Temat: Wypociny pracowników naukowych- czy ktoś czyta?
Tomek Sudoł:
witam
Jak wiadomo pracownicy naukowi muszą pisać artykuły, książki i inne publikacje. Czy te wypociny ktoś czyta? Czy piszecie je "do szuflady"? Interesuje mnie poziom sprzedaży książek napisanych przez pracowników naukowo- dydaktycznych polskich uczelni.
Generalnie nie ma co się porównywać z Harrym Potterem czy Danielle Steel ;-) Jak już tu powiedziano - wiele zależy od "branży" i od tego, do kogo dana publikacja jest adresowana. Przykładowo Koleżanka na podstawie swoich badań może napisać zarówno książkę opisującą sam proces badań, które prowadziła, w jakich archiwach grzebała, jakie materiały odcyfrowała (historyk czytający staroniemiecki gotyk), która znajdzie może piętnastu zapaleńców, którzy przeczytają i mało tego - każdy się skontaktuje, że ma jeszcze jakieś rzeczy do dodania, ale może też napisać "lekkim piórem" historię miasta, która będzie wciągająca niczym Indiana Jones.
Z mojej działki - frajdę to tak naprawdę sprawia mi, gdy coś napiszę, zaproponuję, a potem widzę, że jednak udało mi się kogoś przekonać, by wdrożył to w praktyce. Wtedy wiem, że nie tylko przeczytał, nie tylko zrozumiał (ach ta moja pycha, mówiąca mi wówczas, że piszę zrozumiałym językiem), ale też "dał się przekonać" do działania.