Jakub
Łoginow
Nie ma kangurów w
Austrii
Temat: Chwila refleksji podczas wysyłania aplikacji - bezcenna...
Pytasz Marta, jakim środkiem transportu się poruszałem, jeżdżąc często w delegacji i nie posiadając prawa jazdy? To proste: pociągiem, autobusem i komunikacją miejską. Uwierz mi, jakoś się da i moja postawa jest nie tylko korzystna społecznie (mniej zanieczyszczeń i wypadków na drogach), ale też wygodna: zawsze do pociągu brałem laptopa i na nim pracowałem. Tylko w ten sposób udawało mi się pogodzić pracę etatową w Zarządzie Portu z pracą dziennikarską.Niestety, panujący w Polsce irracjonalny kult samochodu sprawia, że jestem z góry przekreślany jako kandydat na stanowisko związane z częstymi podróżami na Ukrainę - chociaż jest oczywiste, że na Ukrainę nie jeździ się samochodem - to tylko przykład.
Kolejny przykład: z góry odpadam w selekcji na stanowisko związane z pracą na Ukrainie, bo ogłoszeniodawca zaznaczył warunek konieczny: znajomość języka rosyjskiego. Ja tego języka nie znam, znam płynnie ukraiński, mieszkałem kilka lat w Kijowie i wiele w tym kraju osiągnąłem.
Te przykłady mam na myśli, mówiąc o szablonowości myślenia osób, określających wymagania dla przyszłego pracownika. Dlatego w moim przypadku szukanie pracy przez ogłoszenia to zwykła strata czasu - z reguły to ja kontaktuję się z firmą, proponuję jej podjęcie jakiś działań (np. wejście na rynek ukraiński / promocja na tym rynku) i proponuję, że na początek mogę te działania realizować na umowę-zlecenia, za symboliczne 500 zł miesięcznie (żeby udowodnić, że warto mnie zatrudnić później na stałe). Szkoda tylko, że pracodawcy, wymagający od potencjalnych pracowników mobilności i elastyczności, nie są gotowi do dialogu i wyjścia poza utarty schemat, że to pracodawca wychodzi z inicjatywą zatrudnienia pracownika, a nie na odwrót.