Przemysław Krawczyk

Przemysław Krawczyk Wiceprezes, agriKomp
Polska sp. z o.o.

Temat: Koniec eldorado dla budowniczych wiatraków ??

Koniec eldorado dla budowniczych wiatraków
Magdalena Kozmana 02-11-2010, ostatnia aktualizacja 02-11-2010 01:44

Polska planuje ograniczenie dotacji do zielonej energii. Firmy budujące farmy wiatrowe stracą część dopłat i zielone certyfikaty. Nasz system wsparcia energii odnawialnej jest najdroższy w UE

autor: Piotr Wittman
źródło: Fotorzepa

źródło: Rzeczpospolita
Firmy sprzedające prąd ze źródeł odnawialnych otrzymują pieniądze za samą energię i świadectwo jej pochodzenia.
+zobacz więcej
Ministerstwo Gospodarki pracuje nad nowym sposobem wspierania odnawialnych źródeł energii. Z informacji „Rz” wynika, że zaproponowało organizację przetargów na dotacje do budowania takich elektrowni. Co więcej, ma być ustalana roczna pula nowych mocy, którym przysługiwać będzie dofinansowanie.
Według planów firmy, które skorzystają z dofinansowania inwestycji, będą musiały potem sprzedawać zieloną energię po cenie rynkowej, czyli takiej jak pozostali producenci. Eksperci uważają, że jest to sprawiedliwe rozwiązanie. – W żadnym kraju w Europie firmy nie korzystały z podwójnego wsparcia – dotacji do inwestycji, a potem jeszcze do sprzedawanej energii – ocenia Sławomir Krystek, dyrektor Izby Gospodarczej Energetyki i Ochrony Środowiska.
Obecnie polski system wsparcia odnawialnej energii należy do najdroższych w Europie. Elektrownie wiatrowe, wodne i na biomasę za każdą MWh dostają rynkową cenę energii – ok. 200 zł, a do tego certyfikat ekologiczny wart 270 zł. Taki system jest zbyt drogi – w ubiegłym roku zielone certyfikaty kosztowały 2,5 mld zł. Dodatkowo branża jest wspierana dotacjami unijnymi i pożyczkami z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. – W efekcie jedni producenci energii zyskują bardzo dużo, inni wcale – ocenia Grzegorz Wiśniewski prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.
Prawo do posiadania zielonych certyfikatów zachowają tylko te elektrownie, które już działają. Będą mogły korzystać z nich dopóty, dopóki inwestycja w całości się nie zamortyzuje.
Wszystkie pozostałe nowe źródła odnawialnej energii będą otrzymywać stałą cenę na jej sprzedaż do sieci. Taryfa będzie jednak inna dla wiatru, słońca, wody i biomasy. Z czasem ceny będą malały. Inwestycje, które już się zwróciły, nie będą potrzebowały wsparcia. Na takiej zmianie straci zwłaszcza Energa, właściciel największej elektrowni wodnej w kraju, wybudowanej 40 lat temu. Firma przygotowuje teraz podobny projekt hydroelektrowni. – Zmiany te zmniejszą szanse na sfinansowanie inwestycji – mówi Jacek Szubstarski z Energa Operator.
Ministerstwo Gospodarki nie ujawnia, na jakim etapie są prace nad nowymi przepisami. Prawdopodobnie nie zdąży z ich zmianą do stycznia 2011 roku, choć do tego czasu Polska musi wdrożyć nową unijną dyrektywę o promocji odnawialnych źródeł energii, ponieważ pomysł przeprowadzenia przetargów na dotacje do inwestycji wzbudził liczne dyskusje.
Z kosztownego wsparcia wycofują się też inne kraje. Niemcy płacą rocznie za zieloną energię 13 mld euro, jak oblicza operator systemu przesyłowego. Jest to rocznie 60 euro na gospodarstwo domowe. W tym roku rząd obniżył taryfy na zieloną energię o 13 proc. i planuje dalsze cięcia. Czeskie prawo gwarantowało z kolei elektrowniom słonecznym dziesięciokrotnie wyższe ceny niż średnia rynkowa. W efekcie masowo powstawały nowe elektrownie, a mieszkańcy muszą płacić o 20 proc. więcej za prąd. Prawo zostało w tym roku zmienione.

http://www.rp.pl/artykul/557919-Koniec-eldorado-dla-bu...Przemysław Krawczyk edytował(a) ten post dnia 03.11.10 o godzinie 11:34