konto usunięte

Temat: Wypociny pracowników naukowych- czy ktoś czyta?

witam

Jak wiadomo pracownicy naukowi muszą pisać artykuły, książki i inne publikacje. Czy te wypociny ktoś czyta? Czy piszecie je "do szuflady"? Interesuje mnie poziom sprzedaży książek napisanych przez pracowników naukowo- dydaktycznych polskich uczelni.

pozdrawiam
Wiesława K.

Wiesława K. radca prawny

Temat: Wypociny pracowników naukowych- czy ktoś czyta?

Tomek Sudoł:
witam

Jak wiadomo pracownicy naukowi muszą pisać artykuły, książki i inne publikacje. Czy te wypociny ktoś czyta? Czy piszecie je "do szuflady"? Interesuje mnie poziom sprzedaży książek napisanych przez pracowników naukowo- dydaktycznych polskich uczelni.

pozdrawiam


Bardzo nie podoba mi się Pańskie podejście. Nie rozumiem, dlaczego deprecjonuje Pan pracę polskich naukowców pisząc, że tworzą oni „wypociny” do szuflady. Owszem nie wszystkie publikacje są na wysokim poziomie naukowym, podobnie jak styl pisania nie wszystkich naukowców jest na tyle przystępny by laik w danej dziedzinie czytał je dla przyjemności, ale stawiając wszystkich w jednym szeregu krzywdzi Pan swą opinią większość z nich. Zresztą jak by się Pan czuł gdyby ktoś sugerował, że np. finansiści nie mają pojęcia po pisaniu (piszą wypociny do szuflady) i co pomyślałby Pan o osobie głoszącej taką teorię?Wiesława K. edytował(a) ten post dnia 20.10.10 o godzinie 14:12
Roman Zawadza

Roman Zawadza Właściciel,
Freelancer, Broker
informacji naukowej

Temat: Wypociny pracowników naukowych- czy ktoś czyta?

Z doświadczenia wiem.. że czytają albo Ci "co się znają na rzeczy" albo tacy którzy lubią wiedzieć więcej.. mówię tu o pracownikach nauki lub "mądrych studentach"

konto usunięte

Temat: Wypociny pracowników naukowych- czy ktoś czyta?

Wiesława K.:
Tomek Sudoł:
witam

Jak wiadomo pracownicy naukowi muszą pisać artykuły, książki i inne publikacje. Czy te wypociny ktoś czyta? Czy piszecie je "do szuflady"? Interesuje mnie poziom sprzedaży książek napisanych przez pracowników naukowo- dydaktycznych polskich uczelni.

pozdrawiam


Bardzo nie podoba mi się Pańskie podejście. Nie rozumiem, dlaczego deprecjonuje Pan pracę polskich naukowców pisząc, że tworzą oni „wypociny” do szuflady. Owszem nie wszystkie publikacje są na wysokim poziomie naukowym, podobnie jak styl pisania nie wszystkich naukowców jest na tyle przystępny by laik w danej dziedzinie czytał je dla przyjemności, ale stawiając wszystkich w jednym szeregu krzywdzi Pan swą opinią większość z nich. Zresztą jak by się Pan czuł gdyby ktoś sugerował, że np. finansiści nie mają pojęcia po pisaniu (piszą wypociny do szuflady) i co pomyślałby Pan o osobie głoszącej taką teorię?Wiesława K. edytował(a) ten post dnia 20.10.10 o godzinie 14:12

Mi chodziło o to czy prace naukowe są gdziś publikowane tak żeby każdy miał do nich dostęp (np przez internet), czy są publikowane tylko w materiałach uczelnianych (np "Prace Naukowe uczelni X...)

pozdrawiam

konto usunięte

Temat: Wypociny pracowników naukowych- czy ktoś czyta?

Oczywiście że są publikowane i jest do nich dostęp. Choć w przypadku publikacji zwartych może być problem z dostępem w wersji elektronicznej (choć pojawiają się w formie e-book).
Ze swej strony zapraszam tutaj: http://www.pitwin.edu.pl
Dariusz L.

Dariusz L. doesn't make sense
to convince
unconverted

Temat: Wypociny pracowników naukowych- czy ktoś czyta?

tutaj jest aktualna lista czasopism

http://www.nauka.gov.pl/finansowanie/finansowanie-nauk...

konto usunięte

Temat: Wypociny pracowników naukowych- czy ktoś czyta?

W mojej, i w zasadniczo w technicznych branzach wiekszosc wspolczesnej literatury jest dostepna w sieci, publikowana na stronach journali, wydawcow oraz samych autorow.

