wymienia się tak znane witryny jak Wykop.pl czy WirtualneMedia.
Pierwszy pozew o wykorzystywanie cudzych tekstów bez wiedzy i zgody autorów wystosowano przeciwko Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości, która pod adresem http://pfrn.pl/ miała umieszczać metodą"copy and paste" publikacje pochodzące z portali Gazety Prawnej oraz Forsal.pl.
Jak informuje Press.pl wydawcy tych portali przygotowali wraz z serwisem Plagiat.pl listę 70 podobnych pozwów, które mają dotyczyć m.in. stron WirtualneMedia.pl czy eGospodarka.pl, a także agregatorów treści, jak Wykop.pl, Sfora.pl i Wyczaj.to.
- Świadczenia Plagiat.pl dla wydawnictwa są dowodem na to, że plagiatowanie i naruszanie praw autorskich nie są wyłącznie domeną studentów piszących prace dyplomowe – mówi dr Sebastian Kawczyński z Plagiat.pl. - Pomagamy w uzyskaniu dowodów na złamania prawa, co jest niewątpliwie ważnym elementem w działaniach zmierzających do uzyskania odszkodowania przez podmioty "wykorzystywane contentowo" przez złodziei treści – dodaje Kawczyński.
Grupa Infor swoje straty szacuje na około milion złotych. Od jednej z firm będzie się domagać ponad 100 tys. złotych odszkodowania. Ale pozy szykują też inni gracze z prasy tradycyjnej. Wśród nich znajdują się takie dzienniki jak Rzeczpospolita czy Parkiet. One jednak nie mają zastraszeń do agregatorów treści.
- Teksty są odpowiednio podlinkowane do naszych stron, dzięki czemu użytkownik klika i trafia do nas. Jesteśmy zadowoleni z ruchu w naszych serwisach, który dzięki temu powstaje – mówi Michał Prysłopski, wydawca internetowego serwisu Rzeczpospolitej.
Jednocześnie dodaje, że należy doprowadzić do kilku głośnych wygranych procesów i w ten sposób zacząć budować wśród wydawców internetowych świadomość, że ich działalność narusza interes prasy.
- Wydawcy prasy to doświadczeni gracze. Pozwolili dorosnąć serwisom korzystającym z ich treści, uważnie ich obserwując, a później znienacka zaatakowali – podsumowuje na blogu Krzysztof Urbanowicz.
http://webinside.pl/news/5721
Prawne aspekty plagiatu
Bogumił Tarasiewicz
Etymologia pojęcia plagiat wywodzi się z łacińskich słów plagiatus – skradziony, oraz plagium – sieć myśliwska1. W dobie internetu, wysoko rozwiniętych technologii i szybkiego przepływu informacji zjawisko plagiatu staje się coraz częstsze. Dokonują go ludzie, których zakres wieku jest bardzo szeroki: już od najmłodszych lat uczniowie w szkole „ściągają” z internetu gotowe wypracowania przypisując im swoje autorstwo, na szeroką skalę maturzyści kupują gotowe prace maturalne, studenci nie piszą sami prac magisterskich, lecz zlecają to innym, oczywiście za odpowiednie, honorarium, doktorzy kupują sobie doktoraty... Również w tzw. wielkim świecie zdarzają się plagiaty. Warto przytoczyć słowa dr Marka Wrońskiego, rzecznika rzetelności naukowej na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym: „oczywiście, że nierzetelność zdarza się wszędzie, we wszystkich dziedzinach życia publicznego, nauki, biznesu, polityki i dotyka wszystkie kraje. Trzy lata temu była głośna sprawa irlandzkiego ministra nauki, Barry’ego McSweeneya, który legitymował się kupionym w amerykańskiej „fabryce dyplomów” (Western Pacific University) doktoratem. Dwa lata temu wykazano, że doktorat z ekonomii prezydenta Putina zawiera znaczną część tekstu przetłumaczoną z książki amerykańskich ekonomistów. Z kolei w 2002 r. Sandra Baldwin – pierwsza kobieta wybrana na stanowisko przewodniczącego Amerykańskiego Komitetu Olimpijskiego, musiała zrezygnować, kiedy okazało się, że skłamała w życiorysie, pisząc, iż ma doktorat. Z powodu dokonania plagiatu podało się do dymisji paru ministrów edukacji w różnych krajach i nawet kiedyś upadł rząd z powodu plagiatu premiera egzotycznego państwa”2. Jak więc widać plagiat jest zjawiskiem powszechnym i niezwykle trudnym do powstrzymania.
