Temat: ARCHIWUM
Jerzy Bielec:
Całość reformy, to kolejne przelewanie z pustego w próżne. Żadne faktyczne problemy (sprowadzające się do braku pieniędzy i faktu, że 50% profesury jest w wieku emerytalnym) nie zostaną w najmniejszym stopniu tą reformą rozwiązane. Nie zmieni ona kompletnie nic poza regułami gry na zaciasnym podwórku-studni. I nie ma się co oszukiwać. Pieniądze będą nadal dostawać Ci co dostawali, habilitacje uzyskiwać Ci co powinni uzyskać a mizeria całości będzie się ciągnąć dalej. Nawet jedyny prawdziwy, ostatni raport o polskiej nauce nic nie zmienia, bo w reformie nie ma nawet pół zdania konstruktywnych rozwiązań zasygnalizowanych tam problemów.
Wielką kpiną są kierunki zamawiane i kształcenie dziesiątek studentów dla nieistniejących w Polsce sektorów.
Struktura szkolnictwa polskiego oraz kryteria oceny publikacji są zbiorem fantazji urzędniczych przyjętych ustawami a nie mających często za grosz sensu nie mówiąc, że stworzonych bez jakichkolwiek podstaw metodologicznych, chyba, że za takie uznać własne przekonania kilkunastu osób...
Fikcję polskiej nauki pogłębia fakt zatrudniania się przez profesurę na kilku, a nawet 17 etatach. Brania często potężnych pensji i blokowania przez 4 lata wszelkich możliwości zmiany tego stanu.
Nie oszukujmy się - ta reforma to ledwie wydmuszka z szumnych zapowiedzi i przymilania się do grupy młodych doktorów, którzy mają obecnie osiągnąć to co ówczesna profesura 2-3 razy szybciej, bez zmiłuj się... PO i jej reformy to w sumie żadne reformy. No może odrobinę nepotyzm w rozdawaniu grantów chwilowo osłabnie...
Witam serdecznie,
na pewno nie zaliczam się do wielbicieli PO (zresztą żadnej polskiej partii), ale powiem tak:
- przez 20 lat żaden z polskich rządów nawet się nie zająknął o próbie chociażby reformy.
Ten jednak coś zrobił.
I teraz owszem, super jest krytykowac, tylko pytam się, gdzie byli pan i panu podobni, kiedy do kadry naukowej w całej Polsce rozsyłano zapytania o pomysły dotyczące zmian.
Odpowiedzi udzieliło kilka dosłownie procent...
Owszem, jest dużo, cholernie dużo rzeczy nie poprawionych - chocby owe nieszczesne limity kadrowe, bardzo słabe powiązanie oceny uczelni z tym, jak sobie radzą absolwenci na rynku pracy, niski nacisk na wiedzę praktyczną, naukę języków i pracę w zespole...Długo by wymieniac...
Ale...coś jednak zrobiono...
Chce pan znac moją opinię?
Na bezpłatne studia powinno iśc co najwyzej 10% najlepszych uczniów.
Reszta - jesli chce się uczyc, powinna płacic.
Inaczej nigdy w polskiej nauce nie będzie takich pieniędzy, żeby dorównac Zachodowi.
Zniesione powinny byc limity kadrowe.
Na uczelniach powinno się wprowadzic bezwzględny zakaz pracy na więcej niż 2 uczelniach.
(wyjatki tylko dla 5% najlepszych naukowców - praca na max. 3 uczelniach)
30% zajęc powinno byc prowadzonych przez praktyków zawodu (osoby, które w ciągu ostatnich 5 lat co najmniej 3 lata pracowały z zawodzie, w którym mogą pracowac studenci danego kierunku)
Praktyki mają byc rzeczywistymi praktykami, a nie przynoszeniem podpisanego papierka opiekunom praktyk. Trwac co najmniej 1 semestr po wyborze specjalizacji / specjalnosci.
Każdy (!), kto chciałby pracowac na uczelni powinien znac język angielski na poziomie co najmniej advance.
Jak można w ogóle myślec o rozwoju zawodowym bez znajomosci tego języka?
(a nie zna go na tym poziomie 90% kadry)
Kadra powinna byc oceniana co semestr przez studentów. 2 kolejne oceny negatywne powodowałyby rozwiązanie umowy.
Każda praca dyplomowa powinna byc oceniania programem antyplagiatowym, a po wykryciu plagiatu student wyrzucany z uczelni, (z zakazem studiowania przez 5 lat)
Zdawanie egzaminów powinno byc nagrywane przez kamery, (także egzamin ustny) a student przyłapany na sciąganiu wyrzucany z uczelni i dostający 5 zakaz studiowania w Polsce.
Zróbmy to - a na uczelniach w Polsce nawet bez pieniędzy z budzetu od razu się poprawi.
Zresztą, pisze pan o braku pieniędzy.
A kto broni polskim naukowcom startowac o granty unijne, brac udział w miedzynarodowych programach badawczych, pisac projekty unijne?
Tam są pieniądze i to olbrzymie kwoty.
Nie umiemy, nie potrafimy, nie chce nam się, nie znamy języka na tyle dobrze?
Więc może najpierw uderzmy się we własne piersi, a potem oczekujmy, że państwo da...
Panstwo czyli rząd mamy tak durne jak studenci, którzy konczą uczelnie marketingowo-humanistyczne i ucząca ich kolejowa kadra...
Ono nie wpadnie na to, że lepiej dac na naukę niż dopłacac do kopalni...
Pozdrawiam serdecznie
Ta wypowiedź została przeniesiona dnia 02.08.2012 o godzinie 19:06 z tematu "Reforma nauki wejdzie w życie w październiku 2010r."