To czy ktoś to czyta, można poniekąd sprawdzić w różnych indeksach patrząc ile razy i kto cytuje. Na przykład wybrany tutaj artykuł (http://scholar.google.it/scholar?cluster=1209632699470... był cytowany na dzisiaj 1855 razy. Dodatkowo, wiele ludzi umieściło kopie tego tekstu na swojej stronie, prawdopodobnie uznając go za ważny. Generalnie im lepsza konferencja, workshop czy journal tym większa szansa, że artykuł zostanie przeczytany (sam wolę czytać artykuły, które wiem, że przesły przez jakieś sito recenzji, niż marnować swój czas na jak to Pan określił "wypociny"). Zazwyczaj do publikacji się dokłada (np. poprzez rejestrację na konferencji). Jak wygląda sprawa tantiem dla autora książki, nie wiem i chętnie się dowiem :-)Maciej Gawinecki edytował(a) ten post dnia 21.10.10 o godzinie 14:04
Karol Korulczyk

Karol Korulczyk Specjalista
Technolog

Temat: Wypociny pracowników naukowych- czy ktoś czyta?

Tomek Sudoł:
witam

Jak wiadomo pracownicy naukowi muszą pisać artykuły, książki i inne publikacje. Czy te wypociny ktoś czyta? Czy piszecie je "do szuflady"? Interesuje mnie poziom sprzedaży książek napisanych przez pracowników naukowo- dydaktycznych polskich uczelni.

pozdrawiam

Jest to dosyc zdrowe i sensowne podejscie do tematu. Tez sie nad tym zastanawialem. Mysle, ze odpowiedzi jednoznacznej nie ma. czesc publikacji i prac powstaje na sile i trafia do tzw szuflady. Czesc powstaje przy okazji badan nad czyms i juz trakcie badan jjest do czegos wykorzystywana, choc moze waskim gronie zainteresowanych. Kolejne czasem trafiaja do szuflady i po jakims czasei wracaja, bo ktos zanalazl dla takie pracy nowe zastosowanie.
Cala masa publikacji to jednak sztuka dla sztuki alebo wyrabiania koniecznych punktow.
Bartosz M.

Bartosz M. Ekonomista
transportu
pasażerskiego

Temat: Wypociny pracowników naukowych- czy ktoś czyta?

Tomek Sudoł:
witam

Jak wiadomo pracownicy naukowi muszą pisać artykuły, książki i inne publikacje. Czy te wypociny ktoś czyta? Czy piszecie je "do szuflady"? Interesuje mnie poziom sprzedaży książek napisanych przez pracowników naukowo- dydaktycznych polskich uczelni.

Generalnie nie ma co się porównywać z Harrym Potterem czy Danielle Steel ;-) Jak już tu powiedziano - wiele zależy od "branży" i od tego, do kogo dana publikacja jest adresowana. Przykładowo Koleżanka na podstawie swoich badań może napisać zarówno książkę opisującą sam proces badań, które prowadziła, w jakich archiwach grzebała, jakie materiały odcyfrowała (historyk czytający staroniemiecki gotyk), która znajdzie może piętnastu zapaleńców, którzy przeczytają i mało tego - każdy się skontaktuje, że ma jeszcze jakieś rzeczy do dodania, ale może też napisać "lekkim piórem" historię miasta, która będzie wciągająca niczym Indiana Jones.

Z mojej działki - frajdę to tak naprawdę sprawia mi, gdy coś napiszę, zaproponuję, a potem widzę, że jednak udało mi się kogoś przekonać, by wdrożył to w praktyce. Wtedy wiem, że nie tylko przeczytał, nie tylko zrozumiał (ach ta moja pycha, mówiąca mi wówczas, że piszę zrozumiałym językiem), ale też "dał się przekonać" do działania.
Anna Maria A.

Anna Maria A. W procesie...

Temat: Wypociny pracowników naukowych- czy ktoś czyta?

Tomek Sudoł:
witam

Jak wiadomo pracownicy naukowi muszą pisać artykuły, książki i inne publikacje. Czy te wypociny ktoś czyta? Czy piszecie je "do szuflady"? Interesuje mnie poziom sprzedaży książek napisanych przez pracowników naukowo- dydaktycznych polskich uczelni.

pozdrawiam
Ja czytam :P i mam nadzieję, że inni również czytają to co napisałam (i to co napiszę).
Czytam ponieważ: a) interesuje mnie dany problem, b) interesuje mnie punkt widzenia osoby piszącej, c) mam możliwość porównywani, analizy i polemiki... ale to chyba oczywiste :P
Poza tym artykuły są recenzowana (nawet pokonferencyjne teksty), więc nie wychodzi (wg mnie) wolnoamerykanka piszących.
Pozdrawiam
Ps. W szufladzie mam pomysły, po które sięgam, gdy jest odpowiednia pora...

konto usunięte

Temat: Wypociny pracowników naukowych- czy ktoś czyta?