Z punktu widzenia prawa autorskiego istotą plagiatu jest niedozwolona ingerencja w sferę autorskich dóbr osobistych twórcy. Naruszenie dotyczy prawa do autorstwa dzieła i polega na przywłaszczeniu sobie cudzego autorstwa przez osobę nie będącą twórcą pierwotnym. Nie ma przy tym znaczenia, czy plagiator odniósł ze swojego czynu jakąkolwiek korzyść osobistą czy majątkową, oraz nie ma znaczenie, czy twórca poniósł szkodę majątkową. Koleją cechą plagiatu jest występowanie podobieństw pomiędzy dziełem powstałym poprzez dokonanie plagiatu, a dziełem oryginalnym, pierwotnym3.
Doktryna utożsamia autorstwo z określonym zdarzeniem prawnym (aktem kreacji dobra intelektualnego, np. stworzenie utworu, dokonanie wynalazku) lub z zespołem wynikających z tego zdarzenia osobistych praw podmiotowych – prawa do autorstwa, w szczególności prawa do uchodzenia za twórcę utworu (prawo do jego ojcostwa, droit de la paternite)4.
Gdy dokonujemy oceny, czy w danym przypadku mamy do czynienia z plagiatem, nie ma znaczenia wielkość przejętych części z cudzego utworu, gdyż zapożyczenia mogą mieć postać niewielkich fragmentów lub nawet zapożyczone może być całe dzieło innego twórcy. Dlatego też zarzut plagiatu będziemy kierowali do określonego fragmentu lub całości czyjejś pracy. Może się również zdarzyć taka sytuacja, że autor przejął część cudzej pracy, jednak ów fragment jest tak istotny i w sposób znaczący wpływa na postać całej pracy, że za zasadne należy będzie uznać za plagiat całe dzieło. Stan ten wyczerpuje się również w przypadku, gdyby nawet autor dodał „coś od siebie”, ale ta dodana część jest mało istotna i w ogóle nie wpływa na wartość merytoryczną utworu5.
Doktryna zwykła wyróżniać plagiat całkowity i częściowy, oraz plagiat jawny i ukryty. W przypadku plagiaty całkowitego chodzi o sytuacje, w których zostaje przywłaszczone całe dzieło innego autora, natomiast w częściowym plagiacie przypisane zostaje sobie autorstwo tylko niektórych fragmentów6. Cechy charakterystyczne plagiatu jawnego i ukrytego objaśnia prof. Barta. Gdy zostaje przejęty cały utwór lub jego fragment, a osoba podająca się za twórcę nie wnosi żadnego wkładu w ustalenie ostatecznej postaci dzieła, wówczas mamy do czynienia z plagiatem jawnym. Stanowi on nie budzące wątpliwości naruszenie sfery osobistych praw twórcy poprzez pozbawienie go prawa do autorstwa dzieła. Za przykład takiego plagiatu może posłużyć praktyka grafa von Walsegg-Stuppacha, który zamawiał u wielu współczesnych mu twórców dzieła muzyczne, by następnie wykonywać je jako ich twórca podczas koncertów urządzanych w swej rezydencji7. Plagiat ukryty jest trudniejszy do identyfikacji. Mamy z nim do czynienia wówczas, gdy przejęte fragmenty scalają się z elementami nowymi, toteż wystąpienie plagiatu jest mniej wyraźne. Natomiast, gdy fragmenty dokomponowane do fragmentów zapożyczonych charakteryzować się będą własna oryginalnością i indywidualnością, wówczas możemy mówić o utworze zależnym-opracowaniu8. Zgodnie z art. 2 ust. 5 PrAut „na egzemplarzach opracowania należy wymienić twórcę i tytuł utworu pierwotnego”. Jeśli nie zostanie wskazane nazwisko twórcy dzieła pierwotnego, lub gdy twórca zależny nie wskazał na pochodny charakter swojego utworu, to wówczas zostanie on uznany za plagiatora. Muszą być jednak spełnione następujące przesłanki: autor opracowania musi prezentować je jako niezależne i własne, oraz podobieństwa między utworami pozwalają na stwierdzenie, że istnieje swoista zależność pomiędzy późniejszą pracą, pierwowzorem9. Należy nadmienić, że również Sąd Najwyższy wypowiedział się w kwestii plagiatu. W wyroku z 20.5.1983 r.10 podniósł on, że „zarzut plagiatu jest prawdziwy nie tylko w przypadku plagiatu jawnego, ale także ukrytego (przeróbka cudzego utworu podana za utwór własny) lub częściowego (wykorzystanie tylko niektórych części, partii utworu cudzego)”.
