Temat: slaby poziom doktoratow
Szanowni Państwo!
Wbrew życzliwym radom pozwolę sobie na komentarz replik paru osób na tym forum. Zacznę od zacytowania komunikatu prasowego z Kancelarii Prezydenta odnośnie najnowszego raportu UNDP – Edukacja dla Pracy:
Wprowadzane od 1990 roku reformy zasadniczo zmieniły system oświaty. Pod względem ilościowym nastąpiło upowszechnienie szkolnictwa średniego i wyższego. Udział młodzieży kształcącej się w średnich szkołach ponadgimnazjalnych znacząco wzrósł z 74,8 % całej populacji w wieku ponadgimnazjalnym w roku szkolnym 1990/01 do 90,2 % w roku szkolnym 2005/06. W tym samym okresie 5-krotnie wzrosła liczba studentów z 9,8 % do 38 %. W ciągu ostatnich kilkunastu lat nastąpił duży postęp w kształceniu kluczowych kompetencji, takich jak znajomość języków obcych, informatyki, zdolności komunikacyjnych, pracy zespołowej i umiejętności uczenia się. Niedostatki dotyczą głównie kształcenia zawodowego, w tym szczególnie praktycznych umiejętności zawodowych. Wraz z pojawieniem się szkół niepublicznych i płatnych wzrosła konkurencja, zwłaszcza na poziomie szkolnictwa wyższego, ale też zaznaczyło się obniżanie jakości kształcenia i zmniejszenie udziału kształcenia na kierunkach o stosunkowo wysokich kosztach. To może być istotną barierą rozwoju gospodarczego w długim okresie.”
Pięciokrotny wzrost liczby studentów pokazuje jak w tak krótkim okresie następuje upowszechnienie edukacji na poziomie wyższym. Natomiast komunikat nie wypowiada się na temat wzrostu liczby pracowników dydaktycznych o wysokich kwalifikacjach. Myślę jednak, że tak dynamiczny wzrost liczby wykładowców nie nastąpił a to z uwagi na dłuższy proces nie tylko kształcenia teoretycznego ale i praktycznego. Skutkiem tego zjawiska musi być większa liczba studentów przypadająca na jednego wykładowcę co prowadzi do obniżenia efektywności przekazywania wiedzy. Stanie się tak nawet wtedy gdy wykładowca ma ponadprzeciętne umiejętności przekazywania wiedzy. Powstanie wyższych szkół prywatnych to efekt wzrostu popytu na wykształcenie wyższe, którego nie były widocznie w stanie zaspokoić szkoły państwowe. W pierwszej połowie lat 90 trzon wykładowców na tych uczelniach stanowili pracownicy uczelni państwowych. Pan Piszczek wspomina o nowej ustawie o szkolnictwie wyższym, która jest jakby nie było reperkusją wspomnianego nadmiernego obciążenia pracą kadry uczącej na kilku uczelniach. Powyższa konkluzja była podstawą do obciążenia winą za jakość przekazywanej wiedzy pracowników naukowych. Potrafię zrozumieć potrzebę podniesienia swoich dochodów poprzez większą ilość etatów ponieważ pensje tej grupy społecznej są rzeczywiście niskie. Szanowny Panie Piszczek natomiast co do płacy Pana kładącego kafelki na budowie – jego wynagrodzenie ustala rynek czyli popyt i podaż na jego usługi. Wynagrodzenie doktorów tylko po części ustalane jest przez mechanizm rynkowy. Powstanie szkół prywatnych daje alternatywę dla wykładowców co do miejsca zatrudnienia. Inną sprawą jest to, że wykładowcy na uczelniach prywatnych są oceniani nie tylko przez pracodawcę ale i również przez usługodawcę czyli studenta. Praca w takich realiach stawia więcej wyzwań przed pracownikiem naukowym. Na pewno jest trudniejsza, mniej komfortowa. Czytamy dalej:
„Podstawowym problemem polskiego systemu edukacji pozostaje niska jakość kształcenia. Jednym z potwierdzeń niewydolności systemu edukacji jest powszechne zjawisko korepetycji i dokształcania uczniów na kursach pozalekcyjnych, pozaszkolnych. Rozwój kompetencji ogólnych w procesie edukacyjnym wyprzedził kształcenie zawodowe.. Pojawił się wręcz regres w zakresie niektórych dyscyplin związanych z rozwojem i postępem cywilizacyjnym (matematyka, nauki fizyczne i techniczne).”