Tomek Sudoł:
witam

Jak wiadomo pracownicy naukowi muszą pisać artykuły, książki i inne publikacje. Czy te wypociny ktoś czyta? Czy piszecie je "do szuflady"? Interesuje mnie poziom sprzedaży książek napisanych przez pracowników naukowo- dydaktycznych polskich uczelni.

pozdrawiam

Trochę mnie dziwi podejście do pisania kogoś, kto zajmuje się ogólnie pojętym publikowaniem treści.
Z "wypocinami" pracowników naukowych jest tak samo jak z "wypocinami" wszystkich piszących, albo trafią do odbiorcy, bo piszą coś ciekawego, sensownego i przydatnego, albo piszą "do szuflady". Tutaj wszystko zależy od wielu czynników - branży, uczelni, piszącego. Od tego zależy gdzie publikuje i jaki jest poziom sprzedaży tych publikacji. Można wydać swoją publikację naukową tylko w periodyku uczelnianym, można postarać się "wypociny" sprzedać szerszemu gronu poprzez publikację w internecie.
A tak na marginesie można się zastanowić, na podstawie ilu "wypocin" naukowych powstają szeroko publikowane teksty popularno-naukowe w internecie. Przykładem jest inicjatywa śląskiego PSPR i Bankier.pl - "PR, czyli po prostu public relations", gdzie naukowcy swoje "wypociny" sprzedają szerokiemu gronu czytelników.

Pozdrawiam

Temat: Wypociny pracowników naukowych- czy ktoś czyta?

Ja nie wiem jak to dokładnie wygląda w innych branżach, ale w mojej dziedzinie dużo większe znaczenie przywiązuje się do publikacji naukowych w znaczeniu prac badawczych, niźli do podręczników jako takich. Oczywiście wydanie podręcznika to sprawa prestiżowa. Jednak wg mnie, we współczesnym świecie naukowym, szybkość obiegu informacji ma kluczowe znaczenie, a jeśli tak, to dużo praktyczniejsze jest korzystanie z różnego rodzaju pism branżowych niż z samych podręczników. Wiadomo cykl wydawniczy podręcznika jest zupełnie inny, niż pisma branżowego którego kolejny numer wydawany jest np. co 2 tyg ;).
Karol Korulczyk

Karol Korulczyk Specjalista
Technolog

Temat: Wypociny pracowników naukowych- czy ktoś czyta?

Bartosz M.:

Z mojej działki - frajdę to tak naprawdę sprawia mi, gdy coś napiszę, zaproponuję, a potem widzę, że jednak udało mi się kogoś przekonać, by wdrożył to w praktyce. Wtedy wiem, że nie tylko przeczytał, nie tylko zrozumiał (ach ta moja pycha, mówiąca mi wówczas, że piszę zrozumiałym językiem), ale też "dał się przekonać" do działania.

Dokładnie. Cala radocha jest wtedy jak uda sie opracowac cos przydatnego, co ludzie "kupia" i jeszcze przy okazji pomaga to w zyciu innych. Prawie "non omnis moriar" :)
Janusz P.

Janusz P. [Rzadko na GL]
Prawnik (z
uprawnieniami
pedagogicznymi), ...

Temat: Wypociny pracowników naukowych- czy ktoś czyta?

Karol Korulczyk:
Dokładnie. Cala radocha jest wtedy jak uda sie opracowac cos przydatnego, co ludzie "kupia" i jeszcze przy okazji pomaga to w zyciu innych. Prawie "non omnis moriar" :)

W przypadku nauk prawnych niekiedy bywa na odwrót - zwłaszcza w przypadku rozwiązań (np. interpretacji), dających się przełożyć na duże pieniądza (zyski, oszczędności). Są tacy, którzy mogą wiele zapłacić za opracowanie, jeśli będzie ono do ich wyłącznej dyspozycji, przynajmniej przez czas, kiedy będzie "pracować". Po zmianie stanu prawnego, lub po znaczącej zmianie praktyki (zwłaszcza sądowej) tekst można "puścić do druku". Niech i inni dowiedzą się, jakie kiedyś były możliwości.

Są teksty, które potrafią łączyć (intelektualnie, niekiedy także towarzysko) wąskie grono ludzi - z uwagi na to, że interesują niewiele osób, albo tylko "wybrani" potrafią je zrozumieć. Sądzę, że tak jest w każdej dyscyplinie naukowej.



Wyślij zaproszenie do