Ciekawa sytuacja ma miejsce, gdy mamy do czynienia z przygotowywaniem różnych sprawozdań, referatów czy wystąpień, i są one przygotowywane w ramach stosunku pracy lub np. zlecone do napisania za odpowiednim honorarium. W szczególności należy zwrócić uwagę na przypadki, gdy przemówienia i odczyty są pisane dla polityków lub innych publicznych osobistości przez podległych im urzędników. W takich wypadkach autorstwo należy przypisać osobie, dla której pisane są owe wystąpienia. Podyktowane jest to tym, że osoba taka sama inicjuje stworzenie wystąpienie, daje niezbędne wskazówki dotyczące jego treści, koryguje je. Osoba taka nadaje wystąpieniu odpowiednią doniosłość, a co najważniejsze, ponosi odpowiedzialność polityczną i moralną za treści w nim zawarte. Toteż praca, jaką wykonuje urzędnik przygotowujący różnego rodzaju wystąpienia, nie ma charakteru samodzielnego opracowania. Można powiedzieć, że jest tylko redakcyjno-technicznym ujęciem cudzej myśli przewodniej11.
Gdy wykryjemy, że dane utwory lub ich fragmenty są identyczne, to nie możemy od razu przesądzać, że mamy do czynienia z plagiatem. Konieczne w tym przypadku staje się ustalenie źródła powstania owej identyczności, uwzględniając przy tym również aspekt subiektywny. Dlatego też należy wskazać stany faktyczne, z których może wynikać podobieństwo dwóch dzieł. Są nimi:
1. zapożyczenie świadome;
2. zapożyczenie nieświadome;
3. twórczość równoległa12.
Znamiona zapożyczenia świadomego wyczerpują przypadki plagiatu jawnego. Identyczność całych utworów lub ich części następuje z reguły na skutek świadomego działania plagiatora. Również przypadki plagiatu ukrytego mogą charakteryzować się świadomym działaniem. Natomiast w przypadku zapożyczenia nieświadomego sprawa nie jest już taka oczywista. Chodzi tu zazwyczaj o przywłaszczenie niewielkich fragmentów cudzego dzieła, które jednak mogą charakteryzować się indywidualnością i oryginalnością. W przypadku twórczości muzycznej identyczność występująca pomiędzy utworami może być efektem nie w pełni uświadomionego przypomnienia i odtworzenia poszczególnych partii utworu, które to twórca w przeszłości usłyszał i „zakodował” w swojej podświadomości, i które następnie odpowiednio zmodyfikował i splótł ze swoimi autorskimi partiami, tworząc nowy utwór. Psychologia wykształciła dla takich przypadków odpowiedni termin, mianowicie chodzi o tzw. kryptomnezję („przeżywanie wspomnienia z przeszłości jako aktualnie się dziejącego wydarzenia; wspomnienie jest nieuświadamiane jako wspomnienie”13). Osoba dokonująca nieświadomego zapożyczenia pozostaje cały czas w przekonaniu, że tworzy dzieło zupełnie nowe, oryginalne. Z kolei zjawisko twórczości równoległej można opisać w ten sposób, że dwóch twórców tworzy, niezależnie od siebie, dzieła identyczne, lub w znacznej mierze do siebie podobne. Szczególnie takie sytuacje występują w przypadku produkcji nośnych i lekkich utworów muzycznych, szlagierów stworzonych poprzez zastosowanie nieskomplikowanych pomysłów muzycznych14. O twórczości równoległej wypowiadały się również polskie sądy. W wyroku SA w Warszawie z 15.9.1995 r.15 sąd ten podnosi, że „nie jest plagiatem dzieło, które powstaje w wyniku zupełnie odrębnego, niezależnego procesu twórczego, nawet jeżeli posiada treść i formę bardzo zbliżoną do innego utworu. Możliwe są sytuacje, w których dwóch twórców, niezależnie od siebie, wykorzystuje w utworze ten sam pomysł i opracowuje go przy użyciu bardzo zbliżonych środków artystycznych, zwłaszcza jeżeli dzieła dotyczą tego samego tematu albo tematów bardzo zbliżonych”.
