Witold F.

Witold F. Magazyn
"Kontrateksty",publi
systa,dziennikarz,cz
asem urzę...

Temat: Kto komu zagraża?

Odbyła się debata miedzynarodowych organizacji prawniczych, dotycząca zagrożeń dla polskiego wymiaru sprawiedliwości. Zdaniem uczestników zmiany idą w kierunku ograniczenia niezależności, niezawisłości sędziów, adwokatów, radców prawnych i prokuratorów.

Suchej nitki nie pozostawiono na projektach poszerzenia dostępu do pomocy prawnej poprzez wprowadzenie licencjatów. Ogólnie, zgoza.

Niewątpliwie, brak poczucia niezwisłości, podatność na naciski, to źródło zagrożenia. Ale czy totalne bezhołowie, jakie obserwujemy od lat w tzw. wymiarze sprawiedliwości zagrożeniem nie jest? Sędziowie od dawna sami sobie zapracowali na opinię o sobie, podobnie adwokaci, radcowie prawni i prokuratorzy.

To bezhołowie trwa i postępuje, jeśli nie wprost pod parasolem ochronnym kolegów po fachu, to w najlepszym razie przy odwróconym wzroku. Skandaliczne wyroki przechodzą bez echa i konsekwencji, choć niejeden pachnie, czy wręcz ocieka korupcją. I co? I nic.

Nawet, jeśli sprawa trafi do SN i wyrok zostaje uchylony, to wraca do sądu, rozpatruje wprawdzie inny skład, ale poprzedniemu nic się złego nie dzieje. Przeciwnie, dostaje kolejną sprawę, kolejną, setną i tysieczną i karuzela się kręci. Za pieniądze podatnika i z krzywdą dla konkretnego człowieka, nierzadko z jego tragedią.

A potem wychodzi taki gejzer intelektu, albo wręcz łajdak czy przestępca nawet, w todze sędziego czy prokuratora i wszczyna larum o zagrożeniach.

To przestępcy w togach sędziów, adwokatów, czy prokuratorów stanowią zagrożenie. Dla Państwa i dla całego systemu wartości, o których tak ochoczo rozprawiają ci sami, którzy je depczą.
Krzysztof W.

Krzysztof W. radca prawny/Partner
zarządzający
Kancelaria Lawards
Sule...

Temat: Kto komu zagraża?

Bardzo radykalne tezy, myślę, że nieco prowokacyjnie postawione.

Sędziowie, adwokaci, prokuratorzy i wszyscy inni w wymiarze sprawiedliwości są ludźmi, a ludzi cechuje różnorodność charakterów, postaw, czy wreszcie poziomu intelektualnego.

Póki co jestem jeszcze związany z sądem (jeszcze dwa tygodnie) i obserwuję różne zjawiska, ale korupcji (takiej zwyczajnej czyli z rączki do rączki) nie zauważyłem. Owszem widziałem bardziej przychylne patrzenie na sprawy, w których pełnomocnikiem była koleżanka sędzi (co jest oburzające samo w sobie), widzałem lenistwo i widziałem (niestety - nie pluje się do własnego ogródka, ale nie ma co ukrywać) zwykłą głupotę.

W sądzie już tak jest, że zazwyczaj ktoś wygrywa a ktoś przegrywa. Przegrany jest niezadowolony i próbuje przyczyny porażki znaleźć w innych okolicznościach, aniżeli w tej, że nie miał racji. Na fali jest korupcja, więc zazwyczaj twierdzi, że sędzia był skorumpowany.

Ja nie twierdzę, że nie ma korupcji w sądach, prokuraturach. Twierdzę jednak, że zjawisko to jest marginalne i nie wpływa znacząco na orzecznictwo jako takie.

Jednocześnie w pełni zgadzam się z tym, że w sądownictwie brakuje mechanizmów samooczyszczania się środkowiska. Wszyscy wiedzą, że ten i ten orzekają jak popadnie, że są głupi albo leniwi, ale jakoś brak woli, żeby to zmienić. Bo to kolega, bo fajny chłopak, bardzo miły i w ogóle. Takie osoby niestety są winne wizerunkowi sądów, po części (poza wypowiedziami polityków, które nawołują do braku poszanowani sądów i trybunałów) są także winne braku autorytetu sądów w społeczeństwie.

Uważam, że sędziowie powinni dorosnąć do samooczyszczenia i po prostu powywalać na zbity pysk głupków i leserów (mechanizmy są wystarczy zacząć je stosować). Jest wielu uczciwych, pracowitych i mądrych sędziów, są długie kolejki egzaminowanych aplikantów z piątkami i wyżej, którzy czekają na możliwość orzekania (siedzą w poczekalni jako asystenci sędziów odwalając za nich całą robotę - jak coś spieprzą to ich wina, jak zrobią dobrze to splendor sędziego).
Witold F.

Witold F. Magazyn
"Kontrateksty",publi
systa,dziennikarz,cz
asem urzę...

Temat: Kto komu zagraża?

I właśnie do tego zmierzałem. Do tych mechanizmów, których nie ma. Gdyby one funkcjonowały, nie byłoby takiego przyzwolenia, ba, wręcz piania z zachwytów nad wyczynami Pana Z, ministra zresztą. Środowiska wymienione przeze mnie same sobie zapracowały na wytworzenie takich właśnie opinii i takich - durnych ale chwytliwych posunięć.

