Temat: ARCHIWUM
Michał C.:
Jerzy B.:
Michał C.:
Rozni sie nazewnictwem...
Możesz powiedzieć, w jaki sposób przeprowadza się ankietę z rośliną i uwzględnia się jej opinie? W jaki sposób zweryfikować preferencje wyborcze chomików w odniesieniu do aktualnych partii?
Biologia zajmuje sie nie tylko roslinami ale tez ludzmi i tez przeprowadza sie ankiety (BTW socjolog to tez biolog, konkretnie zajmujacy sie ekologia ludzi). A ankiete z roslina przeprowadze w bardzo "prosty" sposob. Po prostu umieszcze ja w roznych warunkach i sprawdze jak reaguje - poprzez poziom hormonow stresowych, wzrost, objawy niedoboru mikro i makroelementow, etc. porownam z jej genomem i bede mial bardzo ladnie wyrazona opinie - czyli typowa analiza ilosciowa.
Nie wiedzialem, ze az tak trudno to sobie wyobrazic...
Spróbuj małe dziecko w ramach eksperymetów zanurzać w różnych roztworach i badać, co się z nim stanie po 24h. Spróbuj przeprowadzić sekcję organizmu człowieka w ramach "badań biologicznych". Spróbuj w socjologii przeprowadzić badania zniszczeniowe... na organizmach ludzi.
Nie rozróżnisz czym różnią się poglądy człowieka na abstrakcyjne pojęcia od umieszczania zwierzęcia/rośliny w warunkach laboratoryjnych i wyciągania wniosków na podstawie tak skonstruowanego eksperymentu? To są różne METODYKI!
Socjologia jest nauką społeczną a nie biologiczną. Niestety właśnie takie zaszufladkowanie umysłowe niektórych naukowców powoduje, że nie mają pojęcia o odrębności nauk starają się stosować dokładnie te same metody oceny ich publikacji...
Biologom często się wydaje np., że ich badania są drogie, bo wymagają drogich urządzeń i odczynników albo hodowli. Nie mają pojęcia, że uzyskanie wywiadu z respondentem też kosztuje - bo koszt czasu lub chęci odpowiedzi respondenta kosztuje. Roślina nie ma ankietera w głębokim poważaniu. Każda wychodowana roślina da się zbadać. Spróbuj zmusić do badania człowieka, który nie chce odpowiadać...
Jesli badasz problemy mniejszosci etnicznych to wiedza na...
Co mam z czym porównać? Jak ma się niewolnictwo albo problem afroamerykanów do kilkuset jeśli nie tysięcy kultur, jakie funkcjonują na świecie? Jak się chce szukać analogii, to gleba jest matką.
A ja wiem co chcesz porownywac - twoja broszka. Jak astrobiolodzy szukaja potencjalnie zamieszkalej badz nadajacej sie do zycia planety to tez porownuja warunki na niej panujace z warunkami na jedynej znanej nam zamieszkalej planecie mimo ze kazda planeta ma wlasne problemy, historie i byla ksztaltowane przez rozne zestawy czynnikow. Baaa nawet zycie ktore sie rozwinie na innej planecie bedzie prawie na pewno rozne od tego na ziemi. Ale czy na prawde musimy sie cofac az do podstaw analizy porownawczej???
Co innego minimum do egzystencji ludzkiego organizmu, której jest konieczne, by istniał a co innego warunki społeczne, psychologiczne itd. Bez tlenu, temperatury, wody, żywności człowiek nie przetrwa. Co innego jeśli będzie żyć wśród murzynów, rasy żółtej czy czerwonej, czy będzie mieć takie czy inne problemy i jak je będzie rozwiązywać. Mylisz pryncypia. Co innego podstawa biologiczna przetrwania a co innego problemy społeczne i ich sposoby rozwiązywania, których są dziesiątki. Dla tych drugich nie ma poziomu wyjściowego do porównań. To nie biologia...
>Publikowanie po angielsku to nie jest cholerna moda...
Komu ułatwiasz życie? Tak konkretnie?
Oczywiście, że nie trzeba znać języka, by publikować. Zapewne amerykanie są zachwyceni, że cały świat umożliwia im czytanie w jedynym języku, jaki znają ;-)
Wszystkim, ktorych interesuje cos wiecej niz czubek wlasnego nosa i ktorzy szanuja swoj czas aby sie nie uczyc polskiego, rumunskiego, wegierskiego i suahili.
Już widzę, jak naukowiec z Anglii, których chce poznać literaturę polską uczy się jej z tłumaczeń. Już widzę, jak biolog, który chce badać ekologię Amazonki poprzestaje na czytaniu czegoś, co wyprodukowali Amerykanie na ten temat. Naiwne...
W biologii wiekszosc artykulow dotyczaca ...
