konto usunięte

Temat: nepotyzm na uczelniach - czy potrzebna ustawa?

W Polsce uniwersytety to spółdzielnie, których pracownikom zależy, aby im i ich rodzinom żyło się jak najwygodniej. Wprowadzenie przepisu uniemożliwiającego zatrudnianie swoich bliskich w podległych sobie uczelnianych jednostkach to tylko leczenie objawowe poważnej przypadłości - uważa prof. Leszek Pacholski, były rektor Uniwersytetu Wrocławskiego.
http://wyborcza.pl/1,126565,12223486,Nepotyzm_na_uczel...

Czy ustawa wykluczająca powiązania służbowe między wykładowcami jest potrzebna?
Włodzimierz Zylbertal

Włodzimierz Zylbertal badacz, wynalazca,
doradca,
popularyzator,
nauczyciel, pu...

Temat: nepotyzm na uczelniach - czy potrzebna ustawa?

Nieco niemodny dziś Seneka mawiał "Czego nie zakazuje prawo, zakazuje wstyd"... Wstyd zapewne nie zakazywałby, aby potomek twórczo kontynuował naukowe dzieło przodka, ale stanowczo powinien zakazać mentalności plemiennej w nauce. No, dobra, wiem, że nudzę, jak podstarzała ciotka z rogu skrzypiącej kanapy, dawajcie już lepiej tę ustawę :-)

konto usunięte

Temat: nepotyzm na uczelniach - czy potrzebna ustawa?

Jeśli komuś zdaje się, że ta ustawa coś poprawi, to albo nie rozumie jak działa uczelnia albo udaje, że coś zmienia, nie chcąc w istocie nikomu się narazić.

Taki przepis bez problemu się obejdzie, zatrudniając krewniaka w sąsiednim zakładzie, tworząc fikcyjne pośrednie stanowisko szefa jednoosobowego zespołu, itp. Poza tym jakie znaczenie mają powiązania rodzinne, skoro inne układy (np. wyborcze) są dużo silniejsze i bardziej szkodliwe?

Wewnętrzna sytuacja uczelni nikogo z rządu nie powinna interesować. Niech zatrudniają kogo chcą, kupują aparaturę gdzie chcą, płacą ile chcą - liczy się wyłącznie efekt. Z niego powinien być rozliczany rektor, dziekan, kierownik projektu.

Zresztą szkoda o tym gadać, bo to jest oczywiste. Tak jak oczywiste jest, że nic się nie zmieni, bo środowisko samo się nie zreformuje. Która jednostka sama się rozwiąże :P?
Sławomir Żółkiewski

Sławomir Żółkiewski Naukowiec, inżynier,
akademik,
Politechnika Śląska

Temat: nepotyzm na uczelniach - czy potrzebna ustawa?

Tu nie ustawę chodzi, tylko o konieczność rozliczania z efektów. Jeśli syn, córka czy inna spokrewniona osoba jest wykwalifikowana i skuteczna, to dlaczego odbierać jej szansę na osiągnięcie sukcesu w miejscu pracy mamy czy ojca?
Krzysztof B.

Krzysztof B. Analytical Project
Leader

Temat: nepotyzm na uczelniach - czy potrzebna ustawa?

Panie Sławomirze, rzekome kwalifikacje i skuteczność nie są dla mnie żadnym wyznacznikiem, od kiedy spotkałem się z prostymi sposobami ich omijania np:
- protegowany sam sobie pisze ogłoszenie o konkursie na stanowisko które ma zająć, więc wpisuje takie wymagania które idealnie spełnia (w dodatku ogłoszenie wisi tylko na jednej tablicy na uczelni i nie jest ogłaszane w internecie, aby przypadkiem nikt "nieodpowiedni" się nie zgłosił)
- protegowany jest wpisywany do wszystkich publikacji wychodzących z zespołu jego patrona, nawet kosztem wykreślenia ludzi, którzy wykonali badania
- protegowany dostaje nieograniczony dostęp do wyposażenia i finansowania, kosztem innych pracowników i projektów

konto usunięte

Temat: nepotyzm na uczelniach - czy potrzebna ustawa?

I jak tu działać? Rozbija się o ludzką uczciwość...

konto usunięte

Temat: nepotyzm na uczelniach - czy potrzebna ustawa?