A korupcja ma wiele obliczy. te przysłowiowe "kopertki" to tylko siermiężna wersja najbardziej popularnego pojęcia.

A co z ową głupotą, lenistwem czy wręcz wtórnym analfabetyzmem? Nie ma sprawy? Przecież za tym idzie dziesiątki i setki ludzkich tragedii. Dlaczego nie ma mechanizmu - działajacego mechanizmu - ponoszenia konsekwencji za ewidentne - nazwijmy to delikatnie nadzwyczaj - uchybienia?
Nie mówiąc już o znacznie cięższych przypadkach, jak choćby wyroki SN na inne wyroki, stwierdzające rażące naruszenia prawa? Przeciez w normalnym państwie, w normalnym systemie prawnym po takich wyrokach składy sędziowskie powinny bezwzględnie ponosić konsekwencje. Albo dyscyplinarne, albo - w zależności od motywów - karne. A już z całą pewnością służbowe.

Sędzia, który udowodnił, że nie ma pojęcia o sądzeniu dalej sądzi. To jest normalnie funkcjonujący system?Witold F. edytował(a) ten post dnia 12.09.07 o godzinie 11:01
Krzysztof W.

Krzysztof W. radca prawny/Partner
zarządzający
Kancelaria Lawards
Sule...

Temat: Kto komu zagraża?

Jest w USP mechanizm, tylko niestety rzadko stosowany. Przewinieniem dyscyplinarym jest rażąca obraza prawa. W takiej sytuacji można wszcząć przeciwko sędziemu postępowanie dyscyplinarne, które w skrajnych wypadkach może zakończyć się nawet złożeniem z urzędu.

W mojej apelacji był jeden przypadek (nagłośniony medialnie, więc mogę pisać) sędziego, który orzekał w sprawach karnych. Sędzia ów łapał uchył za uchyłem (SA uchylał orzeczenia po kolei). W końcu nie wytrzymali (ileż to lat musiało upłynąć) i zrobili mu dyscyplinarkę. Myślałem, że przeniosą go na inne miejsce służbowe (przynajmniej), że skończy w jakimś wydziale penitencjarnym. Niestety, burza w szklance wody, dostał jakieś upomnienie, czy nagnanę.

Inny przypadek (też sprawa medialna). Sędzia wydziału rodzinnego wydała wyrok zaprzeczający ojcostwo, pomimo upływu terminów do wystąpienia w ztakim powództwem - powinna oddalić. Kiedy się zorientowała, postanowiła podmienić wyroki. Problem w tym, że odpisy pierwotnego wyroku dostały strony. Kiedy jakaś sprawa trafiła do innego sądu, gdzie wpadkowo była poruszana kwestia ojcostwa (chyba przy rozwodzie) strony przedłożyły swoje odpisy orzeczeń, a sąd standardowo zażądał akt z sądu rejonowego. Okazało się, że odpisy nie odpowiadają treści wyroku w aktach.
Sędzia początkowo zwalała winę na sekretariat (o zgrozo!), ale w końcu udowodnili jej winę. SA jako sąd dyscyplinarny I instancji orzekł złożenie jej z urzędu. Niestety SN jako sąd II instancji zmienił wyrok i orzekł przeniesienie na inne miejsce służbowe (inny okręg, inna apelacja). Cała nadzieja była w prokuraturze, która niestety umorzyła śledztwo w oparciu o znikomą szkodliwość społeczną czynu.

I to dla mnie jest najbardziej oburzająca sprawa ze znanych mi postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów. Tajemnicą poliszynela jest, kto jest ojcem pani sędzi...

Z kolei w innej sprawie (nienagłośnionej) asesor został złożony z urzędu, bo w swojej sprawie złożył wniosek o zwolnienie go od kosztów sądowych i zataił w oświadczeniu, że posiada rachunek bankowy, na którym miał kilkanaście tysięcy.

O ile jednak sędzia fałszerka popełniła przestępstwo, o tyle asesor dopuścił się jak najbardziej czegoś karygodnego, jednakże nie wypełnia jego zachowanie znamion czynu zabronionego. Od po prostu w takiej sytuacji sąd cywilny cofa zwolnienie od kosztów i skazuje delikwenta na grzywnę do 1000 zł, nakazując oczywiście uiszczenie dotychczas poniesionych przez Skarb Państwa kosztów.

Gdzie ta sprawiedliwość? Postępowania dyscyplinarne są piętą achillesową wymiaru sprawiedliwości, a to dlatego, że czasem strzela się do wróbli z armat, a czasem brak odwagi, żeby użyć dostępnych instrumentów.Krzysztof W. edytował(a) ten post dnia 12.09.07 o godzinie 11:17
Witold F.

Witold F. Magazyn
"Kontrateksty",publi
systa,dziennikarz,cz
asem urzę...

Temat: Kto komu zagraża?

I właśnie o takich sytuacjach było w moim pisaniu na samym wstępie. To środowiska same sobie wyrabiają odpowiednią opinię i potem się dziwują, że je tak się ocenia, jak ocenia.

Z praktyki - tak, tak, z własnej - pośród reprezentantów wymiaru sprawiedliwości w liczbie nie mniejszej niż ze 20 sztuk, tylko raz mi sie zdarzyło spotkać z sędzią, który poważnie traktował prawo.
I mam tu na myśli równiez te sprawy, które wygrałem.

Następna dyskusja:

Po co komu Komisja Nadzoru ...




Wyślij zaproszenie do