Bo jest to dziedzina, w której cokolwiek się zbada... jest w zasadzie nowe. A postęp techniki w tej dziedzinie pozwala dużo jeszcze badać. Z perspektywy kilku dekad, okaże się, że tysiące publikacji będą stanowić 2 rozdziały w podręczniku historii tej dziedziny. Strzelam, że aktualnie stosowana metoda badania DNA, cytowana ze 100 tys. razy będzie mniej więcej tyle warta co jedno zdanie z nazwiskiem twórcy w podręczniku.
No i?
Spróbuj zrozumieć...
W sensie ekonomicznym patrząc mamy do czynienia ze zwykłym sponsoringiem instutucjonalnym i finansowym rozwoju jednej z młodych dziedzin nauki... czy to źle? Nie. Ale czy to znaczy, że nie finansujemy całego osiągniętego dorobku innych dziedzin i pozwalamy na ich uwstecznienie bo mamy obecnie modniejszy i dynamicznie się rozwiający. Może.
To niech inne dziedziny sie wykarza. Albo poszukaja sponsora. Aaaa zapomnialem najpierw trzeba znac angielski zeby znalezc kogos kto chce wylozyc kase na twoje badania bo ta osobe/organizacje interesuje to co robisz i gdzies maja ze Ty wolisz po polsku... I tak tez znam socjologa, ktory znalazl prywatna firme chcaca zasponsorowac badania. I wiesz co? Nasi przezajebisci socjologowie tej osoby nie przyjeli na studia doktoranckie... A potem placz jak mamy robic badania...
Znasz takiego noblistę - Einsteina. Zainteresuj się, ile razy podchodził do doktoratu. I z czego dostał Nobla a co mu odrzucono jako pracę doktorską...
Zastanów się, dlaczego niektórzy nobliści dostawali nagrody w wieku 80-90 lat za odkrycia sprzed 50-60 lat, które dopiero po czasie zostały zastosowane. Szczególnie w matematyce tak bywało. W ekonomii, np. w teorii gier.
Patrz punkt pierwszy: liczymy sie na dzien dzisiejszy jako eksperci w astronomii, paleontologii (chociaz juz coraz mniej) i w niektorych pominiejszych dziedzinach.
Jaka jest przydatność paleontologii dla przeciętnego Polaka? Pokuszę się o stwierdzenie, że ma dokładnie zerową wartość, nawet potencjalnie ta wiedza nie będzie przydatna w perspektywie kilku tysięcy pokoleń - o ile przeżyjemy. Więc finansowanie tych badań z punktu widzenia pragmatyzmu, a w dodatku publikowanie po angielsku, żeby Ci co ich nie finansują mieli gotową wiedzę do ewentualnego wykorzystania (jakiego?) jest marnotrawieniem pieniędzy podatnika.
Tylko w ten sposób myśląc trzeba dojść do wniosku, że nic co nie przekłada się na kasę (dziś, albo w perspektywie 10, 40, 100 lat) jest nic nie warte. Rzecz w tym, że nie ma mądrego, który wiedziałby, co w nauce będzie cokolwiek warte za te kilkadziesiąt lat. Ale o tym się nie mówi, bo naukowcy wolą udawać wiedzących a nie niewiedzących.
I ekstremalnie trudne: na które należy wydawać w Polsce pieniądze, żeby podatnikom żyło się lepiej? Wariant pytania: w perspektywie roku? dekady? pokolenia? wieku?
rok i dekada mnie nie interesuja. Poza tym pytanie nie powinno brzmiec na co wydac pieniadze ale jak ulatwic zycie (a jak wiadomo nalepszym sposobem jest aboslutna deregulacja). O pieniadze powinno sie starac wszedzie nie tylko z kasy podatnikow. I pozwolic upasc bankrutom. Tak jak to zawsze sie dzialo i sie krecilo lepiej niz obecnie.
Piszesz takie rzeczy, a jednocześnie korzystasz pełną piersią z tego, że za Ciebie inni planują, myślą i regulują.
Gdyby liczyła się tylko "anarchia" i "deregulacja", to jedyne o czym by myślano, to jak skonsumować tu i teraz i najwięcej... wiara w to, że bez planowania, strategii i koncepcji świat będzie się kręcił lepiej jest dana tylko tym, którzy dzięki planowaniu wyszli z jaskiń, ale nie zauważyli, co dostali :-) Jako biolog powinienieś wiedzieć po co są gatunki, plemiona i czym się różni samotny drapieżnik od stada...
Jerzy B. edytował(a) ten post dnia 23.08.11 o godzinie 11:07
Ta wypowiedź została przeniesiona dnia 30.01.2015 o godzinie 00:55 z tematu "Nowy system oceny czasopism naukowych "