Krzysztof B.:
- protegowany sam sobie pisze ogłoszenie o konkursie
Nic niezwykłego. Konkursy jak i przetargi są do likwidacji.
- protegowany jest wpisywany do wszystkich publikacji
Tak nie musi być. Do publikacji potrzebne jest oświadczenie, że nie naruszono niczyich praw autorskich. Zawsze można wystąpić na drogę sądową. Ze złodziejami nie warto pracować.
- protegowany dostaje nieograniczony dostęp do wyposażenia i finansowania
Cóż z tego, skoro zawali badania.

konto usunięte

Temat: nepotyzm na uczelniach - czy potrzebna ustawa?

Natalia Osica:
I jak tu działać? Rozbija się o ludzką uczciwość...
Nadal panuje mentalność z PRL. Od studentów po pracowników: zerżnąć na kolokwium, podkraść wyniki czy pieniądze z grantu koledze z zespołu, oszukać (w domyśle: zły) system - to są powody do chwały.

Potrzebny jest system wspierający uczciwość. Na przykład durowe rozliczanie efektów, szybkie rozstrzyganie spraw w sądach, odbieranie stopni naukowych za nieetyczne zachowania.
Krzysztof B.

Krzysztof B. Analytical Project
Leader

Temat: nepotyzm na uczelniach - czy potrzebna ustawa?

Tomasz S.:
- protegowany jest wpisywany do wszystkich publikacji
Tak nie musi być. Do publikacji potrzebne jest oświadczenie, że nie naruszono niczyich praw autorskich.

To propozycja rozwiązania problemu czy u pana w jednostce tak jest? Bo ja nigdy o czymś takim nie słyszałem.

Słyszałem za to o czymś innym - w niektórych jednostkach do publikacji potrzebna jest zgoda przełożonego albo kierownika. Chyba nie muszę wyjaśniać czym to się kończy?

Poza tym sugeruję zapoznanie się z terminem "mobbing".
Zawsze można wystąpić na drogę sądową.

Przeciwko osobie która a) ma większe poparcie władz i środowiska (bo jest wyżej w hierarchii, ma renomę, ma znajomości); b) ma pełne poparcie współpracowników (nie koniecznie szczere ale...); c) dysponuje znacznie większymi środkami na walkę prawną. Życzę powodzenia...
Ze złodziejami nie warto pracować.

Proszę spróbować zapłacić czynsz takimi frazesami.
- protegowany dostaje nieograniczony dostęp do wyposażenia i finansowania
Cóż z tego, skoro zawali badania.

Skąd to przekonanie?

konto usunięte

Temat: nepotyzm na uczelniach - czy potrzebna ustawa?

Krzysztof B.:
Tomasz S.:
- protegowany jest wpisywany do wszystkich publikacji
Tak nie musi być. Do publikacji potrzebne jest oświadczenie, że nie naruszono niczyich praw autorskich.

To propozycja rozwiązania problemu czy u pana w jednostce tak jest? Bo ja nigdy o czymś takim nie słyszałem.

Chodzi o oświadczenie składane w redakcji czasopisma, do którego przesyłany jest artykuł.
Poza tym sugeruję zapoznanie się z terminem "mobbing".

:P Pod koniec prac nad doktoratem powiedziałem (dosłownie) promotorowi, że ja jestem głównym wykonawcą, a zatem będę pierwszym autorem, tak jak przyjęte jest w naszej dziedzinie. Dodałem też, że innych współautorów więcej nie będzie (na początku człowiek był głupi i się zgodził). I bardzo dobrze się dogadaliśmy, bo mamy takie same poglądy, ale tylko jeden z nas uległ panującym układom. Zatem - odrobinę odwagi, mobbing dotyka tylko frajerów :P.
Zawsze można wystąpić na drogę sądową.

Przeciwko osobie która a) ma większe poparcie władz i środowiska (bo jest wyżej w hierarchii, ma renomę, ma znajomości); b) ma pełne poparcie współpracowników (nie koniecznie szczere ale...); c) dysponuje znacznie większymi środkami na walkę prawną. Życzę powodzenia...

A co to wszystko ma do rzeczy, skoro to realny wykonawca ma źródłowy tekst artykułu, wszystkie notatki, procedury obliczeniowe, bibliografię, natomiast ten dopisany ,,współautor'' nie ma nic, i nic nie wie o tekście? Sprawa jest ewidentna i do wygrania nawet bez pomocy żadnego prawnika...
Ze złodziejami nie warto pracować.

Proszę spróbować zapłacić czynsz takimi frazesami.

Jeśli nie uda się (głównie dla własnej satysfakcji) wygrać lub nie chce się walczyć, to zawsze można znaleźć inną pracę. Chyba, że ktoś woli zrezygnować z uczciwości w imię ,,nauki'', tzn. rajcują go te puste tytuły.
- protegowany dostaje nieograniczony dostęp do wyposażenia i finansowania
Cóż z tego, skoro zawali badania.