Poruszana wyżej kwestia świadomości dokonania plagiatu wiąże się z potocznym, językowym rozumieniem tego pojęcia. Oprócz świadomości zachowania plagiatora, nasuwa się również skojarzenie dotyczące celu jego działania, którym jest niewątpliwie wykorzystanie dzieła innego twórcy, oraz zamiar wprowadzenia w błąd co do rzeczywistego autorstwa. Plagiat jest przywłaszczeniem dóbr intelektualnych, dokonuje się ich kradzieży. Absurdalnym byłoby, gdyby nie utożsamiać plagiatu ze świadomością przywłaszczenia cudzego dzieła lub jego fragmentu, gdyż stosując analogię do prawa karnego, niemożliwym jest dokonanie kradzieży, nie mając przy tym świadomości zaboru cudzej własności16.
Osoba, która dokonuje bezprawnych zapożyczeń z dzieła innego twórcy dopuszcza się naruszenia autorskich dóbr osobistych. Do zakwalifikowania czynu jako plagiatu będącego przestępstwem – deliktem karnym, konieczna jest wina umyślna sprawcy. Należy jednolicie rozumieć analizowane pojęcie w obu działach prawa. W związku z tym należy stwierdzić, że również w rozumieniu prawa cywilnego delikt nazywany plagiatem oznacza tylko takie naruszenie autorstwa, które cechuje się winą umyślną sprawcy. Wina umyślna przejawia się w tym, że osoba dokonująca plagiatu stwarza pozór autorstwa co do materiału, którego w rzeczywistości sam nie stworzył. Pozór ten może polegać na sposobie prezentacji przejętego materiału lub dotyczyć samych informacji co do autorstwa dzieła, które towarzyszą rozpowszechnianiu lub zawarte są w utworze17.
Osoba dokonująca plagiatu ponosi odpowiedzialność na podstawie art. 115 PrAut („Kto przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu albo artystycznego wykonania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech”). Ustawa o prawie autorskim reguluje również kwestie ochrony autorskich dóbr osobistych w przypadku, gdy zostaną one zagrożone cudzym działaniem lub naruszone (art. 78). Ochronę dóbr osobistych oczywiście przewiduje również KC (m.in. art. 23, 24). Warto zaznaczyć, że również ustawa – Prawo własności przemysłowej reguluje kwestię przywłaszczenia sobie autorstwa cudzego projektu. Zgodnie z art. 303: „Kto przypisuje sobie autorstwo albo wprowadza w błąd inną osobę co do autorstwa cudzego projektu wynalazczego albo w inny sposób narusza prawa twórcy projektu wynalazczego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku”. Jak więc widać, kary które prawo przewiduje za popełnienie plagiatu są dość surowe, jednak nie odstrasza to potencjalnych sprawców od popełnienia tego czynu. Pokusa szybkiego i łatwego zdobycia sławy, dużych pieniędzy, czy tytuły naukowego wydaje się dla niektórych nie do odparcia…
________________________________________
1 http://www.slownik-online.pl/kopalinski/BD415B204703DE...
2 Wywiad z dr. Markiem Wrońskim, Łowca naukowych kanciarzy, „Przegląd” Nr 22/2008, s. 16.
3 J. Barta, Plagiat muzyczny, ZNUJ PWiOWI z. 17/1978, s. 59–61.
4 A. Szewc, Plagiat, MoP Nr 2/1996, s. 44.
5 E. Wojnicka [w:] System Prawa Prywatnego, pod red. J. Barta, t. 13 – Prawo autorskie, Warszawa 2003, s. 224.
6 Ibidem, s. 225.
7 J. Barta, op. cit., s. 46–47.
8 Ibidem, s. 47.
9 E. Wojnicka, op. cit., s. 227.
10 Orzeczenie z 20.5.1983 r., I CR, 92/83, niepubl., cyt. za E. Wojnicka, op. cit., s. 225.
11 J. Górski, O plagiatach i plagiatorach, ZNUJ PWiOWI z. 1/1974, s. 298.
12 J. Barta, op. cit., s. 84.
13 http://hal.psych.uw.edu.pl/2006zalaczniki/psychopatolo...
14 J. Barta, op. cit., s. 54–56.
15 Orzeczenie z 15.9.1995 r., I ACr 620/95, niepubl., cytowane za: J. Barta, R. Markiewicz [w:] System Prawa Prywatnego, s. 20.
16 E. Wojnicka, op. cit., s. 230.
17 Ibidem, s. 231.