Temat: Nauczyciele ktorych sie pamieta
Witam Was Śniadeczcycy!
Wracając do Pana Winiarskiego to prawdziwy dinozaur jeśli chodzi o edukowanie mojej rodziny :)
Wyobraźcie sobie, że uczył trzy pokolenia mojej rodzinki: kilkadziesiąt lat temu był wykładowca mojej babci, później uczył moją mamę w liceum, a kilka lat temu ja miałam przyjemność...
Inni nauczyciele... Ja relatywnie niedawno chodziłam do Śniadka, bo w 2004 zdawałam maturę. Bardzo miło wspominam p. Tomalę (fizyka), choć fizyki nigdy się nie nauczyłam, to lekcje z p. Waldemarem wspominam najmilej. Najbardziej utkwiły mi w pamięci chwile, kiedy w przedświąteczny czas śpiewaliśmy kolędy przy starym rozstrojonym pianinie w sali nr.1. Kocham wracać do tych wspomnień.
,,BIĆ WAS A KATOWAĆ TO MAŁO!" - niemal na każdych zajęciach słyszeliśmy te słowa na lekcjach polskiego u p. Kmiecickiej. Choć nigdy nie dostałam od niej wyższej oceny niż 4, to dziś muszę podziękować jej, że zaszczepiła we mnie sympatię do przedmiotów humanistycznych. Niegdyś umysł ścisły, a dziś jestem dziennikarzem.
Mirosław Pająk. Faktem jest, że większość dziewcząt zapisywało się na fakultet z historii nie z powodu miłości do tego, bez wątpienia, fascynującego przedmiotu, ale bardziej przez wzgląd na walory wizualne belfra :) Często jednak po kilku miesiącach te wartości zamieniały się miejscami lub przynajmniej stawały się równoważne i historią byliśmy równie bardzo zauroczone...
P. Kotarba - nie wszyscy uczyli się rosyjskiego, ja niestety, albo i stety tak. Choć przed każdą lekcją poziom stresu sięgał zenitu, rosyjski umiem i dziś ładnie w CV wygląda dodatkowy certyfikat językowy, a i sama umiejętność przydaje się nierzadko.
Inni ,,profesorowie": geografia - Kozik, muzyka/PO - Dzikowski, Chemia - Latowska/Stępień, Biologia - Krzysztofik, Matematyka - Strzęp(kolejny determinant tego, że w liceum stałam się humanistką),
Angielski - Jarzyńska, więcej nie pamiętam...