konto usunięte

Temat: Nasi znajomi - Nasi studenci

Witajcie,
Interesuje mnie wasz pogląd na temat sytuacji, w której przychodzicie na pierwsze w roku np. ćwiczenia (jako prowadzący), a tu po drugiej stronie w ławce siedzą wasze koleżanki lub koledzy (ze studiów, z wakacji, z imprezy).
Znaleźliście się w takiej sytuacji? i co?
Pozdrawiam
Katarzyna

konto usunięte

Temat: Nasi znajomi - Nasi studenci

Mnie się zdarzyło parę razy na podyplomówkach, raz moja koleżanka "od wódki" była moją studentką, a swoją własną nauczycielkę, jako studentke, miałam na uniwersytecie III wieku :)

Nie mam złych doświadczeń. Ze studentami zawsze jestem na "Ty" (o ile przechodzi im przez usta:)). To jednak dorośli ludzie i jakoś wszyscy potrafiliśmy się porozumieć - nawet bez szczególnego omawiania tematu.Jesli masz jakieś wątpliwości, czy obawy, to pogadaj z nimi łagodnie, że tu jestes w roli i ta rola zobowiązuje. Jeśli Twoi są tacy, jak moi to bez problemu zrozumieją:)

konto usunięte

Temat: Nasi znajomi - Nasi studenci

Ja już uczę 2 rok, więc tego typu doświadczenia mi się zdarzyły...
Faktycznie wystarczy pogadać. Jeden mnie zapytał - jak ma się do mnie na uczelni zwracać. Odpowiedziałam, że na uczelni "Pani", a poza uczelnią w końcu się znamy, więc Kaśka (tak jak dotychczas;).
Jest to dziwna sytuacja, kiedy masz kolegów/koleżanki - studentów. Jednak, masz rację, to są dorośli ludzie i wiedzą jak się zachować.
Chociaż czasami przychodzi mi do głowy myśl - dasz palec, wezmą całą rękę...

A jak z przechodzeniem ze studentami na TY??? (poza uczelnią) czyli odwrotna sytuacja: nasz student-nasz kolega???
Pozdrawiam

konto usunięte

Temat: Nasi znajomi - Nasi studenci

Katarzyna Romanowska:
>
A jak z przechodzeniem ze studentami na TY??? (poza uczelnią) czyli odwrotna sytuacja: nasz student-nasz kolega???
Pozdrawiam
Myślę, że w dużej mierze to kwestia temperamentu, postawy wobec świata i różnych przekonań. Mogę więc tylko za siebie mówić

Mnie byłoby trudno być na Pan-Pani...To nie dodaje mi boskości, mądrości czy wladzy. A wręcz przeciwnie, z mojego doświadczenia wynika, ze swobodniejsza forma pozwala na odwagę w myśleniu u dzieciaków i chęc do wyrażania własnych opinii. Nie zawsze zgodnych z tym co mówię, ale to oznacza, że potrafią krytycznie myśleć! Bronić swojego zdania! Mnie to cieszy bardzo... .Wiedzę zapomną, a te kompetencje przydadzą im się na zawsze już:))
A tym bardziej, że czasem tyle potrafią, wiedzą! Mają intuicję! 10 lat dydaktyki (szkolen, zajęc uczelnianych - zaczełam zaraz po studiach oba obszary) wszelakiej sprawiło, że jestem mądra również wiedzą ludzi, których spotkałam:)
Sam proces dydaktyczny postrzegam raczej, jako mentorsko-coachingowo-partnerski. Daleka jestem od autorytaryzmu, dogmatyzmu i ględzenia dla samego ględzenia.

Nie mam też poczucia, że bycie na "Ty" lub inne moje dziwactwa wpływają negatywnie na ich stosunek do mnie, czy "niedajboże" na ich oceny ( w sensie, ze ten styl pracy nie zmniejsza ich zaangażowania, rozkłady ocen, po analizach statystycznych, jak najbardziej są ok ). Rozdzielam też wymagania od relacji i komunikuję to na początku

A jeśli ich potem spotykam w knajpie - to naprawde jest fajnie. Dużo wspomnień dobrych w rozmowach się pojawia i nadal jestesmy na TY :)
A z jedną studentką, co lat miała 50, po latach realizowałyśmy nawet projekt wspólnie:) Student też człowiek, wykładowca też człowiek :)



Wyślij zaproszenie do