Regres ów po części jest skutkiem powstania szkół prywatnych, które dysponując ograniczonymi środkami finansowymi (w okresie pionierskim szkolnictwa prywatnego) swoją działalność musiały skoncentrować na niszach o niskiej kapitałochłonności. Przyczyn regresu można się doszukiwać również w niskim poziomie edukacji w sferze nauk przyrodniczych w szkołach średnich. Baza dydaktyczna uczelni prywatnych systematycznie się poprawia. Każde nowe przedsięwzięcie gospodarcze, zaczyna się w skromnych warunkach. Natomiast wzrastająca konkurencja na rynku oświaty spowoduje upadek części przedsiębiorstw zajmujących się kształceniem na poziomie wyższym. Doprowadzi do szeregu fuzji miedzy szkołami prywatnymi a nawet prywatnymi i państwowymi. Więc nie wykluczone jest wypracowanie przez taką instytucję marki porównywalnej do najlepszych uczelni państwowych. Dzięki podniesieniu renomy łatwiej będzie pozyskać kapitały, choćby na rynku giełdowym. Zwiększenie dysponowanych środków finansowych pozwoli takiemu przedsiębiorstwu wkroczyć w obszary naukowe zarezerwowane (jak do tej pory) wyłącznie dla uczelni państwowych. Przedsiębiorstwa prywatne w długim okresie nie mają szans na przetrwanie na rynku jeśli nie będą świadczyć usług na odpowiednim poziomie. W tym przypadku bez podniesienia poziomu edukacji. W przeciwnym razie pozostaną tylko wyłącznie uczelnie państwowe. Jednakże większe zdolności przystosowawcze do potrzeb rynkowych mają moim zdaniem przedsiębiorstwa prywatne a nie państwowe.
Pragnę podkreślić, że zgadzając się z wypowiedzią Pana Witolda Tomasza M. odniosłem się do samego faktu obniżenia poziomu edukacji, nie precyzując okresu na podstawie, którego przedstawiłem swoją opinię. Skoncentruje się teraz nad zarzutami stawianymi mi przez Pana Chełmeckiego. Otóż ów Pan raczy nie dostrzegać, że szkolnictwo polskie to nie tylko szkolnictwo państwowe. Nie przedstawia Pan faktów z tych raportów, co zarzucił Pan mojej poprzedniej wypowiedzi. Poziom merytoryczny takich opinii jest naprawdę niski. Szanowny Panie domniemania są często nazywane tezami. Nie kreuje się na eksperta w dziedzinie edukacji, ale mam wrażenie, że Pan tak. Natomiast wypowiadając się tu chciałem przeczytać opinię innych, być może dowiedzieć się czegoś więcej, porównać fakty i być może nawet przyznać rację oponentowi a znalazłem tu niezbyt pasujące do poziomu intelektualnego gremium stwierdzenia:
„…jak czytam takie wypowiedzi, to się zastanawiam, czy to już uwiąd starczy czy tylko głębokie przekonanie, że "za mojej młodości wszystko było lepsze".
Zastanawia mnie jedno jeśli poziom merytoryczny dyskusji odpowiada poziomowi edukacji w naszym kraju, to odpowiedź już znam. Chyba że ktoś przekona mnie, iż jest inaczej.
Pozdrawiam!!!
PS. Mam nadzieję, że nikt nie poczuł się urażony ponieważ "prawdziwa cnota krytyk się nie boi".
Artur Leszek Pyzara edytował(a) ten post dnia 16.10.09 o godzinie 23:04