Temat: MAK - Metropolia Akademicka Kielce
Nie. Gdybym wiedział lepiej nie pisałbym tutaj.
Gdybym był pyszny napisałbym: wiem, że nic nie wiem.
Ale ja zniżam się do prośby, błagania nawet:
Polskie szkolnictwo wyższe stoi u progu największych zmian od kilkudziesięciu lat. Żaden z ośrodków w Polsce nie stworzył jeszcze narzędzi i rozwiązań pozwalających zmierzyć się z tymi problemami. (przynajmniej nie słyszałem o takowych)
Ja w swej śmieszności podjąłem się stworzenia takiego syntetycznego opracowania.
Może jest fatalne, może jest beznadziejne, może rzeczywiście tak złe jak Pan pisze.
Być może...
Ale póki co - nie ma innego. Więc skoro nie ma, to może zamiast tylko i wyłącznie krytykować, zacząć krytykować konstruktywnie proponując własne rozwiązania w miejsce tych, które uznaje się za niedobre?
Ja wiem, że może to nie miejsce na takie wyznania, ale...
23 grudnia 2011 roku urodził mi się syn. Pierworodny. Mam obecnie 35 lat. Poza krajem, w Niemczech, Anglii, Irlandii spędziłem niemal 1/3 z nich. Nie tylko dlatego że chciałem, ale przede wszystkim dlatego, że moja ojczyzna postawiła mnie przed wyborem - albo praca w której na własny dom będę pracował do śmierci albo firma, którą byle urzędnik może zniszczyć w kilka miesięcy. Więc wyjechałem.
Ale wróciłem. Bo cały czas, gdzieś z tyłu głowy miałem słowa mojego dziadka, że Polska to wielka rzecz. Wróciłem, bo chciałem udowodnić, że ci co wyjechali to nie są zdrajcy i nieudacznicy.
I mam odwagę coś robić. Robić coś realnego, namacalnego, konkretnego. A nie tylko narzekać i krytykować. Bo to mógłbym robić pewnie lepiej nawet niż Pan. Bo wiem jak wygląda normalność do której jeszcze naszemu krajowi bardzo daleko. Ale robię coś, bo chcę, żeby mój syn nie musiał wyjeżdżać, ale robił to dlatego, że chce i ma takie możliwości.
Może się ośmieszam tym wpisem. Może jestem infantylny i naiwny.
Ale...taki po prostu jestem.
Bo uważam, że kluczem do rozwoju Polski są dobre uczelnie. Nie uczelnie liczące na dotacje oparte na ilości studentów, ale ich jakości. Bo uważam, że uczelnie powinny pełnić dwie funkcje: przygotowywać do wykonywania pracy lub pomagać w rozwijaniu pasji.
Tego jednak nie da się osiągnąć bez zmian.
Ja nie twierdzę, że zjadłem wszystkie rozumy. Ba, być może nawet gros zaproponowanych przeze mnie działań się nie nadaje. Ale jeśli tak jest - to proszę o krytykę merytoryczną. Nie, że nie bo nie, ale nie ponieważ, a także - co w zamian.
Bo nie uznaję czegoś takiego jak to, co Pan napisał, szczególnie w sytuacji, gdy póki co to co wdrażam się sprawdza.
Pisze Pan, że to wypociny. Ale jednak w oparciu o nie udało się pozyskać największą w historii polskich funduszy unijnych liczbę firm chętnych do współpracy z uczelniami. I to w tych właśnie zironizowanych przez Pana Kielcach.
(swoją drogą, proszę mi wierzyć, sam się dziwię :) Ale to pokazuje skalę problemu - jeśli to 200-tysięczny ośrodek jest w tym liderem, to jak słabe działania podejmują te większe?)
Jeśli więc udałoby się owe wypociny poprawić może udałoby się dokonać czegoś jeszcze większego? Czegoś, co dawałoby szansę realnie zmienić nasz kraj?
Kraj Pana, mój, mojego syna.
Pomoże Pan czy ograniczy się do cynicznego i tradycyjnie polskiego podejścia: wszystko jest złe i wszystko trzeba obrzucić błotem dla samego obrzucenia?
Arkadiusz Jerzy Stawicki edytował(a) ten post dnia 03.04.12 o godzinie 00:58