Ewa Anna
Drapińska
Instruktorka
Pilates/Specjalistk
Public Relations,
Ewa-B...
Temat: Nieuczciwość w pilatesowym "biznesie" - nie dajmy się...
To, co mam do przekazania można by zrobić w brutalny i arogancki sposób, ale nie jest to mój styl. Poza tym - sama wierzę w to głęboko, że jeżeli pomagamy innym ludziom przezwyciężać ograniczenia, zmieniamy ich życie poprzez ruch, dzięki pilatesowi otwieramy Ich - to sami, jako nauczyciele tej Metody - powinniśmy prezentować jak najwyższe standardy etyczne.Przestrzegam wszystkich zajmujących się pilatesem przed Studiem Diamond na Sadybie. Z największym szacunkiem przyznaję, że jest to profesjonalne, w pełni wyposażone studio pilatesu. Z atencją
i podziwem wypowiadam się o zawodowej ścieżce rozwoju właścicielki, ale nie chcę i nie mogę zaakceptować braku elementarnej uczciwości w relacjach z ludźmi. Bycie "gładkim" w stosunku do klientów jest łatwe; oni płacą - w Diamondzie - kosmiczne pieniądze (nawiasem mówiąc, to co tam dostają mogliby mieć gdzie indziej, za bardziej przyjazną cenę! O tym napiszę w innym poście!).
Właścicielka Diamonda od maja b.r. obiecywała mi pracę u siebie w studiu. Przyszłam do Niej tuż po 4 miesięcznym kursie, obejmującym wiedzę anatomiczną, dietetykę, zasady rekreacji ruchowej oraz - oczywiście - pilates, wg. szkoły Body Control w Londynie. Ruchem zajmuję się od 10 lat; 4 lata trenowałam AIKIDO, mam III kyu w tej dyscyplinie,a potem poznawałam pilates w Nowym Jorku i Londynie. Wspomnę tylko, że jestem absolwentką dziennikarstwa, przez lata zajmowałam się PR-em; jestem też tłumaczką. W Diamondzie polecono mi odbycie kursu z właścicielką, po czym miałam dostać grupy i/lub zajęcia indywidualne. Ta sama obietnica dotyczyła mojej bliskiej koleżanki. Właścicielka, w trakcie trwania szkolenia, dodała kolejne godziny obowiązkowego treningu z Nią, co oczywiście wiązało się z dodatkową opłatą. Warto dodać, że ceny treningów w tym Studiu są aberracyjne! Jest to, naturalnie, moja, osobista opinia. Nic nie podejrzewając, zgodziłyśmy się, choć było to już spore i kolejne wyrzeczenie finansowe. Potem poinformowano nas o następnym, absurdalnie drogim szkoleniu, na Reformerze (w innym poście napiszę gdzie, i za ile można zrobić takie szkolenie, aby nie zrujnować się finansowo, a posiąść wiedzę!)). Podsumowując: właścicielka studia Diamond opracowała system wyciągania pieniędzy od naiwnych kursantów, obiecując pracę w studiu, podbija cenę, wciąż mami możliwościami, perspektywą i anglojęzycznymi, bogatymi klientami. Bardzo niewiele komunikuje się face-to-face. Trzeba się z Nią umawiać na krótkie spotkania, wg. Jej kalendarza i wtedy Ona mówi co chce, najchętniej robi to tak, aby ludzie nawzajem siebie nie słyszeli.
W rzeczywistości, jak w sekcie czy w kartelu, strzeże swojej tajemnicy do tego stopnia, że nie pozwala swojemu personelowi pożyczyć książki o zasadach pilatesa. Książkę można przejrzeć tylko na miejscu. Z takim podejściem do ludzi zetknęłam się po raz pierwszy w życiu, a mam 45 lat!
Nie zgadzam się, aby tak skuteczna, tak mądra, tak inteligentna metoda jaką wymyślił Joseph Hubertus Pilates "poległa" przez pazernych i zakłamanych ludzi. Okazuje się, że nie jestem jedyną, pokrzywdzoną przez Diamond. Jest nas więcej i o tym już się mówi w środowisku. Napisałam ten komentarz po to, abyśmy umieli odróżnić i docenić profesjonalizm w zawodzie, od bycia porządnym lub nieporządnym człowiekiem w życiu. Czasem - niestety - te wartości nie idą w parze! W przypadku pilatesu - powinny!!! Ewa Anna Drapińska