Skąd to przekonanie?

Ok, może ,,zawali'' to zbyt duże słowo. Chodzi mi o to, że przy takim podejściu nie ma zaangażowania w badania, nie ma z nich radości, zaspokajania ciekawości, czyli tego wszystkiego co prowadzi do dobrych wyników. Oczywiście grant bez problemu się rozliczy :P.
Krzysztof B.

Krzysztof B. Analytical Project
Leader

Temat: nepotyzm na uczelniach - czy potrzebna ustawa?

Tomasz S.:
Chodzi o oświadczenie składane w redakcji czasopisma, do którego przesyłany jest artykuł.

Nie wszystkie czasopisma tego wymagają.

Jeżeli nawet wszystkie by wymagały, to niewiele to zmienia, bo takie rzeczy (dopisywanie/skreślanie autorów) robione są za wymuszoną zgodą (mobbing, obietnice typu "teraz dopiszemy mojego protegowanego, a potem on dopisze ciebie" albo "teraz cię skreślimy i dopiszemy mojego protegowanego, bo trzeba mu nabić licznik, ale potem ci się odwdzięczymy").
Poza tym sugeruję zapoznanie się z terminem "mobbing".

:P Pod koniec prac nad doktoratem powiedziałem (dosłownie) promotorowi, że ja jestem głównym wykonawcą, a zatem będę pierwszym autorem, tak jak przyjęte jest w naszej dziedzinie. Dodałem też, że innych współautorów więcej nie będzie (na początku człowiek był głupi i się zgodził). I bardzo dobrze się dogadaliśmy, bo mamy takie same poglądy, ale tylko jeden z nas uległ panującym układom.

Gratuluję odwagi i szefa.
Zatem - odrobinę odwagi, mobbing dotyka tylko frajerów :P.

To, że panu się udało, nie oznacza, że wszystkim się udaje. Bez podawania szczegółów - znam sytuację, gdy pewna osoba "postawiła się" swojemu przełożonemu w dokładnie takiej samej sprawie. Po wielkich fochach, dąsach, unoszeniu się dumą i honorem, "prośbach i groźbach" etc. szef się ugiął, ale przez następne kilka lat skutecznie zaczął się mścić.
- protegowany dostaje nieograniczony dostęp do wyposażenia i finansowania
Cóż z tego, skoro zawali badania.

Skąd to przekonanie?

Ok, może ,,zawali'' to zbyt duże słowo. Chodzi mi o to, że przy takim podejściu nie ma zaangażowania w badania, nie ma z nich radości, zaspokajania ciekawości, czyli tego wszystkiego co prowadzi do dobrych wyników. Oczywiście grant bez problemu się rozliczy :P.

No cóż, gdyby nepotyzm i kumoterstwo promowały najlepszych i najbardziej zaangażowanych, to nie było by dyskusji nad ich likwidacją, ale metodami promowania. :)

konto usunięte

Temat: nepotyzm na uczelniach - czy potrzebna ustawa?

Krzysztof B.:
Jeżeli nawet wszystkie by wymagały, to niewiele to zmienia, bo takie rzeczy (dopisywanie/skreślanie autorów) robione są za wymuszoną zgodą
Cóż, można zgodzić się, a później poprosić znajomego i znanego naukowca, by zadał merytoryczne pytanie ,,dopisanemu''. Ten powinien odpowiedzieć, zwłaszcza gdy jest pierwszym autorem. Oczywiście zwróci się o pomoc do nas - ale wtedy zgodnie z kolejnością autorów twierdzimy np. że my tylko rysunki, albo w ogóle nie wiemy o co biega... A dopisany się kompromituje :P.

A całkiem poważnie - w takiej sytuacji ja bym zrezygnował z pracy. Poszukać lepszej jednostki naukowej (są takie), poza tym dużo zdrowsze zasady są w komercyjnych firmach, choć ich pracownicy tak narzekają na układy (nie widzieli jak działają uczelnie).
Michał C.

Michał C. ...umiarkowanie w
dążeniu do prawdy
nie jest cnotą...

Temat: nepotyzm na uczelniach - czy potrzebna ustawa?

Zgadzam się, że trzeba być niestety ale frajerem, żeby dać się wygryźć z publikacji albo dopisać kogoś kto nic nie zrobił.
Sławomir Żółkiewski

Sławomir Żółkiewski Naukowiec, inżynier,
akademik,
Politechnika Śląska

Temat: nepotyzm na uczelniach - czy potrzebna ustawa?

