Temat: ARCHIWUM
Sławomir Żółkiewski:
Jerzy B.:
Sławomir Żółkiewski:
Odsyłacz
Ja czekam, aż MNiSW powie:
1. O ilu profesorów więcej co roku mamy i to na wyższym poziomie.
2. O ile więcej mamy publikacji przynoszących GOSPODARCE POLSKI zysk, a nie pisanych po anglielsku, bo sponsorujemy światową naukę.
3. O ile procent lepiej wykształceni są absolwenci.
UPS! nie przeczytam - bo w reformie zapomnieli zapisać te "wskaźniki". Oni nie wiedzą co ma być efektem reformy. Im się wydaje, że papierki...
To raczej trudno mierzalne kryteria. Jeśli chodzi o liczbę nowych profesorów to nie ma żadnego kłopotu, ale jeśli wziąć już ich jakość to pewnie podjęto by próbę oceny używając h-index lub liczby patentów czy wdrożeń. Ale czy jest to miarodajne? Może w pewnym zakresie tak, choć jak łatwo zaobserwować istnieje wiele nieprawidłowości w tym systemie, umożliwiających podwyższenie sobie takiej oceny.
Przecież ta reforma do diabła nie miała na celu wyprodukowaniu 90 rozporządzeń!!! To nieistotna makulatura pokazująca jedynie ręczne sterowanie i chorobliwe przeregulowanie systemu. To nie jest żadne osiągnięcie a jedynie podstawa pobierania pensji przez urzędasów. Jak można taką brednię podawać, jako osiągnięcie? Jak można podawać statystyki tworzenia sylabusów KRK (obecnie cały kraj zamiast pisać publikacje i uczyć studentów pisze brednię dydaktyczną, która w sytuacji, gdy brak pieniędzy na dydaktykę jest wyłącznie czystym papierem toaletowym, żeby urzędasy Kudryckiej mogli się nim podcierać i żeby stworzyć kolejne etaty dla WAŻNYCH POLSKICH KOMISJI AKREDYTACYJNYCH...
Ta reforma miałaby sens wyłącznie, gdyby zakładała jakieś MIERZALNE efekty w zakresie rozwoju czy wzrostu w polskiej nauce... a jest totalny burdel.
Z kolei przekładanie konkretnych publikacji na zyski w gospodarce w ogóle wydaje mi się nierealne, prędzej już patentów, gdzie łatwiej określić ile konkretnie się zarobiło na danym pomyśle. Choć mam wrażenie, że Kolega ma na myśli również zyski pozafinansowe.
Obecnie jedyna mierzalna wartośc to to, że ta sama publikacja opublikowana w języku angielskim jest MĄDRZEJSZA (czyli więcej punktowana) niż ta sama po POLSKU. Jest to dziecinne i głupie nie do opisania. Zakłada, że mamy produkować "na rynek międzynarodowy", a jak nas zaczną cytować na świecie, to będzie to cenniejsze niż jak nie będą nas cytować. Na jakiej podstawie?
Żaden urzędas z MNiSW nie pofatygował się intelektualnie, by zrozumiec, że część obszarów nauki nie jest interesująca do robienia "globalnych odkryć" czy "raportów przekrojowych na najbardziej ogólnych wskaźnikach uniwersalnych"... no to MNiSW w ramach łatania idiotycznej pseudoreformy tworzy kolejne żebracze pseudokonkursy i pseudofundusze typu "niech coś zostanie z nauk humanistycznych", które są niczym innym jak przeciąganiem krótkiej kołderki z gołych pleców na goły tyłek...
A ocena jakości wykształcenia to już chyba tylko po certyfikowanych egzaminach kwalifikacyjnych, ewentualnie po popularności absolwentów u przyszłych pracodawców
Albo tak, albo tak. W praktyce NIJAK. W reformie są bzdury o KRK i standary ECTS. Jakby je przeliczył ktoś myślący w MNiSW, to wyszłoby, że student dziennie powinien się uczyć po 10 godzin 7 dni w tygodniu... takie brednie produkują i każą wpisywać naukowcom Kudrycka i jej wasale.
W oświacie powszechnie krytykuje się manię testową i patologię pseudoawansów nauczycieli opartych o produkcję papieru... a w MNiSW wprowadza się zachodnie wynalazki bez żadnego zastanowienia i zachowując dotychczasową patologiczną strukturę z habilitacjami i belwederskimi profesurami... Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek...
Ta pseudoreforma i to co jest monitoringiem to po prostu kpina z inteligencji, kpina z metodologii, kpina z nauki i dydaktyki. To przykład pomieszania interesów różnych grup, inteligencji typu "coś trzeba wstawić do prezentacji PowerPointa" i po nas tylko potop... ach... i cieszcie się, że coś robimy, bo poprzednicy nic nie robili... a co wyjdzie, to się zobaczy, bo nikt tego nie wie!
Jakim durniem trzeba być, by rozdawać punkty za publikacje, uznać, że ileś punktów będzie świadczyło o byciu tymczasowym "samodzielnym" habilitantem... a jednocześnie nawet nie umieć powiedzieć ile to ma być punktów, dlaczego w jednych branżach jest więcej możliwości ich zdobycia w innych ich nie ma... a ogólnie i tak nie mają znaczenia punkty, bo jest widzimisie...
Ilu ludzi po raz kolejny skrzywdzi ta reforma? Ile miliardów złotych po raz kolejny pseudoreformatorzy zmarnują wywalając na zbitą mordę ludzi, w których w siermiężnej polskiej nauce inwestowało grosze, ale per saldo poważne środki państwo?
Czy może Pani Minister nie powinna stanąć przed Trybunałem Stanu za tą pseudoreformę i zmarnowane inwestycje w ludzi zastępowane jej fantazjami i ustępstwami wobec emerytów-profesorów i ludzi, którzy żyją w nierealnym świecie?
Ta reforma skutecznie wywali kolejne pokolenie ludzi polskiej nauki na bruk. Już jeden pseudoreformator pozbył się tysięcy asystentów. Ta reforma pozbędzie się adiunktów i zamknie wydziały, które tworzono czasem od zera przez 60 lat...
... będzie się o tej głupocie wspominać tak, jak o wprowadzeniu gimnazjów...
... o pseudoreformatorach, którzy w DUPIE mieli zrozumienie, dlaczego wcześniejsze pokolenia organizowały coś w ten a nie innych sposób, którym się coś wydaje, bo liznęli innej rzeczywistości i się nią podniecili, tylko nie rozumieją za grosz miernych realiów.
NEVER MIND. I tak nikt, kto ma cokolwiek do powiedzenia tego nie przeczyta... więc piszę to tylko po to, żeby za 10 lat mieć wątpliwą satysfakcję... i żeby nie było, że wszyscy wierzyli w tę brednię.
Mam poczucie anomii społecznej - próbuje studentom tłumaczyć pewne rzeczy, tłumaczyć jak metodycznie i poprawnie konstruować strategię rozwoju i wzrostu... i czytam wymysłu rzekomo oświeconego Ministerstwa Nauki, które są kompletnym zaprzeczenie wiedzy i świadczą albo o głupocie albo niekompetencji albo grze intersów...
Ta wypowiedź została przeniesiona dnia 02.08.2012 o godzinie 18:49 z tematu "Stan wdrażania reform wg MNiSW"