Natalia
Stankiewicz
szukam ambitnych
zleceń (za pięć stów
nie wychodzę z domu)
Temat: Nasza Klasa Policyjna
"Nie wiem, czy CIA ma tyle teczek, co Nasza Klasa - zastanawia się Franciszek Trzaskoś, doradca personalny i specjalista ds. HR z Krakowa. Trzaskoś weryfikuje w sieci dane każdego kandydata do pracy, z którym spotyka się na rozmowę. Z portali jest w stanie dowiedzieć się o nim prawie wszystkiego: jaką ma rodzinę, hobby, znajomych. I na tej podstawie wyrabia sobie pierwsze wrażenie o kandydacie. Teoria pierwszych siedmiu sekund, które podczas spotkania decydują o wrażeniu, jakie wywołamy u rozmówcy, odchodzi do lamusa. Te pierwsze siedem sekund przenosi się do internetu, gdzie potencjalny pracodawca może przejrzeć nasz profil.Ale o to właśnie chodzi użytkownikom portalu. O to, żeby się pokazać. Pochwalić życiowymi sukcesami, podkreślić wysoki szczebel, na który wspięli się po stromej i śliskiej drabinie społecznej. - Działają tutaj klasyczne mechanizmy
autopromocji i rywalizacji - twierdzi dr Zenon Waldemar Dudek. - Dokładnie takie same jak w normalnej szkole. Wytwarzają się naturalne hierarchie oparte na sile, zamożności, atrakcyjnym wyglądzie. Tyle że dorośli ludzie, którzy nadal mają potrzebę takiego potwierdzania własnej wartości, eksponowania swoich osiągnięć, zazwyczaj mają poważne problemy osobiste. I zagłuszają tym swoją niepewność.
A przy okazji mogą ściągnąć na siebie spore kłopoty. Tak jak Marek W., który zamieścił na portalu zdjęcie swojej klasy ze szkolnych lat. Sprawa pewnie przeszłaby bez echa, gdyby nie fakt, że była to klasa w szkole policyjnej, a większość osób obecnych na zdjęciu to dziś tajniacy, którzy rozpracowują zorganizowane grupy przestępcze. W grudniu Marek został zrugany przez prasę, przełożonych i kolegów, ale jeszcze przez kilka tygodni w rubryce "Czym się zajmujesz?" pozostawił wpis: "Ścigam złych przestępców".