Sławomir Łebkowski

Sławomir Łebkowski Grywalizacja dla
handlowców,
aplikacje SFA do
raportowani...

Temat: Utwór, który wywarł największe piętno

Utworów wielkich można naliczyć mnóstwo. Wydaje mi się jednak, że żaden z nich nie namieszał tyle co Time. Myślę, że mało który utwór daje tyle do myślenia. Jak mało który potrafi zmienić nawet całe życie niektórych ludzi. Mnie ten utwór przypomina, by korzystac z każdej chwili, chwytać dzień itd. Mieszkał ze mną jednak kolega w pokoju w akademiku, który zaczął tego słuchać i doszedł do wniosku, że nauka to strata czasu, że trzeba się przede wszystkim bawić. Zaczął bywać w klubach typu Blue Velvet i próbować co raz to nowych rarytasów. Potem mu trochę przeszło, ale od trawki nie potrafił się niestety uwolnić. Od niej zaczynał i na niej kończył się jego dzień. Niestety studiów nie skończył, wrócił do swojego miasta rodzinnego, nie wiem co sie z nim teraz dzieje. Dodam tylko, że był człowiekiem niesamowicie dowcipnym i pierwszy rok mieszkania z nim wspominam jako nieustanne zrywanie boków. To był najweselszy okres mojego życia. Potem jakoś przygasł. Chciałbym go kiedyś jeszcze spotkać...
Jak widać utwór ten działa na każdego inaczej, ale siła jego oddziaływania potrafi być czasami ogromna.
A który utwór na Was wywarł największe wrażenie?
Marcin Wojciech W.

Marcin Wojciech W. Architekt Procesów

Temat: Utwór, który wywarł największe piętno

Sławek, trudno jest mi wybrać tylko jeden utwór wywierający piętno. Dla mnie czymś niesamowitym było np. przesłuchanie i obejrzenie "The Wall" - bardzo osobistym przeżyciem pozostało zresztą do dzisiaj.
Masz wiele racji co do "Time" - do dziś cała ta płyta to jeden z moich absolutnych numerów jeden ("tak naprawdę to nie ma ciemnej strony księżyca, jest po prostu ciemno"). Trudno mi powiedzieć, czego sluchałbym (bo słuchałbym na pewno, mówię o słuchaniu muzyki nie o włączaniu dowolnego radia w tle) gdyby nie kierunek wytyczony przez PF - ale to co oni proponują mogę uznać za rzecz przełomową i nieprzemijającą.
Zresztą, taka ciekawostka - zanim poznałem Floydów usłyszałem "The Alan Parson's Project". Cóż, po paru przesłuchaniach PF raczej do tamtego zsepołu więcej nie wrócę... po prostu pozostaje piętno.
Pozdrawiam!

Następna dyskusja:

Najbardziej psychodeliczny ...




Wyślij zaproszenie do