Temat: Rozmowa kwalifikacyjna do ZSD
na uczelniach technicznych wygląda to tak :
Uczelnia robi rekrutację wydziałową i może przyjąć np. 30 osób.
na wydziale jest kilka instytutów, kazdy instytut ma parę zakładów. Każdy zakład realizuje inną tematykę badawczą.
Komisja składa się z 3 osób. Jak myślicie, czy są to kompetentne osoby do weryfikacji kandydatów do tak różnych miejsc ?
Kierownicy projektów badwczych szukają konkretnych ludzi, ktorzy napewno się sprawdzą, zatem szukają poza wspomnianą komisją kandydatów. I jeśli ich zatwierdzą, informacja jest przekazywana do komisji.
Niestety zgodnie z wymogami każdy musi się stawić na rozmowie kwalifikacyjnej, zatem osoby które wcześniej przeszły proces rekrutacji muszą się na takiej rozmowie pojawić.
Pozostałe osoby, które nie mają załatwionego miejsca w zespole badawczym , też mogą się załapać na studia doktoranckie poprzez rozmowę kwalifikacyjną.
Z tym że prawdopodobieństwo dostania się na studia dzienne jest małe, a dostania stypendium zerowe.
Celem rozmowy kwalifikacyjnej jest weryfikacja kandydatów na studia zaoczne, gdzie praca zazwyczaj realizowana jest w zakładzie pracy kandydata. Komisja ocenia czy pomysł jest dobry i ocenia się czy kandydat jest w stanie taki doktorat zrealizować.
Tak więc zmierzam do tego że nie należy traktować "listy" jako coś złego. To naturalna sprawa. I raczej byłbym za zlikwidowaniem obowiązku pojawienia się na rozmowie kwalifikacyjnej jesli ktoś zakwalifikował się do pracy w zespole badawczym. Czyli wprowadził oficjalny 2-torowy system rekrutacji.