Michał C.:
Zgadzam się, że trzeba być niestety ale frajerem, żeby dać się wygryźć z publikacji albo dopisać kogoś kto nic nie zrobił.

Czasami też "trzeba być niestety frajerem", żeby kogoś nie dopisać. Myślę, że kalkulowanie to nie tylko domena nauki. Istnieją na przykład czasopisma (całkiem renomowane), gdzie niestety wstępnym warunkiem publikowania jest posiadanie tytułu profesora, jeśli ktoś nie ma takiego tytułu to praktycznie droga jest dla niego zamknięta.
Sławomir Żółkiewski

Sławomir Żółkiewski Naukowiec, inżynier,
akademik,
Politechnika Śląska

Temat: nepotyzm na uczelniach - czy potrzebna ustawa?

Pytanie, kiedy tzw. dopisanie jest etyczne a kiedy nie. Na ile musi być zaangażowana osoba dopisana do publikacji w jej przygotowanie?

konto usunięte

Temat: nepotyzm na uczelniach - czy potrzebna ustawa?

Bardzo dobre pytanie. Myślę, że może się często pojawiać, gdy np. adiunkt publikuje na podstawie badania do pracy magisterskiej swojego studenta. Jakie są wówczas najczęstsze sposoby postępowania? Czy na decyzję może mieć wpływ np. to, że adiunkt zaproponował temat badawczy?

konto usunięte

Temat: nepotyzm na uczelniach - czy potrzebna ustawa?

Warunek konieczny: współautor musi wiedzieć o istnieniu pracy i fakcie swojego współautorstwa :P. W praktyce nie zawsze spełniony.

konto usunięte

Temat: nepotyzm na uczelniach - czy potrzebna ustawa?

Natalia Osica:
Myślę, że może się często pojawiać, gdy np. adiunkt publikuje na podstawie badania do pracy magisterskiej swojego studenta.
Nie widzę tu problemu. Jeśli promotor organizuje pracę, pomaga, doradza, to wówczas oczywiście powinien być współautorem.

Samo zaproponowanie tematu to za mało na współautorstwo. Podobnie jak załatwienie finansowania (np. jeśli kierownik projektu nie włącza się wcale w badania, to tylko dziękuje mu się w tekście pracy).
Sławomir Żółkiewski

Sławomir Żółkiewski Naukowiec, inżynier,
akademik,
Politechnika Śląska

Temat: nepotyzm na uczelniach - czy potrzebna ustawa?

Tomasz S.:
Natalia Osica:
Myślę, że może się często pojawiać, gdy np. adiunkt publikuje na podstawie badania do pracy magisterskiej swojego studenta.
Nie widzę tu problemu. Jeśli promotor organizuje pracę, pomaga, doradza, to wówczas oczywiście powinien być współautorem.

Samo zaproponowanie tematu to za mało na współautorstwo. Podobnie jak załatwienie finansowania (np. jeśli kierownik projektu nie włącza się wcale w badania, to tylko dziękuje mu się w tekście pracy).

To w ogóle nie widzę powodu, żeby wydawać jakiekolwiek tematy i prowadzić, promować prace, zwłaszcza, że jest działanie praktycznie w czynie społecznym - czytaj za darmo

konto usunięte

Temat: nepotyzm na uczelniach - czy potrzebna ustawa?

Sławomir Żółkiewski:
To w ogóle nie widzę powodu, żeby wydawać jakiekolwiek tematy i prowadzić, promować prace, zwłaszcza, że jest działanie praktycznie w czynie społecznym - czytaj za darmo
Oj, korzyści dla pracownika naukowego jest trochę...
* Regularne i przyzwoite miesięce wynagrodzenie (adiunkt 3-3.5k zł na rękę) - raczej nie jest ono wyłącznie za 7-8 godzin dydaktyki tygodniowo?
* Wypromowany magister/doktor - budowanie sobie renomy oraz wymóg do szczebelka naukowego ponad dr/dr hab.

Do tego zysk ma jednostka - promocja, poza tym publikacje studentów i doktorantów chyba wchodzą do oceny parametrycznej, skoro na daną jednostkę wskazuje afiliacja?

Jeśli pracownik ma wielu uczniów, to raczej powinien oczekiwać wyższego niż inni wynagrodzenia od jednostki, a nie w ramach rekompenstaty rościć sobie prawa do współautorstwa publikacji swoich uczniów.

Oczywiśćie piszę jak wg mnie powinno być, nieźle znam te feudalne struktury i wiem, że są betonowe.Tomasz S. edytował(a) ten post dnia 14.08.12 o godzinie 22:10



Wyślij zaproszenie do